Głupie bajanie

Grube ups, niezadowolenie
wielkie rozczarowanie, człowieka niezobaczenie
i stoję tutaj i nie wiem co robię
mam wrażenie, że jedną nogą w grobie
próbuję coś stworzyć, słowa niesprzyjające
otoczenie w sumie też nieco żrące
i jestem zagubiona
znowu gdzieś niepotrzebnie włączona
ja muszę stąd wyjść, uciec w nieznany świat
bo pragnę wolności, pragnę od lat
jednak gdzie ja mam iść
wszędzie to samo, te same twarze,
to samo brzmienie zaczerpnięte nieuważnie
odejść ja pragnę, pożegnać mam chęć
przemożną, wielką jak sto razy pięć
głupie te rymy, głupi ten wiersz
głupia ja, głupi ten świat

Więc co po mnie zostanie?
Głupie bajanie, bo cóż by innego
Jestem głupotą niezdolną do niczego
Chodzę i mówię, jestem i myślę
Kreślę te słowa w swoim umyśle
Lecz nic nieznaczące, jedynie mnie kojące
To wszystko warte półgroszówki
a może nawet nie
Nic nie warte moje bajanie
Może lepiej, gdy tak zostanie.

Złodziej

Smutek przyszedł, usiadł 

Uparcie siedzi przede mną 

Moje serce napadł 

Idę przez drogę ciemną.

 

Dlaczego znów jesteś przy mnie?

Złapał mnie mocno za nogi 

Niedługo będzie już po mnie 

U mnie brak ostatnio równowagi! 

Niepełnosprawni II. Oczami dziecka.*

 

Przychodzisz na świat

pełen nadziei.

Rodzice bywają różni,

najczęściej kochają.

W miarę upływu lat

coś złego się dzieje.

Czujesz, że należysz do tych,

którzy od grupy odstają.

 

Nie pomoże nauczyciel,

zajęty podstawą programową.

Nie licz też na pomoc

złotoustego księdza.

Jeśli nawet dostaniesz rentę,

to kiedyś ci zabiorą.

Czeka cię strach, ból

i pewnie nędza?

 

Zamglony umysł

świata w pełni nie ogarnie.

80% ojców

porzuca taką rodzinę.

Od silnych leków

zatrucie czasem dopadnie...

Kupowanych

za matki udręczonej

krwawicę.

 

Módl się za rodziców,

będziesz żyć tyle

co oni.

To ich największy lęk,

nikt później

ci nie pomoże.

Czekają najprostsze prace,

dopóki szef cię nie przegoni.

Komu potrzebne takie życie

Panie Boże?

 

 

Oskar Wizard

 

 

*- jeden z pozostałych 20%

 

 

Nr.1

Świat wszelkie zyski sprawdza i pomnaża
Wyścig szczurów przed oczyma się pojawia
"Być numerem jeden ! Konkurencja nam zagraża!"
Zysk ponad wartość, ta myśl ciągle mnie przeraża!

Sprawdzanie na popytach i podażach
Czy w inwestycjach się rozpadasz
I wiem, że się z tym nie zgadzasz
Ale w świecie cyfr jako "Ja" się rozpadasz!

Każdy chce się piąć i zdobyć szczyt
Jak Tobie człowieku nie jest wstyd?
W domu same nerwy płacz i krzyk
Bo na rynku jest kolejny zgrzyt !

Rodzina schodzi na dalszy plan
Kariera wzywa gdzieś daleko tam
Gdzie niepewności wieczny stan
Byleby na szczycie stanąć sam!

Drogi garnitur zapięty na ostatni guzik
Rolexowy zegar, oryginał nikogo nie łudzi
Najnowsza fryzura, co podziw wokół budzi
Jesteś KIMŚ, a taki rąk sobie nie brudzi!

Ty jesteś KIMŚ, tamten jest KIMŚ
I każdy z Was, jak pluszowy miś
Rzucony będzie w kąt, może dziś,
Może jutro, oplute lustro - Wasze KTOŚ to NIKT !


Bóg umarł, wartości i idee wraz z nim
Pogoń za światem - biegnij albo zgiń
Numer jeden, bądź cyfrą jak najniższą!
Lecz ja tu stoję, bo nie jestem liczbą.


Nie zostawiaj wszystkiego dla pracy
Zbuduj pomnik, zbuduj go jak Horacy !
Który tylko dla Ciebie będzie coś znaczyć
Który Cię od systemu pozwoli odznaczyć
Bądź sobą i nie myśl czy ktoś Cię w upadku zobaczy !
Bądź sobą - nie chcij w sobie kopię innego zobaczyć...

