Tonę

Utonąłem w głębinie błękitu,
w otchłani zimnych jezior,
przeszywających sztyletów
rzucanych w serce
przez adriatyckie oczy.

Utonąłem w kraterze pełnym lawy,
zachłysnąłem się szkarłatem piekieł
tego ciepłego uśmiechu,
który sprawia, że topnieję.

Utonąłem w labiryncie osobowości
zalanym duszą, tak aby zabić
każdego kto śmie wejść do środka.
Nikt nie dotrze do wyjścia.

Lecz ja nie chcę wyjść. Wolę zostać.
Płonąć, marznąć, błądzić, cierpieć.
Byle być. Bo skoro jestem,
to nadal żyję. Skoro żyję
to nadal tonę.
Czytaj wiersz
  1390 odsłon