Modlitwa dziękczynna

W skupieniu wielkim myśli swe układam

Serce skłaniając w głębokiej pokorze

Słów ciągle szukam, lecz znaleźć nie mogę

Jak więc za wszystko podziękować, Boże?

 

Jak wypowiedzieć to co serce czuje?

I to co dusza moja chce wyśpiewać?

Jak to przekazać skoro słów zbyt mało?

Może po słowa trzeba iść do Nieba?

 

Może słów szukać w gwiazdach albo w słońcu,

Żeby powiedzieć to wszystko co czuję?

Skoro słów znaleźć na ziemi nie mogę

Niech dusza moja z wszechświatem - dziękuje.

Kropla

Z dziurawego durszlaka

przelewa się woda

czy przez to zostaje rozdzielona?

ona zawsze wraca do stanu

swojego skupienia

nawet kiedy wyparuje

a z deszczem pamięta

gdzie jej miejsce w potoku

rwącego strumienia on

zbierając wszystkie dopływy 

w rzekę się zamienia

tak w majestacie wielkości

wzbudza podziw 

kto zmajstrował krople

że nieustannie kapaniem

przypomina o swoim istnieniu

Ja to ta kropla żywa

płynąca przez świat

w zakrętach wodospadach

chodź przybywa dni lat

wierzę że kiedy nadejdzie

zima sroga zamieni w sopel zimny

usłyszę tak właśnie trzeba

rozmrozi mnie promień złoty

i jak mglista para uniosę się

do nieba

 

 

Wielkie dusze

Problemy rozpuszczają się a nawet nie są istotne
to tylko taka gra dla wzbogacania duszy
ale o tym cicho sza ... bo w ciszy usłyszysz

miłości westchnienie mruczącego kota

ćwiergolenie za oknem gdy poranek wita

szum wiatru zaczesujący  liście grzebieniem powiewu

komara natrętnego łowcę słodkiej kropli życia

tętno wyczuwalne wszelkiego stworzenia

i moje jedyne zrozumienie istnienia

życie w matriksie nauczyło słuchać

oddzielając fałsz od prawdy jedynej

że wszystko przeminie nieuchwytny potok

słów tworzących rzeczywistość z papieru

którego iskra świadomości zamienia w popiół

niczego nie jestem winien nawet kiedy winę czuję

scenariusz napisało życie na które przychodząc tu

zgodziłem się by je odegrać

bogactwo i szczęście beztroskę swawole doświadczają

słabe dusze opatrzność chroni by nie wpadły w tarapaty

dla nich problem wielki to sparzony język

od gorącej herbaty

gładko miękko przechodzą nie ich są katusze 

jak wcześniej wspomniałem są to słabe dusze

po drugiej stronie tysiąc spraw zawiłych

podchody upadki ciągłe maratony

kiedy widać prostą czy to koniec wierzysz

tak blisko do mety kamień no i leżysz

ciągła łezka w oku zdarte znów  kolana

cierpiącego mistrza pecha nocka nieprzespana

ułożony na plecach cóż mądrego powiem

jeszcze raz się pie...olnę to coś sobie zrobię

ale sza to taka gra

wielkie dusze nie bawią się w drobiazgi

rzadko patrzą w gwiazdy chcą tu ostrej jazdy

bo jaki by nie był ustalony plan

ile cierpienia żalu bólu rozdartych serc co krwawią

zawsze wstają z kolan

 

 

 

 

