Ojcze ludzi zwierząt roślin bytów
charakterów instynktów zieleni mitów
który patrzysz błękitnymi oczyma nieba
z miejsca środka z tam gdzie nic nie trzeba
kiedy Twój palec nosa mojego dotyka
uśmiecham się niezrozumienie znika
niech widzę innych rozpalony snami
w miłości mojej Twoimi oczami
prowadzisz drogą krętą doświadczania
dla dobra duszy mego wzbogacania
chlebem podzielisz biedaka bogatego
kłosy zbożowe siejesz dla każdego
miłość bez granic i bezwarunkowa
dajesz parasol kiedy mokra głowa
szanując innych o codzienność proszę
i dla żebraka znajdę jakieś grosze
w chwilach słabości przyślij swe Anioły
niech piórkiem gilgocą gdym w ciemnościach goły
niech nie zapomnę że Ty Jesteś całym
źródłem jasności Stwórcą Doskonałym.
Gdy miłość nie daje Ci spać,
I czasu nie tracisz na liczenie gwiazd,
I do serca tulisz swe niezwykłe szczęście,
I mówisz: kocham,
Tak bardzo kocham,
I kocham coraz goręcej,
To warto wyrazić to także wierszem.
I czasu nie tracisz na liczenie gwiazd,
I do serca tulisz swe niezwykłe szczęście,
I mówisz: kocham,
Tak bardzo kocham,
I kocham coraz goręcej,
To warto wyrazić to także wierszem.
Mą wrażliwość kształtowały:
Oczy matki, co kochały,
Ciepło dłoni, gdy głaskały,
Mądre słowa, co przetrwały.
Mą wrażliwość kształtowały:
Polne kwiaty, co wzrastały,
Leśne ptaki, gdy śpiewały,
I strumyki, co szumiały.
Mą wrażliwość kształtowały
Te dziewczyny, co kochały
bezgranicznie swoich drani,
I ich troski, gdy je miały,
I dramaty, co się działy.
Oczy matki, co kochały,
Ciepło dłoni, gdy głaskały,
Mądre słowa, co przetrwały.
Mą wrażliwość kształtowały:
Polne kwiaty, co wzrastały,
Leśne ptaki, gdy śpiewały,
I strumyki, co szumiały.
Mą wrażliwość kształtowały
Te dziewczyny, co kochały
bezgranicznie swoich drani,
I ich troski, gdy je miały,
I dramaty, co się działy.
Gdy patrzyłem w Twoją stronę,
Moje oczy - tak zamglone,
Że tworzyły dnia zasłonę,
Dostrzegały serca płomień.
Taką widzieć Ciebie chciałem,
I żar serca odczuwałem.
Na wyznanie Twe czekałem,
A swą miłość już wyznałem.
Moje oczy - tak zamglone,
Że tworzyły dnia zasłonę,
Dostrzegały serca płomień.
Taką widzieć Ciebie chciałem,
I żar serca odczuwałem.
Na wyznanie Twe czekałem,
A swą miłość już wyznałem.
Znudzony jestem narzekaniem
i słuchaniem narzekań
jakie mam nieudane ciało
los okrutny on /ona zostawił
mleko przypaliło się i wykipiało
Los człowieka zapisany w istnienia księdze
do gwiazd umysł nie dociera
ktoś umiera zaplątany w emocjonalnej wstędze
miała być przecięta na otwarcie szczęścia
ktoś po prostu na śmierć umiera
Bóg zły, żona ,kumpel, brat
każdy z nich jak tępy kat
co dajemy dostajemy
prawo przyciągania jak magnez działa
brodzisz w smutku dostajesz smutek
jakie starania taki skutek
tonący brzytwy chwyta
zanim do głębin wody wejdziesz
kto w życiu błądzi ten często pyta
naucz się najpierw pływać
W jakiej intencji działa mówiąc kocham
chce w zamian niewolnika miłości
wyidealizowanych wizerunków
on nie mówi jak ona chce
więc czar pryska znika
intencją była miłość bez warunków ?