W Imię Boże! (satyra).*

 

Stanęły w polu

dwie odważne armie...

Jedna która twierdzi,

że Bóg ma złotą brodę...

W swej zapalczywości

twarze zacięte i straszne!

Druga krzyczy,

że Stwórca

ma wąsy

i bokobrody!

 

Bo nie ma żartów

w kwestii świętej wiary.

Prawda najświętsza

może być tylko jedna!

Jedni wierzą prawdziwie,

drudzy czynią czary!

Na litość nie licz!

Nadzieja daremna!

 

Poszły w ruch miecze,

laubzegi i topory!

Zginęli wszyscy

zanim wieczór zawitał...

Ja w śnie

też Boga widziałem.

Był ogolony.

Powiedział:

Czy ktoś mnie

o potrzebę wojny

zapytał?!

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

*- zapalczywym poświęcam.

 

 

Moje pragnienie...

 

świat dookoła

kręci się w szalonym pędzie

mijają dni

a każdy jest inny

czasem czuję

że nie nadążam

już

za zmiennymi porami roku

wszystko się zmienia

w dynamicznym

odgłosie

tykających bezustannie

zegarów

i tylko jedno

jest stałe

 

moje pragnienie

 

Ciebie

 

 

 

Oskar Wizard

 

 

Idiokracja dookoła dyszy...

 

czasem boję się

zagladać do internetu

a nawet wsiąść

do autobusu

ludzie zmieniają się

nie dostrzegając tego

wcale

coraz mniej

w tym wszystkim

radości

poezji

ideałów

bohaterów

i wzorców postaw moralnych

prawdziwej przyjaźni

prawdziwych uczuć

a zamiast tego

pogoń za pieniądzem

sport i piwo

ogłupiające seriale

nienawiść

do obcych

pogarda dla wrażliwych

 

niektórzy próbują

zawłaszczyć

nawet Boga

tylko dla siebie

 

w następnych

wyborach

wygrają zapewne

najgłupsi

kandydaci

 

bo wiedzą

gdzie

zmierzamy

nieświadomie

 

 

 

Oskar Wizard

 

 

Chciałbym zachłannie...

 

 

Chciałbym

wyzwolić się Pani

spod Twojego uroku.

Namalować wyobraźnią sny

o wolności.

Już zawsze samotnie

kłaść się

o zmroku.

Pragnę zapomnieć

jakie jest imię

Miłości.

 

Chciałbym zachłannie

uciec z rozkosznej niewoli.

Mieć wolne od marzeń,

gdy naszą oazę zostawię.

Zapomnieć

na zawsze

jak zazdrość boli.

Niestety,

Miła Pani,

ja...

 

nie potrafię!

 

 

Oskar Wizard

 

 

Bez Ciebie.



Zaginęła mi kostka internetowa... co za pech.. pech...
nie dla mnie dzisiaj sieciowy grzech... grzech...
już moja dusza zatapia się w mroku...
nie mogę zrobić jednego kroku...
co za pech... pech...

gdzie znaleźć kilobajt sieci...
minuta za minutą posępnie leci...
trafia mnie ognisty szlag...
marzenia cudowne idą w piach...
co za pech... pech...

pot perlisty wystąpił na zmarszczone czoło...
bez netu czuję się strasznie goło...
jest to z pewnością okrutne i straszne uzależnienie...
cierpienie to najlepsze dla pisania wierszy natchnienie...
mimo wszystko to pech... pech...


;))

Oskar Wizard

 

 

Feniks na szczycie piramidy.



to takie proste

wystarczy wykonać pierwszy krok

zamienić więzy

krępujące szczęście

w skrzydła zwycięstwa

aby odnieść sukces



wcale nie



po pierwszym kroku

przestraszysz się zapewne

własnej odwagi

świat nadal będzie

wczorajszy

a jutro

niedopowiedziane



zabraknie wytrwałości

która spłonie w ogniu

słomianego zapału



to sprzężenie zwrotne

trudno zmienić przyzwyczajenia

sposób myślenia

najtrudniej zawsze

jest zmienić siebie



może więc



odłóż skrzydła

zamień je na schody

wspinaj się powoli

lecz systematycznie

aż do celu





każda przemiana

wymaga wysiłku

wytrwałości

i czasu



prawdziwa przemiana

widoczna jest

dopiero

na szczycie piramidy

zwanej



determinacją





Oskar Wizard



 

 

Przebudzenie przedwiosenne.



