chciałbym spojrzeć poza zasłonę twoich oczu zwiedzić zakamarki twoich myśli poznać prawdę o sobie

Smuga nadziei

Kreską przebiega błękitną
smuga nadziei płocha
uciekając w dal bezkresną
do tego co ją kocha
otula ona kokonem tych którzy jej wierzą
w niej mają ostatnią obrone
ci którzy na plecach leżą
nie opuszcza nikogo do końca
zawsze z ufnością podaje rękę
jest jak promień jasnego słońca
skraca cierpiącym udrękę
jest jak źródlana woda
chłodna i bardzo krzepiąca
życie bez niej bez celu się błąka
szukając drogi po ciemnych kątach
lecz wystarczy maleńki wiary ogarek
aby zapłonąć nadziei żarem

***
Dział: Zamyślenie
***
Zbigniew Małecki
Czytaj wiersz
  967 odsłon

Nadeszła noc

Nadeszła noc
i gwiazdy już mrugają
wrażenia dnia
powoli opuszczają
gdy głowę kładziesz
na miękkiej poduszce
zlatują się senności ćmy
by w ciszy nocy
szeptać do uszka
razem z tobą smacznie śpi
ukochana poduszka i my

***
Dział: Zamyślenie
***
Zbigniew Małecki
Czytaj wiersz
  556 odsłon

Mówiłaś

Mówiłaś że to późna godzina
lecz właśnie teraz
jest czas zaczarowany
rozchylają się ściany
wymiary przenikają się wzajemnie
i marzyć jest tak przyjemnie
nad głową sennie pracując
pająk swe myśli pajęczyną snuje
za oknem świerszcze
mają nocne koncerty
solistki z żabiego chóru
wtórują im do pierwszego brzasku
czasem kojot odezwie się w lasku
jak słuch wyteżyć trochę
to można usłyszeć
jak trawa rosnąc szeleści
podkreślając tę uroczą ciszę
czas wtulić głowę w miękkie poduszki
może coś ciekawego się przyśni
kiedy pójdą spać
moje myśli

***
Dział: Romantyczne chwile
***
Zbigniew Małecki
Czytaj wiersz
  309 odsłon

Skrzypnęło

Skrzypnęło
przeleciał po plecach zimny dreszcz
szelest
nikogo
zajęczał fotel w kącie
światło przygasło
coś jakby czarny dym
sunie przy podłodze
psy wycofały się warcząc
zimmmno
cisza jak w zaświatach
westchnienie
sapnięcie
i szept
Товарищ где Макдональд
nie wiem
ja zielony ludzik
to nawet tam was zanisło
błysk dym cisza
dostał chyba inne zadanie

***
Dział: Inne wymiary
***
Zbigniew Małecki
Czytaj wiersz
  305 odsłon

Pomiędzy jawą a snem

Pomiędzy jawą a snem
przenikają znajome koszmary
dźwięki zmieniają barwę
wężowym ruchem się poruszając
skrzyp krzesła wieczność trwa
słowowowo jest jak sprężyna
zamiast spokojnie stać
skacze i się wygina
a niech go taka mać
koleś co sączył piwo
ma zieloną całkiem twarz
z ucha gołąb mu wyskoczył
na głowie rośnie las
na kontuarze butelki
nie mają wcale dna
ta szalona koniunkcja
ciągle jeszcze trwa
przed okno już zajechał
zębaty świński łeb
wysiadł z niego rozdarty
podarty i brudny trep
już widzę w tym koszmarze
przejrzyste drugie dno
i jakieś długie ręce
ciągnące mnie pod prąd
trzeba pastylkę zażyć
bo koszmar wciąga mnie
lecz nie mam już przełyku
bo zawieruszył się
gardło mi zalewa
ohydna jakaś maź
kangury lecą z nieba
i chce mi się spaaaać

***
Dział: Inne wymiary
***
Zbigniew Małecki
Czytaj wiersz
  1156 odsłon