Ego szepcze w podświadomości
płacz serce oczyma łez jego niewdzięcznego
lecz nie ma miłości bez wolności
domek z kart zdmuchnął wiatr
zostaje w ciszy sam
ból , ból , ból...
bełta z gwinta...
ból, ból....
już prosty świat
nogi trochę poplątał
ogłupiacz świadomości popycha do nicości
Choć wszystko dla ludzi nie umiesz nie pij
pijesz nie płacz że nie umiesz żyć
Każdy swoje przeżył każdy swoje wypił
każdy w coś tam wierzył
Uwierz
nie jesteś każdym jesteś inny
wyjątkowy niepowtarzalny
jedyny w swoim rodzaju
nie znajdziesz takiego drugiego
na ziemi ani w raju
w nieskończonym wszechświecie
więc mówię głośno nie
koniec marudzenia
dupy zawracania
picia czyjejś krwi
wampirzenia szczęścia
odkreślania dni
butla nie zając zdążę
ale nie dziś
w wiecznym jutro
wyrozumiale głaszczę
poranione dziecko
mojego dzieciństwa
wybacz swoim oprawcom
wczoraj odeszło w zapomnienie
po co to wszystko pytam się
Bo Ja tak chcę
i słuchaniem narzekań
jakie mam nieudane ciało
los okrutny on /ona zostawił
mleko przypaliło się i wykipiało
Los człowieka zapisany w istnienia księdze
do gwiazd umysł nie dociera
ktoś umiera zaplątany w emocjonalnej wstędze
miała być przecięta na otwarcie szczęścia
ktoś po prostu na śmierć umiera
Bóg zły, żona ,kumpel, brat
każdy z nich jak tępy kat
co dajemy dostajemy
prawo przyciągania jak magnez działa
brodzisz w smutku dostajesz smutek
jakie starania taki skutek
tonący brzytwy chwyta
zanim do głębin wody wejdziesz
kto w życiu błądzi ten często pyta
naucz się najpierw pływać
W jakiej intencji działa mówiąc kocham
chce w zamian niewolnika miłości
wyidealizowanych wizerunków
on nie mówi jak ona chce
więc czar pryska znika
intencją była miłość bez warunków ?
Ego szepcze w podświadomości
płacz serce oczyma łez jego niewdzięcznego
lecz nie ma miłości bez wolności
domek z kart zdmuchnął wiatr
zostaje w ciszy sam
ból , ból , ból...
bełta z gwinta...
ból, ból....
już prosty świat
nogi trochę poplątał
ogłupiacz świadomości popycha do nicości
Choć wszystko dla ludzi nie umiesz nie pij
pijesz nie płacz że nie umiesz żyć
Każdy swoje przeżył każdy swoje wypił
każdy w coś tam wierzył
Uwierz
nie jesteś każdym jesteś inny
wyjątkowy niepowtarzalny
jedyny w swoim rodzaju
nie znajdziesz takiego drugiego
na ziemi ani w raju
w nieskończonym wszechświecie
więc mówię głośno nie
koniec marudzenia
dupy zawracania
picia czyjejś krwi
wampirzenia szczęścia
odkreślania dni
butla nie zając zdążę
ale nie dziś
w wiecznym jutro
wyrozumiale głaszczę
poranione dziecko
mojego dzieciństwa
wybacz swoim oprawcom
wczoraj odeszło w zapomnienie
po co to wszystko pytam się
Bo Ja tak chcę
Przyszła tak niespodziewanie,
Już powstrzymać jej nie zdołam;
- próbowałem, barykady budowałem,
żadne kłody nie pomogły,
wdarła się jak wielka woda,
burząc tamy, umocnienia.
Bo to miłość wszystko zmienia
I nadaje życiu sens.
Już powstrzymać jej nie zdołam;
- próbowałem, barykady budowałem,
żadne kłody nie pomogły,
wdarła się jak wielka woda,
burząc tamy, umocnienia.
Bo to miłość wszystko zmienia
I nadaje życiu sens.
Byłaś moich snów spełnieniem i dlatego dziś żałuję,
Że nie mogłem Ciebie spotkać, bo przyszłaś tak późno.
Przyszłaś cicho, chłodną nocą, już pod koniec lata:
Drzwi - były zamknięte... w oknie - była krata.
