W adoracyjnej ciszy
Do otwartej duszy
Chrystusa przyjmuję
Wygasają myśli
Pokój w sercu czuję
.
Łomoczą Sowieci do domu naszego.
I chociaż wielki jest mróz za oknami,
Nic nam nie będzie – Jezus jest z nami.
Pakujemy prędko co w ręce wpada,
A mama wszystko do worka wkłada.
Potem nas wiozą na stację saniami,
Ja już nie płaczę – Jezus jest z nami.
Bydlęce wagony przez miesiąc czasu,
Wiozą nas wszystkich na Sybir, do lasu.
Zmarznięci w wagonie, znużeni stukami,
Pełni nadziei, bo Jezus jest z nami.
I chociaż zimno i głód nam dokucza,
Mama się modli i nas poucza.
Bądźcie wytrwali mówi ze łzami,
Nic nam nie będzie – Jezus jest z nami.
Tyfus się szerzy na pasiołek cały,
Leków, lekarzy władze nie dały.
Pieśni kościelne śpiewamy rodzinami,
Wierzymy, że zawsze Jezus jest z nami.
Po wojnie skończonej bydlęcymi wagonami,
Wracamy do Polski dniami i nocami.
Brudni, obdarci z wieloma ranami,
Ale szczęśliwi bo Jezus jest z nami.
Gdy wirus jest wszędzie, na każdym kroku.
Lekarze walczą o każdego człowieka,
Szczepionki jeszcze brak a czas ucieka.
Jak tu się cieszyć z narodzenia Pana,
Gdy serce przepełnia jedna wielka rana.
Wirus codziennie zbiera swoje żniwo,
A bliskie kontakty dla niego paliwo.
Pan się narodzi i nas oswobodzi,
Pokona wirusa i wsadzi do łodzi.
I popłyniemy z Nim razem w kierunku raju,
Przepełnionego miłością kraju.

Nie ma w całym roku dnia piękniejszego,
Gdy Bóg na Ziemię zsyła Syna swego.
Na niebie Gwiazdka tą chwilę ogłasza,
I obcych ludzi do stołów zaprasza.
Za chwilę siądziemy do stołu Pańskiego,
Przy którym miejsce jest dla każdego.
Betlejemskie Światło przynieśli harcerze,
Nakryjemy stoły wraz z pustym talerzem.
Jezus malusieńki w szopie narodzony,
Dowie się wkrótce jaki świat skłócony.
I na swym krótkim ziemskim pobycie,
Dla ludzi ratowania poświęci swe życie.
Więc szanuj bliźniego jak siebie samego,
Nie ważny jest przecież kolor skóry jego.
Bo każdy z tych małych i dużych braci,
Zmarznięty w lesie może życie stracić.
do ucha szepcze
czart
modlitwa
byś był
dla Boga wart
kościół
wszędzie
pomódl się
zatem
gdziekolwiek
siostrą
i bratem
otwórz oczy
sercem zmierz
kąkole
rozsiał diabeł
marne zboże
zbierz
plony dobre
tępiąc chwast
nie obrażaj świętych
czyniąc
tyle masz
czego umysł nie pojmuje
z dylematami życia się zmierzyć
trudno jest zrozumieć przesłanki życia
gdyż ono same problemy funduje
ja wiem Boże – że Ty
tak bardzo swój lud miłujesz
i pragniesz chronić go od złego
ale na tym świecie tyle nieprawości
które przytłaczają człowieka
pragnącego sprawiedliwości
i chociaż on tak bardzo się stara
ich wciąż przybywa
jakby wszelkie złe moce -
uwzięły się na niego
autor: Helena Szymko/
Chciał - zawładnąć światem
posiąść nad nim władzę
zniweczyć marzenia
w sercach ukryte
zawładnąć myślą
i duszą człowieka
okazać światu
jak wielką ma siłę
światło przyćmić mrokiem
ludzkość obdarować
złem i nienawiścią
bliższe nam piękno
i czystość duszy
światłość co nocne
niweczy mary
miłość bliźniego -
niż jego dary
autor: Helena Szymko/
Kiedy tyle nienawiści w naszych oczach?
Czemu Panie Ty darujesz nasze winy?
Kiedy w słowach, kiedy w czynach wciąż grzeszymy?
Czemu Panie ciągle darzysz nas miłością
Gdy pałamy wciąż do siebie tylko złością?
Czemu ciągle nam wybaczasz, zapominasz?
Jeśli trwamy w niepoprawnych ciągle winach?
Bo Bóg patrzy miłości oczami
I nie widzi nas z tymi grzechami
Bo nas kocha i wszystko wybacza
I miłością swoją wciąż otacza.
Spójrzmy na morze - szepcze o Nim w szumie.
Spójrzmy na słońce co świeci wysoko
Ono Go wielbi, bo wszystko rozumie.
