Zieloność w odwrocie
Przyjdzie jesień ubrana w deszcze.
Jak ośmiornica mackami
oplecie melancholią.
Zapachem dogasającego ogniska omami,
pigówką poczęstuje.
Odliczając sekundy w klepsydrze czasu.
Chłód wdarł się w dłonie... deszcz dzwoni.
Strugi zaplata.
Jak płomień świecy drżę, czasami przygasam,
by na nowo rozbłysnąć.
/śmierć pozwy wciąż wręcza do rąk własnych/
Już sierpień trzepocze pożegnalnie skrzydłami.
Ktoś mądry powiedział,
życie szkodzi zdrowiu - miał racje.
Komentarze 2
PIEKNY KROPLO. POZDRAWIAM
Dziękuję za czytanie