Opadł kurz wczorajszej nocy
zaskakujący ciepły dotyk
promienia porannego
przez wpół zasłoniętą firankę
się zakradł i mówi szeptem wstawaj
Jak to wstawaj o tej porze
kury śpią jeszcze na grzędzie
ja oka nie otworzę
cicho i głucho wszędzie
Ledwo zgramolić się mogę
matko moja kochana
ten nie miał kiedy mi tu wpaść
obudził człowieka z rana
Przez ciebie przymrużam oczy
lecz wstanę zęby umyję
do łazienki umysł zaspany zawlokę
a przez te kafelki śliskie to kiedyś się zabiję
Tu też spokoju nie dasz
gdy budzisz mnie o świcie
o co chodzi ci że odbijasz się od lustra
-Ja chcę ci powiedzieć że piękne jest Życie
By accepting you will be accessing a service provided by a third-party external to https://www.poe.pl/