W złudnych uczuć labiryncie teraz sobie już poradzę;
Na spotkanie z Tobą wyjdę - ale pewnie... nie zastanę.
Ty mi znikniesz nocy mrokiem - niby sen... zbyt piękny,
I uniesiesz skarb swój, dla mnie... wciąż nieodgadnięty.
Że nie mogłem Ciebie spotkać, bo przyszłaś tak późno.
Przyszłaś cicho, chłodną nocą, już pod koniec lata:
Drzwi - były zamknięte... w oknie - była krata.
W złudnych uczuć labiryncie teraz sobie już poradzę;
Na spotkanie z Tobą wyjdę - ale pewnie... nie zastanę.
Ty mi znikniesz nocy mrokiem - niby sen... zbyt piękny,
I uniesiesz skarb swój, dla mnie... wciąż nieodgadnięty.
kwiatki skrzydeł motylków
zapisane tak
by się zmieścić w rysunku dziecka
nowe życie to jest deszcz
słońce z za chmur
poeci to dzieci
ptaki wróżebne
samotna czystość
wielokrotna odpowiedź wychwycona podskórnie
i przekazana dalej
bez większego zrozumienia
nałogi pasje alkohole
nurkowania w piękno
ciężar zwłok samotność ruiny
na wiatry smoki
myśli gniją
wieczorne słońca
stare albumy
pamiętnik
czyjś uśmiech studiowany
wzruszający, rzeki nurt
koniczyny, ona, ta zielona ręka
głaskała stal i noc
Ogrom to niebo
spacer po lekcjach
wszystkie dźwięki, kolory
biel końca
czerń głębokości
czerwienie - nuty ryby ryty
i ruiny
i błękity
one zostaną po nas
czułem, że wszystko gdzieś jest
nawet jak nie patrzę i że cząstka mnie
zostanie tam na zawsze
wchłonie mnie komnata ogromu
i sam albo może z innymi będę
zamknięty lub wolny
rozszarpywany w błękicie
potem wracałem
do szkoły do domu do życia
dziś na spacerze
słońce odbijało się od pióropuszy władców, było cesarzem
powitanie i kultura słońca w narzędziach
wojny, architektury - czyli przebywania w świecie
i miłości
się rozpraszało i skupiało
byłem w tłumie gapiów przejętych szczęściem
i pomyślałem o nielicznych co potrafią
błyszczeć uszczęśliwiając innych
potem były fajerwerki, niektórzy nie mogą patrzeć
światło oślepia słabe oczy
ale czują błyszczący pot
to spływająca rzeka, ręka odwiecznego
mistrza bez imienia
zapisane tak
by się zmieścić w rysunku dziecka
nowe życie to jest deszcz
słońce z za chmur
poeci to dzieci
ptaki wróżebne
samotna czystość
wielokrotna odpowiedź wychwycona podskórnie
i przekazana dalej
bez większego zrozumienia
nałogi pasje alkohole
nurkowania w piękno
ciężar zwłok samotność ruiny
na wiatry smoki
myśli gniją
wieczorne słońca
stare albumy
pamiętnik
czyjś uśmiech studiowany
wzruszający, rzeki nurt
koniczyny, ona, ta zielona ręka
głaskała stal i noc
Ogrom to niebo
spacer po lekcjach
wszystkie dźwięki, kolory
biel końca
czerń głębokości
czerwienie - nuty ryby ryty
i ruiny
i błękity
one zostaną po nas
czułem, że wszystko gdzieś jest
nawet jak nie patrzę i że cząstka mnie
zostanie tam na zawsze
wchłonie mnie komnata ogromu
i sam albo może z innymi będę
zamknięty lub wolny
rozszarpywany w błękicie
potem wracałem
do szkoły do domu do życia
dziś na spacerze
słońce odbijało się od pióropuszy władców, było cesarzem
powitanie i kultura słońca w narzędziach
wojny, architektury - czyli przebywania w świecie
i miłości
się rozpraszało i skupiało
byłem w tłumie gapiów przejętych szczęściem
i pomyślałem o nielicznych co potrafią
błyszczeć uszczęśliwiając innych
potem były fajerwerki, niektórzy nie mogą patrzeć
światło oślepia słabe oczy
ale czują błyszczący pot
to spływająca rzeka, ręka odwiecznego
mistrza bez imienia
Gdy w jednej chwili "wali się świat",
I na nic słowa, że "los tak chciał",
I mimo bólu trzeba z tym żyć,
I trudną drogą wciąż dalej iść.
