W powietrzu gęsto od westchnień.
Opadł kurz.
W bezwietrznej przestrzeni
twój cień,
na rozstaju wiejskich dróg.
Stajesz się łąką.
/w miejscach co we mnie,/ wrastasz zielonością.
Motyle, szczęście...i wreszcie
strach,
że zawistny los zamaluje na żółto witraże.
Coraz częściej milczę, nie zaglądam do lustra,
krążę pomiędzy wczoraj,
a dziś.
Gdy wrócisz, w poezję się ubiorę
by prozę życia w wiersz zamienić.
-
Kazimiera Duraj
Foto z Pinteresta
idą święta.
Skrzą się oszronione świerki.
Idąc z walizką marzeń,
w mglistą szarość południa,
nieudolnie próbuje przeżyć
każdy z tych dni dzielących,
od przyjścia dzieciny.
Pusty talerz... wigilia.
Czas zamknięty w obrazie.
Wspomnienia niczym drzazga.
Mama odeszła
zabierając ze sobą tajemnicę
uśmiechu.
Syn, córka wyjechali,
szukając lepszego życia.
Zostały tylko
zmarznięte wróble za oknem.
-
Każdej nocy wymyślała go od nowa.
Pomiędzy płatkami śniegu
jego uśmiech.
Poza wymiarem nadzieja.
Mały promyk iskierka - drży.
Głuchej ciszy nie zakłóci nic,
chyba wyrzuty sumienia.
Za słaba by walczyć z pokusą.
Grzeszne myśli.
Wie, że nie przystoi.
Przeprasza.
Boże, szepcze pozwól zapomnieć.
Nie nazywając rzeczy po imieniu.
Odpuść.
-
Kazimiera Duraj
Foto z netu
Kawałek gniewnego nieba nad głowa.
Miedzy piętrami pada deszcz.
Ona miała tylko dziesięć lat.
Za mało, by zmierzyć się z dorosłością.
Po tragicznej śmierci ojca wysłali ją
na drugi koniec świata...jej świata.
Nie rozumiała.
Jeszcze pod powiekami fruwały motyle,
pachniało siano.
Wiejskie dziecko na miejskim bruku.
Igielnicka, Długi Targ, Szeroka...
W cieniu żurawia płynęły dni,
powoli - jak wody Motławy.
Wiatr przewiewa...
Zbyt krótkie rękawy w płaszczyku po kuzynce.
Przyciasne buty...
Marzenia też przemoczone.
Tęsknotę za mamą górami, zamknęła w muszli.
Kazimiera Duraj
Foto z netu