Westchnienie

Ile to już razy pisałem do szuflady
już nie policzę bo tych rymów tysiące
ile razy serce milczało cierpiące
liczyć teraz nie będę i posłucham rady

że najbardziej bolą rany te rozdrapane
niż takie które całe lata się goją
i gdy nowe sny będą mi jako zbroją
ja z jednym wybranym do końca pozostanę

i nie poczuję już tak smaku samotności
a tym bardziej serca bólu z cierpienia
w świętym blasku nie znajdę ni razu cienia
pośród promieni zanurzonych w tej czułości

góra ze spełnionych marzeń się ciągle piętrzy
jakby chciała do nieba ponad obłoki
co dzień coraz bardziej śmiałe stawiam kroki
po moście nadziei utkanym z łuku tęczy

Na szlaku
Niewiele
 

Komentarze

Umieść swój komentarz jako pierwszy!
poniedziałek, 29 kwiecień 2024

Zdjęcie captcha