Chwalą wciąż Stwórcę i zmierzchy i świty,
Morskie głębiny i góry wysokie.
I rwące rzeki i jeziora ciche,
Świat ten nasz cały, gdzie nie sięgniesz okiem.
Wszystko wciąż chwali swego Stwórcę, Pana
Wszystko wciąż o Nim ciągle opowiada.
Więc tylko spojrzeć wystarczy wokoło
A już modlitwę - serce nam układa.
Inspiracją do powstania tego wiersza był Psalm 19
Wszystkie serca westchnienia i łzy
Całe życie, całą moją przyszłość,
Wszystkie noce moje, wszystkie dni.
Pierwszą myśl każdego ranka, świtu
I ostatnią gdy już ciemna noc.
Boś Ty Ojcem najlepszym, jedynym
Więc w Twe ręce oddaję swój los.
Tamtą włócznią co tak Cię bolała,
Aby łatwiej było nam w nie wejrzeć,
By wołało jak otwarta brama.
Pozwoliłeś by krew Twa płynęła,
Żeby dla nas była tam, przelana.
Czy już można bardziej kogoś kochać?
Miłość może być bardziej oddana?
I Twe serce przez ludzi przebite,
Ciągle woła, wciąż woła człowieka.
Choć otwarte w bólu tamtą włócznią
To z miłością wieczną na nas czeka.
Który niebo poruszasz gwiazd pełne.
Któryś stworzył wszechświat swoją ręką
Ty spojrzałeś na serce niewielkie.
Co wołało nocą z piersi czyjejś,
Bo prócz Ciebie nikogo nie miało.
Więc swe gwiazdy wstrzymałeś na chwilę
By pocieszyć serce, co płakało.
Wysłuchałeś jego modlitw łzawych,
Ty Bóg Wielki, bo Panie dla Ciebie
Jest ważniejsze serce ludzkie małe
Od gwiazd wszystkich co błyszczą na niebie.
Choćby wszyscy o mnie zapomnieli.
Ty trwać będziesz, Panie ciągle przy mnie,
Czy w cierpieniu, czy gdy brak nadziei.
Tyś jest przy mnie kiedy płaczę nocą,
Ty łzy ścierasz i serce pocieszasz.
Boś Ty Ojcem, który wciąż jest ze mną
A w cierpieniu, najlepszy mój lekarz.
Wielbię i życie całe swe oddaję.
Imię Twe Boże wysławiam bez końca
Moją wdzięcznością co nieustająca.
W dziękczynnych hymnach do Twojej Jasności
Chcę pieśni zanieść co z serca wdzięczności.
By dzięki składać, bez końca, bez miary,
Za Twoje Łaski, za Twe wielkie dary.
I cześć oddawać pragnę Tobie Boże
Jak długo serce w mej piersi bić może
I śpiewać będę Tobie ciągle pieśni,
Co świat okrążą w swojej opowieści.
By serca wszystkie rozpalić w miłości,
Do Ciebie Ojcze, Boże Łaskawości.
I echo zbudzę, by także śpiewało
By Twoje Imię ciągle powtarzało.
Blaskami słońca rozgrzewam je z rana,
Pytając Niebo w każdy dzień o świcie
Czy w życiu kiedyś swym będę kochana?
Czy ręka bratnia dotknie dłoni mojej
Z miłością która wprost z serca wypływa?
Czy przyjdzie wreszcie kiedyś dzień ten jasny
I szczęście które wszystkie smutki zmywa?
Szczęście co wszystko w jednej chwili zmieni,
I cały świat mój oziębły rozgrzeje.
I już nie będzie smutnych dni w nim więcej
Do losu krzyknę - "Niech się co chce dzieje".
I już ze szczęścia tylko będę płakać,
I śmiać się będę od rana do nocy.
Wierzę że dzień ten przyjdzie do mnie jutro
Wierzę w to Boże, wierzę z całej mocy.
za te wszystkie szukaniem noce ubłagane zamienia się w dołach i płacze Kaśka '
o' bezlitosnym ratunku wystarcza gdy świt dookoła w czarnym wujku;
promiennym pomarańcze, tancerz ulicznym jeżu, te wszystkie rany wylicza:
wyjedzie na kamień gdzieś i świat pomylony;
promyczek mi w Sercu tutaj wylicza|
Warkocze tu liści uzbieraj mi.
Wypryśnij czym prędzej i uciśnij, i weź to sobie do siebie, co mnie nie posłucha, a Kochałeś i byłeś i Jesteś nim | .
i biometr nieokrzesany tęczą w błękitnym w prze miłym błaganym; co sądy mamy ~
za krzywdy w słuchanym nie raz, za co zwierciadle przytrzyma i parzy się w krzyku codziennym dziecinnie prostym| zaraz...
i w nim wyjdzie się w noc i w sen uroczy; wyksztusisz się o promień co siły nabiera |
nikomu własnemu tak jak ja i po kryjomu, i rym w mym zdaniu otwieraj, i przypominaj |.
