Spokój nadchodzi... Cierpienie odchodzi... Ludzie w życiu, pojawiają się nowi... Wnoszą ile mogą... Wynoszą więcej... Wprowadzają chaos, nawet jeśli nie chcesz... Odbierają smutek, łamią serce... Ile tego znieszesz? Ile stracisz jeszcze? Kiedy radości czas nastanie? Bólu, ty mój panie... Samotnie czekam, na lepszy czas... Ile czekać? Nim radość dasz...
Czemu głowa tak pęka A myśli takie niepoukładane I coraz gorzej sypiam I jadam coraz gorzej Bo kiedy trosk zbyt wiele Nie starcza mi już czasu na tak przyziemne cele
A czemu uśmiech dalej przy tym widnieje? Ja nie wiem -
Z zasady, by nic nie zauważyli przyjaciele Szkoda tylko, że Łzy da się wytrzeć Nad wyrazem twarzy zapanować Ale oczu, oczu pełnych bólu Nie da się już ukryć
I co Teraz? Stanąłem nad przepaścią, nicością bez dna Nie widzę mostu, nie mam też liny Pusty, taki teraz jestem, zniszczony do cna Staram się coś znaleźć. Czy szukam winy?
Bajka, złudne marzenie, raju obłoki Miało być pięknie, bez skazy opowiadanie A co jest teraz? Raju tylko powidoki... Bajka zmieniła się w trenu pisanie
Nie wiem czemu, nie znam przyczyny Chciałbym coś wiedzieć! Ale na nic krzyki, nie ma już tej dziewczyny A ja muszę teraz sam ze sobą siedzieć
Z kolejną blizną, na sercu już i tak rozdartym Kolejnym wspomnieniem, w głowie na zawsze już umieszczonym Kolejną porażką, na koncie mym bogatym Ze świadomością, że jest się zniszczonym ... I co teraz? "Głowa do góry, żyje się dalej" Sztampa i prostota, a może tak ma właśnie być? "nie rób nic głupiego, nie szalej" Może lepiej nie robić nic?
I co teraz?
Takie pytanie kolejny raz zadaję Kiedy patrzę na księżyca promieni skinięcie Odpowiedzi niestety nie dostaję Więc dalej się modlę do góry o zniknięcie...
Wypchana niewiedzą Pozszywana nicią strachu Jak pacynka w cudzych rękach Wykonuję kolejny ruch To dopiero początek przedstawienia Patrzą na mnie setki oczu Śmieją się Płaczą Lecz to nie ja jestem artystą Tylko ten co pociąga za sznurki.