Chciałbym...

Spotkać się z tobą...

Na dróg rozstaju...

W połowie drogi,

między szeptem

i serca drżeniem.



Chciałbym...

Złowić w spojrzeniu...

Iskrę, która rozpali

niebo...

W połowie drogi,

między słonecznym zachwytem

i księżycową sonatą.



Chciałbym...

Umówić się z tobą...

Na zachód od Edenu...

Bo na wschodzie

straciliśmy już wszystko.

A ja chciałbym

odzyskać...

Ciebie!





Oskar Wizard





Zakręt strumienia czasu.



różom

nie wyrywam kolców

może mnie kiedyś

nimi obronią



omijam też wiatr

ma wiele

do zrobienia

dobrego i złego

bez zbędnej zachęty



patrząc na wierzby

popadam w zamyślenie

nad zakurzonym fortepianem

który od dawna milczy

a może nawet

płacze

jak one



w zakręcie strumienia

poszukuję

znaków tajemnych

które zwiastują

nasze kolejne

spotkania



i tylko niebo

niezmiennie

ukrywa

błękit

za żaluzją chmur



i tylko zegar

odmierza

nasz czas

tykając

niecierpliwie



ciekawe

czy coś

wie?





Oskar Wizard





Czerwony Kapturek (całkiem nowy).

 

Było to dziewczę

piękne jak marzenie.

Postać otoczona

czcią i adoracją.

Każde męskie serce

śniło z nim przytulenie.

Tymczasem dążyła

do babci z kolacją.

 

W lesie wilczysko

siedziało znużone.

Rozbłysły mu ślepia

na widok kąska.

Polował aby utrzymać

leniwą żonę.

Kapturek jednak,

to nie była

głupia gąska!

 

Od słowa do słowa

omotała wilczysko spragnione.

W sekrecie zdradził,

że chętnie czyta książki.

W ich bajce

miały być zbrodnie

popełnione.

Dziewczyna słodka,

a jego zawód... gorzki!

 

Nagle treść bajki

cudem się odmieniła!

Kapturek i wilk

poszli razem przez życie.

Babcia zaczajonego

na bestię

gajowego przytuliła...

Wilczyca już pracuje,

nie grozi jej utycie!

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

Hejteryzm.

 

W każdej sprawie,

musi wyrazić zdanie!

Najbardziej w tej,

której nie pojmuje.

Obrazić kogoś,

to jego największe

kochanie.

To nic,

że mu się wątroba

już psuje.

 

Bo jad

jest naturalnym

hejtera pokarmem.

Wyobraża sobie

swój nick

jako tarczę bohatera.

Bluzg dla niego

jest jak dla małpy

bananem...

Odreagowuje to,

co w życiu nazbierał.

 

A jest to wręcz

niewielkie dokonanie...

Gdyby miał bujne życie,

nie siedziałby

przed monitorem...

Nie dla niego pieniądze

ani wiekie kochanie...

Tygrys bez twarzy,

z dziadowskim honorem.

 

 

;)

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

NIESPÓJNOŚĆ PRZESTRZENI.

 

Lubimy wymyślać słowa

dla tego, co niepoznane.

Mówisz więc Bóg

i w tej chwili

go stworzyłeś.

Nauka zaś zna teorie,

które są niezmierzalne...

Odpalasz atomową bombę

lecz nie wiesz

jak to zrobiłeś.

 

Co trzyma

elektron z protonem

na uwięzi?

Ktoś twierdzi,

że Wszechświat

kiedyś całkiem się

rozrzedzi...

Inny zaś,

iż przeciwnie

- do czarnej dziury

się zwęzi...

Pokaż mi,

gdzie w tej chwili

są dusze

i Wszyscy Święci?

 

Rozpadają się książki

od moli i starości...

Kiedyś zatrzymają się

serwery internetowe...

Urodzi się ostatni

spośród ludzkości...

Pojawią się inne

gatunki dominujące.

 

Wymyślamy wciąż słowa

dla tego, co nowe...

Tak jakby mowa

była największym

osiągnięciem.

A jeśli przestrzeń

jest zjawiskiem

wielowymiarowym?

Zaś My

spośród wielu,

niewielkim

eksperymentem?

 

 

Oskar Wizard

 

 

(06.02.2018)

 

 

Stalowa tęcza.



