* W bieli
* W bieli
Pędzący czas lata nam odlicza... kolejna zima.
Za żaluzją z chmur schowało się słońce,
sącząc przez szparę skąpe światło.
Zaciekawione czasami wyjrzy,
rzucając łaskawie kilka promieni... niczym jałmużnę.
Pod sennym kloszem, dzień leniwie wstaje.
A śnieg pada i pada, srebrną bajkę przędzie.
Drzewa w sepii, kępy rozczochranych badyli
zamienione w ciszę... szare pola bielą okrywa,
snem otula.
Malując świat srebrzyście i bajkowo.
Wirują płatki, tańcząc ostatni taniec.
Puch zasypał moje ślady.
Vivaldi cichnie gdzieś w gałęziach drzew.
Szadzią opatulone wszystkie drzewa... marzną
w dziurawych kapotach.
W kurtce podszytej wiatrem, drżę od chłodu.
Znikają zjawy nocne... a śnieg pada i pada.
Kazimiera Duraj
Fotka z Pinteresta
Komentarze