I na nic słowa, że "los tak chciał",
I mimo bólu trzeba z tym żyć,
I trudną drogą wciąż dalej iść.
...jesteś z samym sobą czujesz samotność ?
jesteś z sobą sam na sam czujesz smutek i żal ?
jesteś z sobą na zawsze
jesteś z sobą samym samotny ?
nikogo tak naprawdę nie masz nie znasz
jak siebie
wszystko w koło przeminie a ty zostaniesz sam?
zawsze masz przecież siebie
świadomość bycia jest największą wartością
opieranie się na innych przynosi rozczarowanie
prędzej czy później
z akceptacji tego kim jestem wyłania się obraz mnie samego
kiedy akceptuję siebie takiego jakim jestem
nie potrzeba żebym podnosił swoją wartość
na krytykowaniu i ocenianiu innych bo ich rozumiem
bo wiem ich słabości są takie same jak moje
mam takie same problemy i odczucia
ale ja o tym wiem
potrafię zrozumieć czyjeś problemy i frustracje
bo sam to już przerabiałem i zaakceptowałem je w sobie
akceptacja siebie samego uwalnia z poczucia winy
i przestaje żyć życiem innych
rozumiem ich problemy ale nimi nie żyję
co podpowiada wnętrze kiedy głucha cisza ?
włącz radia czy wsłuchaj się w swoje myśli?
bycie z samym sobą to jest samotność ?
to nie czyjaś opinia i ocena która chce ściągnąć mnie
do poziomu tego kogoś myślenia ubierania w czyjeś wartości
sam decyduję co jest moją wartością a nie ktoś
mam prawo popełniać błędy i nie prosić o wybaczenie
bo kiedy poznasz siebie odkryjesz wyświechtane słowa
nie czyń drugiemu co tobie nie miłe i tyle
samotność to nie bycie z sobą sam na sam ....
przed sobą nie uciekniesz
dokąd zresztą cisza od której uszy bolą
a może cisza do siebie ....
jesteś z sobą sam na sam czujesz smutek i żal ?
jesteś z sobą na zawsze
jesteś z sobą samym samotny ?
nikogo tak naprawdę nie masz nie znasz
jak siebie
wszystko w koło przeminie a ty zostaniesz sam?
zawsze masz przecież siebie
świadomość bycia jest największą wartością
opieranie się na innych przynosi rozczarowanie
prędzej czy później
z akceptacji tego kim jestem wyłania się obraz mnie samego
kiedy akceptuję siebie takiego jakim jestem
nie potrzeba żebym podnosił swoją wartość
na krytykowaniu i ocenianiu innych bo ich rozumiem
bo wiem ich słabości są takie same jak moje
mam takie same problemy i odczucia
ale ja o tym wiem
potrafię zrozumieć czyjeś problemy i frustracje
bo sam to już przerabiałem i zaakceptowałem je w sobie
akceptacja siebie samego uwalnia z poczucia winy
i przestaje żyć życiem innych
rozumiem ich problemy ale nimi nie żyję
co podpowiada wnętrze kiedy głucha cisza ?
włącz radia czy wsłuchaj się w swoje myśli?
bycie z samym sobą to jest samotność ?
to nie czyjaś opinia i ocena która chce ściągnąć mnie
do poziomu tego kogoś myślenia ubierania w czyjeś wartości
sam decyduję co jest moją wartością a nie ktoś
mam prawo popełniać błędy i nie prosić o wybaczenie
bo kiedy poznasz siebie odkryjesz wyświechtane słowa
nie czyń drugiemu co tobie nie miłe i tyle
samotność to nie bycie z sobą sam na sam ....
przed sobą nie uciekniesz
dokąd zresztą cisza od której uszy bolą
a może cisza do siebie ....