Od farby na głowie prawie już łyse
Zimą obnoszą się ze sztucznym lisem
Kilo tynku na jeszcze młodej twarzy
Miast pończoch cała seria tatuaży
Usta od szminki tak krwistoczerwone
Brwi nad oczami kredką poczernione
W pięknym uśmiechu błyszczą już wstawione
Z cyrkonu implanty zaś silikonem
Nęcą na pokusę w stroju bikini
Lub we wzorzystej spódniczce mini
Plus torebka jak markowa, prawdziwa
Ale to derma lub z innego tworzywa
Długie przyklejone noszą pazury
W solariach na brąz malują skóry
Nasze drogie dziewczęta urokliwe
…
Dobrze
że choć serca mają prawdziwe
Dawniej pisywano romantyczne listy
podpisane w esy floresy
dziewczęta skrapiały je perfumami
dziś starczą zdawkowe esemesy
wysłane między dwiema komórkami
słuchano trzeszczących starych płyt
co grały z tuby jedynego patefonu
dziś przebojem są nagrane taśmy
ze szpiegowskiego magnetofonu
gdzie co drugie słowo brzmi jak kit
wieczorami w parku przy księżycu
o miłości szeptano niczym w operze
dziś nawzajem do siebie wzdychają
na czatach nocami w komputerze
dawniej dziewczęta uśmiechały się
na łące choćby nawet do biedronki
dziś posyłają do swych chłopców
zamiast pocałunków- emotikonki
i czarnobiałe niewyraźne zdjęcia
robił nam fotograf z magnezją
dzisiaj jedno selfie na smartfonie
ktoś nazywa dziwnie jeszcze poezją
kto nam te lata na zawsze odebrał
czy to czas nam ukradkiem skradł
wiele bym mu dziś swojego oddał
gdyby raz powrócił... tamten świat
Był wieczór
krople deszczu serenady grały
na blaszanym parapecie
niczym na fortepianie
a jeden samotny starszy pan
stał na balkonie i oglądał świat
gdzie tyle zobaczył w ciągu tylu lat
a słowa wraz z nim śmiały się i płakały
on je potem zapisywał w sonecie
i teraz też miał ochotę na pisanie
gdy ujrzał na niebie pierwsze gwiazdy
były błękitne i patrzyły jak na niego
uśmiechając się doń serdecznie
gdyby chwila trwać mogła wiecznie
czym ta noc go jeszcze zaskoczy
może ona wie czego mu potrzeba
gwiazdy świeciły coraz jaśniej
rozświetlając niemal połowę nieba
tej nocy starszy pan już nie zaśnie
bo to były gwiazdy niezwykłe
jej niezapomniane oczy
Próbuję odnaleźć między wierszami
Jedyny ślad na zawsze utrwalony
Przewracam życia kolejne strony
Pojednany na zawsze z myślami
Niewidzialna dla serca jak powietrze
Lecz to nie moim będziesz oddechem
Oblicze szczęścia już coraz bledsze
Fatum pozdrawia mnie ze śmiechem
Nic się nie zaczęło i nic nie skończyło
cicho nucę
,,Nie ma Cię nigdy nie było,,
jestem teraz sam
nie wypatruję już przez okno
gdzie świat za rozmazanymi szybami
nie szukam już adresu
i starego numeru telefonu
nie patrzę na ptaki jak mokną
pomiędzy nagimi już prawie gałęziami
smutek doszedł do kresu
płacze łzami starej katedry dzwonów
nie liczę stron w pamiętniku
nie znam nawet prawdziwego imienia
nie wiem jak rozplątać nić zawiłą
zawołam w niemym krzyku
wyjdź dla mnie z mroku zapomnienia
a oddam wszystko co mam
najprawdziwszą uleczoną przez czas
...miłość