Palec Boga

Zrodzona z wnętrza wnętrz

z woli wolnej bez granic

zamieszkała w nieskończonej przestrzeni

co materię gęstą ma za nic

z ciemności wyrwana by móc

rozjaśnić każdą z tych dróg

przez którą brnę bezpowrotnie

nie szczędząc obolałych nóg

rozmyślnie oddana cząstka

i taka niby drobnostka

czułości bezkresny horyzont

lotna cicho wysłana w tę przestrzeń

którą nazywam gają w wibracji

jej i graniu atomy rozbrzmiewają

krzesiwo ogromną ma moc

posłużysz się umiejętnie

rozświetlisz każdą złą noc

z ognia wystrzeli żywego

rozbłyśnie na ciemnej poświacie

wypali troski i żale

bule dnia codziennego

czasami sparzy do kości , piecze okrutny los

lecz nie ma bólu bez miłości podpowie

wewnętrzny pełen troski głos

i goły stoję w niemocy , ta nuta bycia tak zbrzydła

od wiatru pyłu żalu okrywają mnie

rozpostarte ciepłe skrzydła

święci garnków nie lepią wszyscy bywają grzeszni

czas wyznacza rytm serca , bicia

 każdy ma ją w swym  wnętrzu

dotknięty przez palec Boga tą świętą

iskrę życia

Ty

Świadomość istnienia

od czubka nosa

po duży palec stopy

zachłyśnięty westchnieniem

zasilam ciało kroplą życia

eteryczne roztargnienie

roztrzepane jak włosy na wietrze

wciąż powtarza jesteś

jesteś pierwiastkiem istnienia

nieograniczona przestrzeń

oceanów wszechświatów

jest domem twojego stworzenia

zanurz się w tej świadomości

że zrodzony jesteś z miłości

bez końca i początku

bez nazw i imienia

dłoń uciskająca serce

zasila każdą żywą komórkę

ciała i duchowego rozkwitu

nigdy z miłości bezgranicznej

bez powodu i przyczyny

nie byłeś wyjęty wyłowiony

patrząc w lustro czemu jesteś przejęty

kolejną zmarszczką

czas to iluzja zamyka na ziemi

umysł człowieka na inne możliwości

obudź się  wstań z kolan

cierpienie winy rozterki

strach i ból po stracie są

wymysłem nie ludzkim i nie Boskim

nikt nie oddzielił cię od Źródła

nie są to żadne mrzonki sny

bo z głębi duszy Źródło życia to

też Ty .

Dobrze że jesteś

Wiersz jest jak muzyka

płynąca z serca wnętrza

ballady muskają struny

smyczki  na uczuć wezwanie

trąbki jak bębny burzy

i gitarowe ostre granie

Płynie ta muza z wolna

nieraz potokiem rwąca

szumiący ciężko w uszach

kropla cicho kapiąca

leci w bezkresy świata

gdzie nikogo nie było

do mgły co otchłań zasłania

w ciepłym promieniu jest miło

zanurzyć swoje wnętrze

wygrzać wiekowe gnaty

by tam wejść zbędny bilet

nie musisz być bogaty

otwórz się na te granie

bywa że struna pęknie

akord zabrzmi fałszywy

od muzy płynącej z serca

każdemu serce mięknie

oszukasz samego siebie ?

wrażliwość jest w nas wpisana

z góry spływa rozbłyskiem

iskra słowa wysłana

ty co drapiesz się w czoło

czytając te bazgroły

ze  mną nie zawsze wesoło

ale dobrze że jesteś

 

 

NIEBO

Ma kolor bieluśkiej lilii,

przybrane w szatę błękitu,

malowane tęczą po burzy,

perłowymi bukietami

chmur, cudnie usłane,

pachnie żółtawą lipiną,

lśni słońca wschodem,

wzorzyste o zachodzie,

błyszczy srebrnymi gwiazdami

i zabawnym rożkiem księżyca,

wydaje się takie odległe,

ale możliwe do osiągnięcia

dla każdego z nas, czuję,

że jest otwarte i gościnne.

 

Ojciec Święty Jan Paweł II

chodzi po rajskich ogrodach

i duchem nas wspiera,

nasi dziadowie śpiewają

tam nabożne pieśni,

z chórem aniołów,

w podzięce Bogu,

za stworzenie świata

i niebios przestworzy,

Stefania Kapłanowa pisze

wiersze o ukochaniu

ziemi i człowieka,

szacunek chleba,

ze zbóż głosi Sekułowa,

poezję o pięknie przyrody,

co tryska z duszy jak,

źródełko w górach tworzy 

poetka Gawronowa,

ja tu na ziemi czerpię

z ich myśli, czynów,

nauk, poezji i tak 

jak Oni wierszem, 

swoim przekazem

dobroci, miłości,

staram się dotrzeć

najpiękniej, jak umiem,

do serc ludzi.

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Requiem dla Papieża

cały świat

pochylił się nisko

a Wieczne Miasto

padło na kolana

przed trumną

ze znakiem wierności

aż do końca

- Totus Tuus

 

a na trumnie

wiatr wertuje

Ewangeliarz

i poszumem

 z Wieczernika

przenika tłumy

obolałe chwile

natchnione słowa

rozwiewa flagi

biało-czerwone

łzy ociera

żałobnym kirem

 

aż wreszcie

boskim znakiem

zamknął Księgę

i przemówił

głosem ludu

 

- Święty

           Natychmiast

                             Święty!