Afirmowałem pogodne baśnie.

Chciałem zapomnieć o życia brzemieniu.

Zanim płomień życia nie zgaśnie...

Napisałem kilka wierszy w natchnieniu.



Zwłaszcza o moim garbatym losie.

Uczyłem się zwalczać pech pracowitością.

Bo mogło być już tylko gorzej.

Zbyt mocno nauczyłem się żyć z samotnością.



W moim życiu była śmierć, choroby i straty.

Nie będę się jednak z tobą licytował...

Może też masz los chronicznie garbaty?

Wiedz jednak, że nade mną nikt się nie litował.



Nauczyłem się władać pogodą ducha.

Chociaż czasem gasi ją cień z przeszłości.

Niekiedy Bóg moich próśb wysłucha...

Z wyjątkiem tych o szalonej miłości.



Dlatego też lubię wiersze zakochane.

Namiastką są tego, co się nie spełniło.

Mimo to życie wiodę wspaniałe.

Względną równowagą się wypełniło.



Tylko czasem staję się jak wilk czujny.

Doświadczanie katastrof uczy mądrości.

Bywam wtedy odrobinę czupurny.

Sam nie wiem dlaczego nie chcę ustąpić?



Udzielam z chęcią kredytu zaufania.

Bo w prawie każdym jest pragnienie dobroci.

Niektórym jednak złość rozum przesłania.

Wtedy daję powód do prawdziwej złości.



Pokonanemu lubię dłoń na zgodę podawać.

Życie nie może wojnami być wypełnione.

Kiedyś relację z życia będę Bogu zdawać.

Powiem Mu: wszystkie zadania sukcesem zakończone.



A jeśli śmierć jest końcem wszystkiego?

W nicości nie będę poświęcenia żałować.

Warto dać wszystko dla kogoś bliskiego.

Może większe szczęście od mojego wyhodować!



Oskar Wizard



 

https://www.youtube.com/watch?v=q6DWJPaNVz4

 

 

Jolka, rok już prawie mija.



Jolka, rok już prawie mija...

A we mnie smutek wciąż nie wygasa.

Moja dusza jest teraz niczyja.

Ty pewnie po chmurach z Aniołkami latasz.



Umarłaś w chwili mojej największej słabości.

Cierpiałem, bo nie mogłem pomóc w chorobie.

Mogłem jednak dać Ci więcej bliskości.

To właśnie od roku zarzucam sobie.



Nie wiem już czy dobrze, że moją samotność rozbiłaś?

Bo był to pancerz, a teraz jest pustka.

Zawsze mi szczęścia w życiu życzyłaś...

I prawie nigdy nie zamykały Ci się usta.



Kiedyś z pewnością znów się spotkamy.

By słuchać Twojego rechotu, z pewnością przybędę.

Czasem mądrą sentencję o śmierci wymyślamy...

,, Jesteś teraz TAM, gdzie ja kiedyś BĘDĘ".



Oskar Wizard





Bardzo Czarna Owca.



Przeklęte niech będą

niewierne rodzicom dzieci...

Jeśli ojciec i matka je kochali.

Niech im ciemna gwiazda

na niebie świeci!

Bo rodzice

w rozpaczy pozostali.



Ćwierć wieku

nosili palanta

na rękach.

A przecież ja

za wszytko obrywałem.

Nie ma w nim nic

z człowieka!

Ja zaś ze staruszkami

pozostałem.



Powodów do odejścia

miałbym sto razy więcej.

W końcu byłem synem

mniej kochanym.

Może zamiast rozumem

posługuję się sercem?

Być z rodziną

jest uczuciem

wspaniałym.



Matka zmysły prawie postradała.

Ojciec postarzał się

dwadzieścia lat...

Mojemu synowi trauma

po chrzestnym pozostała.

A we mnie...

umarł brat!



Oskar Wizard





Martwe morze

Morze smutku

Zabierają mnie ogromne fale 

Tonę powolutku 

Uratować się nie umiem wcale 

Gasną myśli jak światła 

Nie widzę światła w świetle dnia 

Krwawię! W moim sercu strzała 

Poproszę przechodnia 

By pomógł mi 

Upadek

Trzy dni nic nie jadłam.

Bez,jedzenia z braku sił upadłam.

Czułam serca kłócie.

Leżałam kilka dni bez czucia.

Cały czas się duszę.

Jakoś usunąć muszę.

Głowę do góry zadzieram.

Umieram powoli umieram.