Chciał - zawładnąć światem
posiąść nad nim władzę
zniweczyć marzenia
w sercach ukryte
zawładnąć myślą
i duszą człowieka
okazać światu
jak wielką ma siłę
światło przyćmić mrokiem
ludzkość obdarować
złem i nienawiścią
bliższe nam piękno
i czystość duszy
światłość co nocne
niweczy mary
miłość bliźniego -
niż jego dary
autor: Helena Szymko/
Kiedy tyle nienawiści w naszych oczach?
Czemu Panie Ty darujesz nasze winy?
Kiedy w słowach, kiedy w czynach wciąż grzeszymy?
Czemu Panie ciągle darzysz nas miłością
Gdy pałamy wciąż do siebie tylko złością?
Czemu ciągle nam wybaczasz, zapominasz?
Jeśli trwamy w niepoprawnych ciągle winach?
Bo Bóg patrzy miłości oczami
I nie widzi nas z tymi grzechami
Bo nas kocha i wszystko wybacza
I miłością swoją wciąż otacza.
Spójrzmy na morze - szepcze o Nim w szumie.
Spójrzmy na słońce co świeci wysoko
Ono Go wielbi, bo wszystko rozumie.
Chwalą wciąż Stwórcę i zmierzchy i świty,
Morskie głębiny i góry wysokie.
I rwące rzeki i jeziora ciche,
Świat ten nasz cały, gdzie nie sięgniesz okiem.
Wszystko wciąż chwali swego Stwórcę, Pana
Wszystko wciąż o Nim ciągle opowiada.
Więc tylko spojrzeć wystarczy wokoło
A już modlitwę - serce nam układa.
Inspiracją do powstania tego wiersza był Psalm 19
Wszystkie serca westchnienia i łzy
Całe życie, całą moją przyszłość,
Wszystkie noce moje, wszystkie dni.
Pierwszą myśl każdego ranka, świtu
I ostatnią gdy już ciemna noc.
Boś Ty Ojcem najlepszym, jedynym
Więc w Twe ręce oddaję swój los.
Tamtą włócznią co tak Cię bolała,
Aby łatwiej było nam w nie wejrzeć,
By wołało jak otwarta brama.
Pozwoliłeś by krew Twa płynęła,
Żeby dla nas była tam, przelana.
Czy już można bardziej kogoś kochać?
Miłość może być bardziej oddana?
I Twe serce przez ludzi przebite,
Ciągle woła, wciąż woła człowieka.
Choć otwarte w bólu tamtą włócznią
To z miłością wieczną na nas czeka.
Który niebo poruszasz gwiazd pełne.
Któryś stworzył wszechświat swoją ręką
Ty spojrzałeś na serce niewielkie.
Co wołało nocą z piersi czyjejś,
Bo prócz Ciebie nikogo nie miało.
Więc swe gwiazdy wstrzymałeś na chwilę
By pocieszyć serce, co płakało.
Wysłuchałeś jego modlitw łzawych,
Ty Bóg Wielki, bo Panie dla Ciebie
Jest ważniejsze serce ludzkie małe
Od gwiazd wszystkich co błyszczą na niebie.
Choćby wszyscy o mnie zapomnieli.
Ty trwać będziesz, Panie ciągle przy mnie,
Czy w cierpieniu, czy gdy brak nadziei.
Tyś jest przy mnie kiedy płaczę nocą,
Ty łzy ścierasz i serce pocieszasz.
Boś Ty Ojcem, który wciąż jest ze mną
A w cierpieniu, najlepszy mój lekarz.
Wielbię i życie całe swe oddaję.
Imię Twe Boże wysławiam bez końca
Moją wdzięcznością co nieustająca.
W dziękczynnych hymnach do Twojej Jasności
Chcę pieśni zanieść co z serca wdzięczności.
By dzięki składać, bez końca, bez miary,
Za Twoje Łaski, za Twe wielkie dary.
I cześć oddawać pragnę Tobie Boże
Jak długo serce w mej piersi bić może
I śpiewać będę Tobie ciągle pieśni,
Co świat okrążą w swojej opowieści.
By serca wszystkie rozpalić w miłości,
Do Ciebie Ojcze, Boże Łaskawości.
I echo zbudzę, by także śpiewało
By Twoje Imię ciągle powtarzało.
Blaskami słońca rozgrzewam je z rana,
Pytając Niebo w każdy dzień o świcie
Czy w życiu kiedyś swym będę kochana?
Czy ręka bratnia dotknie dłoni mojej
Z miłością która wprost z serca wypływa?
Czy przyjdzie wreszcie kiedyś dzień ten jasny
I szczęście które wszystkie smutki zmywa?
Szczęście co wszystko w jednej chwili zmieni,
I cały świat mój oziębły rozgrzeje.
I już nie będzie smutnych dni w nim więcej
Do losu krzyknę - "Niech się co chce dzieje".