 

 

Autor: Don Adalberto 

Dzwon epilogu

kiedy zakończył

ziemskie pielgrzymowanie

Sługa Sług Chrystusowych

Jan Paweł II Wielki

cały świat

od Wschodu do Zachodu

od Północy do Południa

zatrzymał się w miejscu

jakby dotykiem piorunu rażony

a strugi łez otwierały

twarde skorupy sumień

płakały też żałobne dzwony

na wszystkich kontynentach

lecz najgłośniej płakał 

Dzwon Zygmunta na Wawelu

płakał i śpiewał

dziękczynne Magnificat

bo nigdy dotąd

nie powstał Syn

tak wielki w Narodzie

i nigdy już więcej

nie powstanie

 

 

Autor: Don Adalberto

Naucz mnie Jezu modlitwy

Tyś nas nauczył modlitwy prawdziwej,

Do Ojca Boga, który mieszka w Niebie

Naucz by myśli kierować ku Niemu

I w Nim odnaleźć cel życia dla siebie

 

Naucz mnie Jezu jak być bliżej Ciebie

Jak z Twego życia czerpać wzorce nowe,

Jak iść wciąż wyżej, tam gdzie pnie się droga

Ku temu światłu, co Niebem się zowie.

 

Jak dostrzec tutaj na ziemi co bólem,

Wszystko to piękno co w Bogu wzrastało

Jak ujrzeć dobro w twarzy, choć nieczułym

Zamkniętym sercem na miłość się stało

 

Jak Jezu widzieć Twoimi oczyma

W każdym człowieku piękno jego duszy

Jak umieć wszystkim przebaczyć gdy boli

Każdemu z ludzi, choć ich to nie wzruszy.

 

Syn marnotrawny

natrętnie jestem

marnotrawnym synem

który ze skruszonym sercem

do domu powraca

a Ty - Ojcem

nieskończenie miłosiernym

który na spotkanie wybiega

i synowi wybacza

 

choć nieustannie

majątek trwonię

i szkarłatem grzechów

serce Twoje ranię

Ty - wspaniałą ucztę

przygotowujesz dla mnie

i szatę biesiadną

dajesz mi - Panie

 

 

Autor: Don Adalberto

PRZEPRASZAM PANIE

Przepraszam Panie

za moje wszystkie złe

dni

za rozum co nie ogarnia Twojej

wielkości

za oczy patrzące tam gdzie 

nie powinny

za język mówiący więcej niż

potrzeba

za serce niegodne Ciebie

Boże

za ręce lepkie do czynów

nieprzyzwoitych

za ramiona które mało

przytulają

za ciało rozkoszujące się

w lenistwie

za duszę łapiącą ciemności

pokus

za powierzchowne kochanie 

bliskich

za rozzuchwalenie w świata

pysze

za niewystarczającą do wszystkiego

miłość

za czasem nieautentyczną

wiarę

za tak rzadkie chwile

wyciszenia

za mizerność i człowieczą

słabość

Przepraszam Panie

Boże Ojcze Mój

W całej swej niedoskonałości

Kocham Cię prawdziwie najmocniej jak 

umiem

 

Kazimierz Surzyn

 

Confessionis

w miłosierdziu niezgłębionym

rozgrzesz mnie Panie

z uczuć przyziemnych

braku pokory

własnego zdania

które wymyka się 

innym spod kontroli

 

w dobroci nieograniczonej

rozgrzesz mnie Panie

bo innym z drogi nie schodzę

uparcie trwam przy swoim

wielkim się nie kłaniam

i nie mogę się zmieścić

w ogólnie przyjętych ramach

 

w miłości nieskończonej

rozgrzesz mnie Panie

z myśli nieuczesanych

które niekiedy

grzeszne być mogą

i z ciemnego kąta

gdzie czasem chcę się ukryć

przed Tobą

 

 

Autor: Don Adalberto

KRZYŻ

Uświadomienie potęgi Boga

Zbawienie, moc umysłu

wypełnienie naszego życia

szkoła miłości najczystszej

 

podniesienie z upadków

dar od Pana Najwyższego

wzrastanie przez ból

most do wieczności

 

klucz, co otwiera bramę raju

drogowskaz w podróży

miłość, która jak bandaż

tamuje rany serca

 

wyciszenie, spokój duszy

przebaczenie sobie i innym

znak wiary i pokoju

siła do siania dobra

 

nasz duchowy rozwój

kontynuacja dzieła Odkupienia

aż do przekroczenia progu

nieba, w chwale Bożej

 

przyjmijmy Krzyż z radością

do serc, na szyję,

pod strzechy domostw

i idźmy za Chrystusem

 

Kazimierz Surzyn

List wyznania

delikatnym dotykiem

na białej korze brzozy

list do Ciebie piszę

Ojcze Przebaczenia

 

nie sądź mnie

zbyt surowo

za niedoskonałości

i grzechy popełnione

 

nawet jeśli czasem

błądzę w gęstwinie

na zawsze jestem Twój

aż po wieki wieków...

