Piłka w grze...mówili
więc grała
raz celnie
raz pudłowała
zawodniczka ligi
-żyj tak byś pamiętała
że żyłaś

widząc co życie
ma do zaoferowania
brała co najlepsze
póki mogła

kiedy gra skończyła
żyła cicha wolno
dobierając lata
i wciąż pragnęła czuć
smak  wielkiego świata.

W kłębku myśli zaplątana
ni wesoła ni zatroskana
kolejna szansa uciekła
a wzloty upadkami
pogięte lata
mijały jak chciały

początki we mgle 
a koniec gdzie
zapadło w duszy
nie jedno zło
smak piołunu krzywił twarz
i to nie raz.

Ciężko być sobą
gdy wiatr z przeciwnej strony
dopada jak szalony
rwie na kawałki
z trudem wiązane dni
spogląda w lustro zdumiona
- czy to jeszcze ja?

Chodzi kogut koło stada
tu zagada tam pogada
inaczej nie wypada
on sam a kur gromada

pewnej niedzieli
kogutowi łeb ucięli
stado bez wodza zostało
kompletnie ogłupiało

pełne trwogi
szukało nowej ostrogi
bez jednego na czele
zdziałają niewiele

jak to w zwyczaju bywa
gdy jeden przegrywa
drugi chętny
choć czasem mało pojętny

zgubi stado i siebie
i już nie wygrzebie
z głębokiego dołu
co z innymi wykopał pospołu.

Spotkajmy się po drugiej stronie nieba
będę czekać przy Mlecznej Drodze
obrócimy świat głową w dół
a co...niech zabawa trwa
jestem już martwa
choć nie mam stu lat
poszaleć zostało nam
tyle magii tam i gwiazd
jedną ci dam
a ty uśmiech mi
szampana ze sobą weź
wypijemy do dna
gdy odnajdziemy się
kochankowie sprzed lat.