I już ze szczęścia tylko będę płakać,
I śmiać się będę od rana do nocy.
Wierzę że dzień ten przyjdzie do mnie jutro
Wierzę w to Boże, wierzę z całej mocy.
za te wszystkie szukaniem noce ubłagane zamienia się w dołach i płacze Kaśka '
o' bezlitosnym ratunku wystarcza gdy świt dookoła w czarnym wujku;
promiennym pomarańcze, tancerz ulicznym jeżu, te wszystkie rany wylicza:
wyjedzie na kamień gdzieś i świat pomylony;
promyczek mi w Sercu tutaj wylicza|
Warkocze tu liści uzbieraj mi.
Wypryśnij czym prędzej i uciśnij, i weź to sobie do siebie, co mnie nie posłucha, a Kochałeś i byłeś i Jesteś nim | .
i biometr nieokrzesany tęczą w błękitnym w prze miłym błaganym; co sądy mamy ~
za krzywdy w słuchanym nie raz, za co zwierciadle przytrzyma i parzy się w krzyku codziennym dziecinnie prostym| zaraz...
i w nim wyjdzie się w noc i w sen uroczy; wyksztusisz się o promień co siły nabiera |
nikomu własnemu tak jak ja i po kryjomu, i rym w mym zdaniu otwieraj, i przypominaj |.
-aż ugnie się każda zakazana żona - zakażona | zmieniana na w pół i dół.. |
I tutaj goło o spływaj | skoroś pykł i łykł co wlekł i w kasze mykł, dobijaj co buczy i przyszedł se, i stygł - policzę się.
Bary za bary, te wszystkie gitary, czekające w komary za skróty, których nie ma, te które tu w czeluści dogryzają|.
Gromadki wen w statki, w podstępnych modelach meldunki i wianki w ich winach sztucznie wstawiają w bąbelki| -Wprawianych w bródkę, wyprawiają wywrotkę; i czyste szczęki;
Są bez własnej żeglugi u Matki | trajkoczą w stokrotki i maki, - a ryby biorą w różanych różańcach | kaczeńcach podróżach |
Wybiła godzina duża...
wypija błahostki z czekoladki, - i Chropy i chrostki, i chustki, i ciekawostki w zasadach najdroższych omijasz mnie | pejzażach | i wzgórzach |
z wielu dróg i wapiennych oh biorą; Cię bez przerwy;
My z troskliwiej wiosence, i naszej wisience, właściwej panience co sobie teraz zawistnie dogrywasz |
Wykwintnieś mógł | ściel się |. Boś bódł.
I wszystkie te strony, struny, gdzie świat pomylony, otulasz się w swych zapomnieniach, -
Gdy swemu posprząta, a oczy dogląda, podtrzyma w ożywczych płomieniach |
... aż wydmy poproszą, - o ciepło (niech noszą), i godło | zaplątasz;
o' takim się stajesz rycerzom błaganiem; a zdobył ten tron co mi i potrzeba;
-aż nędza wybrzydza i się dopomina, pojedziesz o piątej; dziesiąta... co mi trzeba ci | .
Mina gminna.
Ten balkon' tu szczekał, płonąca czekał, aż los zadrwił nogami poobrywał -
... i stokroć się prosi aż pedał spękał się; w złoty pył wykosił, i dość! I Już... toś mi pomógł!!!.
Rzekomo nikomu, łakomo o czekolad a w Romach, o wiadukt wychacza o rogich wrogach;
i Zakrywał w kołderkach, i naglił w pasterkach i bombonierkach, w bezchmurnych zadymach, których zna;
I już ci otwiera się; czym prędzej do mego ramienia, i zmieniaj się w mój kraj- co nie wyciera - aj! - Wybieraj...
*** przy tobie moje myśli zatracają sensu wodospadów ~~
o blado mi, gdym ciebie wiódł w srogi rytm kochanie ***
Dawid "Dejf" Motyka
i ja chcę tak ciągle sobie brać
aż moje liście zaczną kropli ssać
i będzie w mej gitarze jaśniej i weselej
aż się zgaśnie tudzież bielej
i całkowitego rozchmurzonego Nieba
i błękitów mi więc trzeba
i tych Fiołków zakrapianych Tulipanów
pięknych lasów i tapczanów
i pościeli lukrowanych
kwietnic narzucanych nauczanych
słodkich wiśni i popiołów
Ambroziaków w zgon betonów
i harmidru mi Go trzeba
słodko winne tego chleba
i Rumcajsów i Anieli
często sobie ciepło ścieli
u Bocianów
Dawid "Dejf" Motyka
Ile radości miłość Twa rozdaje,
Jakie w mym sercu uniesienia mnożę
Gdy wierzę w Ciebie, Ojcze mój i Boże.
Jak jasno widzę przyszłość swa przed sobą
I jak odważnie stąpam życia drogą.
