Zmierzam już tylko ku światłu
Nie ma dla mnie tutaj miejsca
W moich skrzydłach już nie ma wiatru
Przyszedł czas mojego odejścia
Wygrałem z każdym, ale nie ze sobą
Marzenia wszystkie puszczam z dymem
Przegrałem tylko z niewinną chorobą
Przepraszam Mamo, że jestem Twoim synem
Zmierzam już prosto w ostatni dzień
Nie ma dla mnie tutaj miejsca
Od słońca pada ze mnie blady cień
Choroba w głowie choć to choroba serca
Wierzyłem, że karma się nareszcie ziści
Biegłem do przodu, to nie był wyścig
Zabiły mnie moje własne myśli
Ktoś zawiódł mnie, teraz ja zawiodę wszystkich
Nie napiszę więcej "dzień dobry"
Nie napiszę więcej "dobranoc"
Nie spełnię snów
Bo cierpię znów
Zmierzam już na cel
Nie ma dla mnie tutaj miejsca
Próbowałem czerń zamienić w biel
To tylko ostatnia korekcja
Zabieram teraz swoje torby
Pokonała mnie Jej zła moc
Nie napiszę więcej "dzień dobry"
Nie napiszę więcej "dobranoc"
Jestem tchórz, postaw bukiet róż
Nie cierpię już, do trumny je włóż
Uciekłem - teraz będę latać
Zero
Zero
Nie ma nic
Jest zero
Ludzie, ich cele
W sumie, w popiele
Biegnąc, gonią
Przed zgubą, się bronią
W sumie jest zero
Równa się zero
Ujrzyj mnie
W mojej klatce
W Twojej głowie
Dokarm mnie
Neguj
Plus
I neguj
Minus
W¢|@zl|cz@¢|l|cz@¢
Wpl@¢zUw¢|@zm|l¢z@¢
To zero
Zero
Nie ma nic
Równa się zero
Ujrzyj mnie
W mojej klatce
W Twojej głowie
Dokarm mnie
Ujrzyj mnie
Proszę znajdź mnie
Chcę odżywiać się
Twoim meineimus!
Z tego okręgu wyjść
Twoim meineimus!
Zostawcie mnie!!
Chcę ruszyć w przód
Za marzeniem iść w dal
Lecz okiem do tyłu rzut
Sprawia, że umieram tu
Umieram tu...
Diagnoza już dawno wystawiona
A mimo to wciąż potrzebuję doktora
Nie chcę żadnych Twoich zastrzyków
Po prostu bądź i mnie przytul
Wiem co mi dolega, umieram między ludźmi
Może to ja jestem taki sam, a oni tacy różni
Nie mogę się odnaleźć, nie widzę zbawienia
Nie mam pretensji, nie mam zażalenia
Zauważyłem, że nie pasuje tu, chcę pasować tam
Jestem pośród chmur, ciągle szukam zmian
By odnaleźć się w tej dziczy i uśmiechnąć się raz szczerze
Lecz ciągle porażka, nie wiem gdzie mnie to zabierze
Czy trafię na człowieka, który mnie uratuje?
Bo ja samemu niczego dobrego nie zbuduję
Widzę jak z wiersza na wiersz bliżej mi grobu
Wędruję myślami, a nadal jestem w tym domu
Z Monologu wpadam w Bełkot i szał
Wystarczy tej agonii, proszę o strzał
Pragnąć śmierci czuję coraz większą obojętność
A z ludźmi nie połączyła mnie żadna jedność
Jestem całkiem sam, chcę ruszyć w przód
Ratuj Patrycjo, potrzebny mi cud
Obojętne mi były te tabletki pod językiem
Stoję w spokoju, nie uciekam z krzykiem
Jestem cieniem samego siebie
Może się tylko lenie, może
zaprzepaszczam swoje istnienie
Ale co zrobić, powiedz jak mam wstać
Z łóżka skoro jedyne co robię to płacz
Nie chcę nikogo łudzić, że sobie poradzę
Umieram - taką tajemnicę Wam zdradzę
Ale kogo to obchodzi?
Chcę ruszyć w przód
Za marzeniem iść w dal
Lecz okiem do tyłu rzut
Sprawia, że umieram tu
Umieram tu...