 

 

Autor: Don Adalberto

Pinokio

Ile trudu potrzeba by

z kawałka drewna wystrugać Pinokia

człowieczka kruchego jak zapałka

czy jest ozdobą domu czy

w kominku posłuży jak sucha rozpałka

ile potu kapiącego na materiał twardy

wylać by podobny był

do stwórcy jego z klocka wybrane

czego w nim nie trzeba widzieć

krew z palca kapiąca czy 

powiesz mu że został ożywiony

ale za złe uczynki zostanie spalony

ostre dłuto ono tworzy

ale też rani te dłonie w których

powstało dzieło z nudy istnienia

bo co robić z czasem kiedy

czas w wieczność się zamienia

ojca oszukać nie zdoła ten

chłopiec drewniany kiedy kłamie

nos wydłuża się jak tyczka i

rysuje ściany , z pasją coś zrobiłeś

w prawdzie czy dla hecy 

w żart życie zmieniłeś , zagasisz płomień

duszy zapalonej świecy?

zasilić żar pieca może tyle polan nieociosanych

w przydomowej szopie na skinienie twoje

wpadają by ograć wszechświata pokoje

dzieło stworzone z miłością

w trudzie pieczętowane krwią ona płynie

w żyłach ludzkości można skazać

na unicestwienie (zatracenie) za

grzech niedojrzałości za bycie człowiekiem

i tylko dla tego że jestem niepodobny

 do Stwórcy mojego ?

 

 

 

 

 

 

 

Przydrożny krzyż

Za lasem, tam gdzie drogi się schodzą

Stary krzyż rozłożył swe ramiona

I na ziemię Jezus z niego patrzy

Gdy w swym bólu na drzewie tam kona

 

Patrzy ciągle na las ten zielony

I na chude kartofli poletko

I na zboże co w makach tak piękne

Patrzy Jezus, choć cierpieć nielekko.

 

Kiedyś ludzie ten krzyż postawili

By im drogę pokazywał stale

Jak nie zbłądzić czy to noc, czy śniegi

Więc wskazywał, wciąż mówił wytrwale.

 

I latami pokazywał drogę

Tam przybity do krzyża rękami

Lecz  nikt dziś już na krzyż ten nie patrzy

Bo świat chodzi innymi drogami.

BOGA NIE MOŻNA IGNOROWAĆ

możesz nie kochać Boga

możesz Go obwiniać

za wszystkie nieszczęścia

których doznałeś w życiu

 

możesz uciekać przed Bogiem

możesz zakryć swoją twarz

w dłoniach i widzieć tylko

to co sam chcesz

 

możesz poddawać się modzie

odrzucać przodków świętości

możesz z lekcji pokory

nie wyciągać wniosków

 

możesz nawet się nie modlić

nie słuchać głosu Pana

ale musisz pamiętać

że to twój wybór

 

a kiedy staniesz 

przed Boga Trybunałem

nie żądaj od Niego litości

Boga nie można ignorować

 

Kazimierz Surzyn

 

 

Najemnicy

w dobroci nieograniczonej

powierzyłeś nam ziemię

w dzierżawę

lecz złymi jesteśmy

zarządcami

zasiewamy wokoło

kainowe czyny

uprawiamy bezowocne

drzewa figowe

od ziarnka gorczycy

niczego się nie uczymy

a trzykrotne

pianie koguta

budzi nas nad ranem

zapominamy

jak panny nieroztropne

że jesteśmy tutaj

tylko na chwilę

i przed Tobą staniemy

aby odpowiedzieć

za życie 

nam powierzone

 

 

Autor: Don Adalberto

PORTRET

Twój portret 

ciągle żywy

we mnie jest,

tak jakbym 

Ciebie widział 

dzisiaj, pochylonego

w modlitwie,

rano idącego

do fabryki,

mimo zmęczenia

miałeś dla mnie

zawsze tyle czasu

ile go potrzebowałem,

czarne gęste włosy,

skośne raźno

patrzące oczy

i nos lekko

uniesiony ku górze,

znajdujący szczęście

pośród leśnych drzew,

w błogostanie łąki,

w polach, co rodzą

pożywienie dla duszy,

w rodzinie, o którą

dbałeś gorliwie,

rozdając każdemu

gorące sercem

chleba bochenki,

Twój zachwyt

nad darem życia,

pochwała dla przyrody,

wartość pracy,

przywiązanie do

narodowego dziedzictwa,

szacunek dla ludzi,

to Ty tato

Twój portret

ciągle żywy 

we mnie jest.

 

Kazimierz Surzyn