Dziwak 5/7

Widzę świat tak samo jak każdy
A dostrzegam coś zupełnie innego
Ta niezgoda pozwala Tobie mnie nienawidzić
Nie przeproszę za to, nie opuszczę stanowiska

 

Dziwak nudny, pewnie na co dzień siedzi w piwnicy
Bez chęci nauki, nie błyszczy przy tablicy
Ubrania po bracie, a może po tacie?
Nieważne przecież, i tak go wystarczająco znacie
Słabo kopie tę piłkę, sportowiec żaden
Nie myśli za dobrze, to wystarczy, by dać mu amen

 

Gdy świat o Tobie wie więcej, niż Ty sam
Gdy nikt nie widzi, ile jeszcze nosisz ran
Czy widzisz jak jesteś szufladkowany?
Czy rozumiesz, że zaraz będziesz zapomniany?

 

Dziwak, co nawet w gustach się różni
Osamotniony, jakby zaczął żyć w próżni
Jego głos stłumiony krzykiem, że będzie nikim
Jak przed opinią chcesz zrobić uniki?
Uwierz w to co mówi reszta o Tobie
Nie znajdziesz sukcesu w żadnym w sposobie

 

Gdy świat o Tobie wie więcej, niż Ty sam
Gdy nikt nie widzi, ile jeszcze nosisz ran
Czy widzisz jak jesteś szufladkowany?
Czy rozumiesz, że zaraz będziesz zapomniany?

 

Uwierzyłem w co mówili
Nie chciałem wymagać od życia niczego
Sądziłem że na nic nie zasługuje
Jak dobrze otworzyć oczy...

 

Czytaj wiersz
  1287 odsłon

Miłość 4/7

Nierozumiany przez świat
Odnalazłem się w miłości do innej duszy
Przy niej nie bałem się tej wrogiej burzy
To był mój radości kwiat

 

Więc dałem co miałem
Chciałem polepszyć czyjeś istnienie
Przy niej wszystko szło w zapomnienie
Aż wreszcie wszystko straciłem

 

Moja miłość - kolejny zatruty owoc
Impuls bezlitośnie zabił wszystko zbudowałem
Zdrada uświadomiła czym teraz się stałem
Psychika umarła - prosiłem o pomoc

 

Obudziła się we mnie nienawiść
Do wszystkiego co nienawidziło mnie
Więc ruszyłem na szczyt będąc na dnie
A własny gniew próbował mnie zabić

Czytaj wiersz
  1187 odsłon

Geny 3/7

Osamotniony w świadomości noszenia agresywnych genów

Bezradny  ponownie nie mogę zmrużyć przez to powiek

Cóż zrobić z fantami, z którymi rodzi się człowiek?

Nie mogę własnej krwi odebrać życiodajnego tlenu

 

Więc...

Przepraszam, że krzyczę

Nawet tego nie słyszę

Przepraszam, że ranię

Wciąż trzymając za ramie

 

Nie chcę być tym, czym jestem, któraś próba kiedyś się uda

Bezradnie patrzę na własnoręcznie wyrządzone szkody

I słucham, jaki to we mnie własny ojciec żyje młody

Lecz jak długo z tym walczę, tak długo nie czeka mnie zguba

 

Wstyd, wstyd

Znowu ranię bliskich

Wstyd, wstyd

Noszę winnego odciski

 

Przepraszam, że krzyczę

Nawet tego nie słyszę

Przepraszam, że ranię

Wciąż trzymając za ramie

 

Czytaj wiersz
  1368 odsłon

Rodzina 2/7

W naszych żyłach płynie ta sama krew
Ona łączy nas i spaja w całość
Dlaczego więc robimy sobie wbrew
Wytykając przy tym każdą słabość?

 

Bo ile w lesie jest drzew
Tyle w nas kłócących różnic żyje
Nie nastanie z nas lew
Gdy wzajemnie celujemy sobie w szyję

 

Świadomy, że noszę geny swojego ojca
W lustrze podobna do niego mina
Wytykane mam w tym domu bez końca
Jakby to była moja wina
Chcę być lepszym człowiekiem
Najlepszym jakim tylko potrafię
Niektóre rzeczy przyjdą z wiekiem
Jak najszybciej buduję pozytywną biografię

 

Zrozum iż nie jestem nim Mamo
Pozwól więc po prostu być sobą
Nic do mnie nie przyszło samo
Ciężko pracuję z każdą dobą
Nie dostałem nigdy wiary
od Ciebie, jedynie pogardę
Nie chcę nagłej w Tobie zmiany
Gdy pewnego dnia sukces odnajdę

 

W naszych żyłach płynie ta sama krew
A wartości i cele zupełnie inne
Dlaczego więc robimy sobie wbrew
By jedno za drugie czuło się winne?

 

Bo ile w lesie jest drzew
Tyle w nas kłócących różnic żyje
Nie nastanie z nas lew
Gdy wzajemnie celujemy sobie w szyję

Czytaj wiersz
  1065 odsłon

Wstęp ( Przelewam W Wiersze) 1/7

Nie mam ojca, chociaż nigdy nie umarł
i nigdy nie odszedł
Nie wie co robią synowie, bo tonie
w morzu alkoholowych potrzeb
Nie mam kolegów, bo ceniłem miłość
nad ulotną młodością
Nie rozróżniali uczucia od seksu,
nie wiedzieli co nazywam miłością
Nie mam szacunku, bo nie łamałem prawa
gdy byłem młody
Więc rówieśnicy wyżywali się na mnie
rzucając kłody
Nie wierzy we mnie matka, bo do dzisiaj mam
bałagan w pokoju
Po za nim nie widzi niczego, nawet smutku,
nie dającego mi spokoju
Nie mam wiele, a i tak zawsze wokół mnie
mnóstwo szumu
Brat na moje sukcesy stwierdził, że to więcej
szczęścia niż rozumu

 


Mam za to depresję, bo wspomniana miłość
mnie wystawiła na próbę
Jeśli wczoraj miałbym lufę przy głowie
nie wiedziałbym, czy spudłuję
Mam za to niewypowiedzianych wrogów, chociaż
nigdy ich nie szukałem
Trzymam w sobie ogrom smutku, chociaż
przed chwilą się śmiałem
Mam za to wyśmiane ambicje i tłumaczenia
dlaczego mi się udaje
Mimo to codziennie do słońca od nowa
uśmiechnięty wstaję
Mam za to głowę pełną przemyśleń,
planów i marzeń
Biegnę za nimi w pośpiechu
przed horyzontem zdarzeń

 


Przelewam w wiersze mą głowę
Zawsze gdy we własnych myślach tonę
Przelewam w wiersze moją codzienność
Zawsze gdy Ona pokazuje mi obojętność
I nieważne, ile smutku wyrzucę
Ile rymów napiszę, ile przespanych nocy porzucę
I nieważne, czy do grona szczęśliwych powrócę
Czy się raduję, czy płaczę, czy smucę
Przelewam w wiersze moje potrzeby
Zawsze gdy widzę własne pogrzeby
Przelewam w wiersze świat wokół
Zawsze gdy kręgi obok zatacza sokół
...
...
I nieważne jak dobrze tłumaczę
Nigdy nie spróbujesz zrozumieć

Czytaj wiersz
  2040 odsłon