-aż ugnie się każda zakazana żona - zakażona | zmieniana na w pół i dół.. |
I tutaj goło o spływaj | skoroś pykł i łykł co wlekł i w kasze mykł, dobijaj co buczy i przyszedł se, i stygł - policzę się.
Bary za bary, te wszystkie gitary, czekające w komary za skróty, których nie ma, te które tu w czeluści dogryzają|.
Gromadki wen w statki, w podstępnych modelach meldunki i wianki w ich winach sztucznie wstawiają w bąbelki| -Wprawianych w bródkę, wyprawiają wywrotkę; i czyste szczęki;
Są bez własnej żeglugi u Matki | trajkoczą w stokrotki i maki, - a ryby biorą w różanych różańcach | kaczeńcach podróżach |
Wybiła godzina duża...
wypija błahostki z czekoladki, - i Chropy i chrostki, i chustki, i ciekawostki w zasadach najdroższych omijasz mnie | pejzażach | i wzgórzach |
z wielu dróg i wapiennych oh biorą; Cię bez przerwy;
My z troskliwiej wiosence, i naszej wisience, właściwej panience co sobie teraz zawistnie dogrywasz |
Wykwintnieś mógł | ściel się |. Boś bódł.
I wszystkie te strony, struny, gdzie świat pomylony, otulasz się w swych zapomnieniach, -
Gdy swemu posprząta, a oczy dogląda, podtrzyma w ożywczych płomieniach |
... aż wydmy poproszą, - o ciepło (niech noszą), i godło | zaplątasz;
o' takim się stajesz rycerzom błaganiem; a zdobył ten tron co mi i potrzeba;
-aż nędza wybrzydza i się dopomina, pojedziesz o piątej; dziesiąta... co mi trzeba ci | .
Mina gminna.
Ten balkon' tu szczekał, płonąca czekał, aż los zadrwił nogami poobrywał -
... i stokroć się prosi aż pedał spękał się; w złoty pył wykosił, i dość! I Już... toś mi pomógł!!!.
Rzekomo nikomu, łakomo o czekolad a w Romach, o wiadukt wychacza o rogich wrogach;
i Zakrywał w kołderkach, i naglił w pasterkach i bombonierkach, w bezchmurnych zadymach, których zna;
I już ci otwiera się; czym prędzej do mego ramienia, i zmieniaj się w mój kraj- co nie wyciera - aj! - Wybieraj...
*** przy tobie moje myśli zatracają sensu wodospadów ~~
o blado mi, gdym ciebie wiódł w srogi rytm kochanie ***
Dawid "Dejf" Motyka
i ja chcę tak ciągle sobie brać
aż moje liście zaczną kropli ssać
i będzie w mej gitarze jaśniej i weselej
aż się zgaśnie tudzież bielej
i całkowitego rozchmurzonego Nieba
i błękitów mi więc trzeba
i tych Fiołków zakrapianych Tulipanów
pięknych lasów i tapczanów
i pościeli lukrowanych
kwietnic narzucanych nauczanych
słodkich wiśni i popiołów
Ambroziaków w zgon betonów
i harmidru mi Go trzeba
słodko winne tego chleba
i Rumcajsów i Anieli
często sobie ciepło ścieli
u Bocianów
Dawid "Dejf" Motyka
Ile radości miłość Twa rozdaje,
Jakie w mym sercu uniesienia mnożę
Gdy wierzę w Ciebie, Ojcze mój i Boże.
Jak jasno widzę przyszłość swa przed sobą
I jak odważnie stąpam życia drogą.
I jak z radością witam każdy ranek,
By dzień znów zacząć, z Tobą moim Panem.
I szczęście widzę, już wszędzie przed sobą
Bo w mej modlitwie wiecznie jestem z Tobą.
Gdy przez ludzi tak bardzo cierpiało.
Gdy zostało porzucone w bólu,
Gdy go nigdzie, nigdzie nie chciano.
Ty wciąż byłeś, tam z miłością swoją,
Ja miłości wśród ludzi szukałam.
Ty czekałeś w nim na mnie ciągle,
Ja o świecie wciąż tylko myślałam.
Ty w nim trwałeś, trwałeś cierpliwy,
W moim sercu, przy mnie, tak blisko.
A ja ciągle serc innych szukałam,
Choć niszczyły tylko wokół wszystkich.
Lecz wróciłam ze świata, z bólem
Ty mnie swoją miłością ogrzałeś,
I choć bardzo, tak bardzo zgrzeszyłam
Ty mi Boże swoją miłość dałeś.