Wyznacznikiem moich osiągnięć był drugi człek
Lecz kiedy go podniosłem on prędko zbiegł
A przecież był w takim bagnie
I prosił o mnie tak ładnie
Teraz wystarczy to zostawić w tyle
I zbić w tym snookerze wszystkie bile
Uśmiechnąć się i zaczerpnąć życia
A ja czuję przeszkody nie do przebicia
Bo niby jak mam łapać radość
Skoro pomaganie to moja słabość
Ale nie umiem pomóc mojemu ego
Tutaj potrzebuję kogoś drugiego
A wciąż liczba jest pojedyncza
I jakimś trafem każdy to przemilcza
Z oczu ciągle lecą mi łzy
Nie panuje nad tym, cichy krzyk
Gdzieś tam słyszę go w moim wnętrzu
Chcę ugościć może kogoś w moim sercu
Nie mogę podjąć choć małego kroku
A chcę się rozpędzić i wygrać w skoku
I w dal i wzwyż i zdobyć wszystko
Co ma życie, lecz to prysło
Znowu leżę smutny w pokoju
W duszy nie mogę znaleźć spokoju
Nie odwracam się a widzę co za mną
To paranoja, przez którą wpadam na dno
Umieram porzucony pośród kompleksów
Niedługo odpłynę do tych bezkresów
Ale kogo to obchodzi?
Chcę ruszyć w przód
Za marzeniem iść w dal
Lecz okiem do tyłu rzut
Sprawia, że umieram tu
Umieram tu...
Uniesienie w powietrzu, pragnienie między nami
To była jedna chwila, którą byliśmy opanowani
Nie byłem gotowy na pokochanie maleństwa
Twoja obecność, doprowadziła nas do szaleństwa
Nie było dane Ci żyć - połknęła tabletkę
Lecz tęsknimy za Tobą, serce me mięknie
Zabiliśmy Cię dziecię, nie byłem gotowy
Potrzebowałem czasu, by o Tobie użyć mowy
Lecz wiem, że wrócisz gdy nadejdzie czas
Wtedy Cię pokocham, wtedy mi szczęście dasz
Zrobiłem to jako egoista, nie chciałem Cię na świecie
Przepraszamy, ale zabiliśmy Cię dziecię
Ciemny pokój z ukochanymi zwierzątkami
Oaza spokoju i bezpieczeństwa - dom
Walcząca ze sobą i swoimi troskami
I jej jedno okropne marzenie - zgon
Zabrać od Ciebie całą traumę przeszłości
I pokazać, jak piękne może być życie
Ale zabrakło u Ciebie uśmiechu wolności
Masz wrażenie, że mówię jak o micie
Chcę tylko spełnić mój nowy sen
Chcę dać Ci zupełnie nowy tlen
Bo moim snem jest zabrać Cię z otchłani
Pokazać Tobie świat, jakiego nam zakazali
Pozbawiony tego stanu, jakbyśmy byli widmami
I zostawić to wszystko w tyle, daleko za nami
Śnię, że zabieram raz na zawsze smutek z Twojej miny
Wszystkie Twoje ciemne kolory na jasne zmienię
Tabletki mówią, że do szczęścia brakuje mi serotoniny
A ja sądzę, że do niej brakuje mi tylko Ciebie
Gdy upadniesz, chciałbym Cię widzieć i podać rękę
I trzymać tak, abyś już nigdy nie była na ziemi
Być z Tobą, gdy przezwyciężysz całą tę mękę
Być z Tobą, gdy Twój świat się na dwa rozdzieli
Ten Stary, z którego wyszłaś i wracać nie chcesz
Ten Nowy, który jest obok, lecz go nie widzisz
Widzę, jak niechętnie dziś nadal drepczesz
Widzę, jak coś Tobą kieruje, jak się krzywdzisz
Pozwól sobie pokazać Nowy świat
Zabiorę Cię z psychicznych krat
Ciemny pokój, oknem na świat tylko internet
Smutek schowany za uśmiechem, pogrzebany w żartach
Chcę sprawić, aby Twoje życie było czymś więcej
Niż porażką zapisaną od początku w kartach
Bo moim snem jest zabrać Cię z otchłani
Pokazać Tobie świat, jakiego nam zakazali
Pozbawiony tego stanu, jakbyśmy byli widmami
I zostawić to wszystko w tyle, daleko za nami
Śnię, że zabieram raz na zawsze smutek z Twojej miny
Wszystkie Twoje ciemne kolory na jasne zmienię
Tabletki mówią, że do szczęścia brakuje mi serotoniny
A ja sądzę, że do niej brakuje mi tylko Ciebie
Z dedykacją dla Patrycji