I jak z radością witam każdy ranek,
By dzień znów zacząć, z Tobą moim Panem.
I szczęście widzę, już wszędzie przed sobą
Bo w mej modlitwie wiecznie jestem z Tobą.
Gdy przez ludzi tak bardzo cierpiało.
Gdy zostało porzucone w bólu,
Gdy go nigdzie, nigdzie nie chciano.
Ty wciąż byłeś, tam z miłością swoją,
Ja miłości wśród ludzi szukałam.
Ty czekałeś w nim na mnie ciągle,
Ja o świecie wciąż tylko myślałam.
Ty w nim trwałeś, trwałeś cierpliwy,
W moim sercu, przy mnie, tak blisko.
A ja ciągle serc innych szukałam,
Choć niszczyły tylko wokół wszystkich.
Lecz wróciłam ze świata, z bólem
Ty mnie swoją miłością ogrzałeś,
I choć bardzo, tak bardzo zgrzeszyłam
Ty mi Boże swoją miłość dałeś.
Bo Bóg mnie jak pasterz i broni i strzeże,
Słowami Ksiąg Świętych mnie karmi i poi
A ja je zgłębiam, zgłębiam
I wciąż mocniej wierzę.
W nich mnie prowadzi
Gdzie pokarm dla duszy,
Gdzie wodę czystą znajdę i od zła zasłania.
Choćbym szła ciemną doliną i mroczną,
Drogą nieznaną co z mgły się wyłania
To nie ulęknę się ciemności nocy,
Choćby mnie porwać chciała życia rzeka.
Bo Bóg jest ze mną i On mnie prowadzi
Do Domu swego, w którym na mnie czeka.
Inspiracją do powstania wiersza był Psalm 23
Patrzysz na zwykłe, moje ludzkie życie.
Widzisz tęsknotę, łzy i moją boleść,
Która lat tyle serce rani skrycie.
Patrzysz jak nocą wiersze moje piszę,
Widzisz jak oczy w niebo ciągle wznoszę.
Słyszysz me prośby, błagania i jęki,
Kiedy modlitwy do Ciebie zanoszę.
Słyszysz je nocą, słyszysz przez dzień cały,
Widzisz cierpienia i serca tęsknoty.
Dlatego wierzę Ojcze mój i Panie,
Że już niedługo nadejdzie czas złoty
Bo dobroć Twoja wciąż nade mną czuwa,
I się odmieni moje łzawe życie,
Więc cóż dzisiejsze me troski i bóle
Jeżeli szczęście jutro do mnie przyjdzie.
By wydobyć z siebie miłość całą.
To i tak na pewno nie potrafi,
Opowiedzieć, jak wiele dostało.
Słów nie starcza i myśli zbyt mało
By wdzięczności zaśpiewać móc pieśni.
Bo cóż serce, ono cicho bije,
Więc nie słychać jego opowieści.
O Twych łaskach, które Boże dajesz,
I dobroci, która mnie otacza.
Wiec jak pisać Panie moje pieśni,
Kiedy w wierszach rytmów mi nie starcza.
Więc w cichości ducha swego stanę
Oniemiała Twoich łask hojnością.
I swe serce całe oddam Tobie,
By wielbiło zawsze, wciąż, wiecznością.
Gdy modlitwy zanoszę do Nieba.
I niczego już więcej nie pragnę,
Bo już nic mi, nic nie potrzeba.
Cała jestem lekka i lotna,
Gdy z modlitwą w jedno się staję
Więc cóż tam kłopoty i troski,
Niech z nimi tam, ziemia zostaje.
A ja jestem myślami w Niebie
Nic już nie mam, ni bólu, ni ciała
Bo się stałam modlitwą ofiarną
Co z miłości, sama się spala.
Mam swój kawałek raju
z samotną filiżanką.
Ułożę sianko, a na nim opłatek.
Z tych dni
niecodziennych wymoszczę posłanie
Nowo narodzonemu.
Goździki powbijam w pomarańcze
jeszcze kompot z suszu...
Usiądę do Wigilii...
Czas zacząć - już w lustrze
przegląda się
pierwsza gwiazda,
i pusty talerz - dla wędrowca.
Biorę do ręki opłatek,
dotykam dłonią serca.
Nie jestem sama,
przecież On się narodził.
W przestworzach słychać śpiew,
miedzy ławkami pacierze drzemią.
Anioł załamuje ręce
...zgubił podarte skrzydła.
Przybądź Dziecino
Przemień mnie ...proszę.
Szukam ciebie po omacku,
jak dziecko we mgle.
Na styku nieba pali się
światło - to gwiazda.
Poprowadzi do żłóbka gdzie leży
/dwóch biegunów istnienia
Bóg i człowiek/
Pyzate anioły pochyliły głowy.
Teraz – tylko ta noc.
...Rodzi się Słowo.