Bosy
Na Pustyni Stłuczonego Szkła
Wędruję jak Cień
Podróżuje Nocą
Pozostawiając za sobą
Krwawy Szlak
Mglistej Przeszłości
Popędzany
Przez Surowy
Pejcz Rezygnacji
Brnę przed siebie
Pełen Gniewu
Przez Toksyczny Świat
Absolutnej Ciemności
W oddali
Niewyraźne Kontury
Kładą się ponuro
Biczując mój Umysł
Smagają Wyczerpane Ciało
To Kres mej Tułaczki
Oaza Cierpienia...
Jedyne Ukojenie,
Jakie ??
Jakie w tym Parszywym Świecie mi pozostało ...
Ku pamięci pisze list do Ciebie, a w nim że odchodzę...
Pęka serce Twe bo w nim już nie ma mnie,
czytając list ten umieram ja i Ty.
Pragnąc z Tobą być i nie mogąc z Tobą żyć.
Wbijam sztylet w serce me, krew leje się,
czytając to łzy lecą Ci a serce przestaje bić.
Kochasz mnie a ja nic, mówiąc kocham Cię śmiejesz się,
ale w nas miłość trwa!!!
Pamiętasz nasze wspólne dni, momenty prawdy
W które wierzyłam?
Gdzie na pare chwil o bólu zapomniałam
Gdzie w głębi duszy zawsze wiedziałam...
Że zżerasz mi resztki słońca z serca
Po latach nie czułam już swojego wnętrza
Zabiłeś mi myśli...
Zabiłeś moją świątynię, dla której chciałam żyć
Zostałam sama skazana na tornado w mojej głowie
Jak mogłam zaufać właśnie takiej osobie...?
Stworzyłeś labirynt ciszy w którym się gubiłam
Nie mogę tego znieść, że w Ciebie uwierzyłam!
Czy wiesz co mi zrobiłeś...że wszystko zniszczyłeś?
Czy wiesz, że doszczętnie odebrałeś mi prawde?
Odebrałeś mi niewinną wiarę w miłość
Odebrałeś mi resztki sił, całą wielką zawiłość
Jak mogłam w to wszystko uwierzyć?
Już nigdy nie będę taka jak kiedyś