poznałem ciebie w alei róż byliśmy sami otoczeni purpurowymi różami były zimy lata i wiosny aż czas stanął w miejscu na szpitalnym zegarze wszystko wyglądało szarzej zrobiło się zimno lód mnie otoczył zamknęłas oczy otchłań mroku o ciebie się upomniała w alei róż zwiędnięte kwiaty zimno już sypie śnieżny kurz
Czemu głowa tak pęka A myśli takie niepoukładane I coraz gorzej sypiam I jadam coraz gorzej Bo kiedy trosk zbyt wiele Nie starcza mi już czasu na tak przyziemne cele
A czemu uśmiech dalej przy tym widnieje? Ja nie wiem -
Z zasady, by nic nie zauważyli przyjaciele Szkoda tylko, że Łzy da się wytrzeć Nad wyrazem twarzy zapanować Ale oczu, oczu pełnych bólu Nie da się już ukryć
Tyle jeszcze było spraw i spotkań czas nie czekał rozmowa urwana w pół słowa błysk huk i podmuch potem cisza głęboka ponura ciemność i nieszczęście potem ci co ocalali płakali za nimi łzami krwawymi ileż jeszcze łez zostanie wylanych aby świat przestał zużywać atrament i powidział NIE!