Pytasz

Pytasz - co u mnie
czy nastał serca spokój
duszy ukojenie 
od kiedy cię nie ma
w moim życiu - pustka
na twoją obecność
wciąż płonne nadzieje
myślisz czy wciąż kocham 
a gdzież moje serce
pozostała tylko
wielka przestrzeń smutku
wypełniona tobą 
skradłeś je odchodząc
zabierając z sobą
niszcząc moje najskrytsze -
niespełnione marzenie .

autor: Helena Szymko/

Może usłyszy wiatr

Ty wciąż rozmyślasz -
nad straconym czasem
żegnając się 
ze smutnym świtem 
cóż jeszcze gorszego 
los mógłby ci dać 
rzewnymi łzami dni rozmyte 
brak już ci siły
by go pokonać 
on wciąż sypie w oczy
niedoli piach 
musisz tę rozpacz 
z siebie wykrzyczeć
może usłyszy cię -
chociaż wiatr 

autor: Helena Szymko/

 

Jesienny poranek


Deszczowy poranek -
smutkiem jest osnuty
piję mocną kawę
i sięgam po nuty
staram się skomponować
deszczową piosenkę
znużona nostalgią
spoglądam przez okno

wciąż pada i pada 
wokół kałuż rozlewiska

mam wtedy do życia
złe nastawienie
bo kocham słońce
gdy zsyła na ziemię
życiodajne promienie -
deszczowa pogoda
wcale mi nie służy
nawet wena chowa się
gdzieś po kącikach
długo nie powraca
jakoś mnie unika 
mój umysł rozstrojony
jak stara gitara
koi go tylko - Bacha muzyka .

autor: Helena Szymko/

Niewidzialna granica

Od lat już nas dzieli – niewidzialna granica
mijamy się obok, mierząc chłodnym spojrzeniem
chłód który z nas bije, przeszywa ciało dreszczem
nic już we mnie nie ma, może tylko litość jeszcze

schłodzone uczucia nie promieniują ciepłem
atmosfera szczęścia dawno już zanikła
tylko twoja złośliwość wciąż mnie boli jeszcze
a przecież przed laty, były chwile szczęśliwe

teraz nieporozumień przepełniony kufer
i ciągłe wymówki że to moja wina
niewidzialna granica trwała jak postument
nieodwracalne złe chwile, są jak kwaśne deszcze
które zniszczyły wszystko - co kiedyś łączyło
pozostały wspomnienia, przeszywające dreszczem

autor: Helena Szymko/

Unikamy siebie

 
Który to rok już z kolei bez ciebie -
lata mijają a my już nie tacy
kiedyś byliśmy sobie tak bliscy
teraz, już prawie nie poznajemy siebie
tak wielka zmiana zaszła w naszym życiu
wspólne marzenia nie kwitną już uśmiechem
pamięć o tym co nas łączyło
gdzieś tam w oddali, odbija się echem
kiedyś spędzaliśmy razem każdą chwilę 
teraz - oboje unikamy siebie

autor: Helena Szymko/

W niewoli umysłu

W krzywym zwierciadle -
zniekształcone obrazy
ukazują kalectwa ślady
w niewoli umysłu
brak już sił i wiary
że życie popłynie
jasnym światła torem

odrodzi się na nowo 
umysł zniewolony 
otworzą się jak w księdze
lepsze życia strony
staną się motorem
ludzkiego przetrwania
znikną mrok i ślady
trwałego kalectwa
człowiek będzie wolny -
z choroby wyzwolony .

autor: Helena Szymko/

Nostalgiczny krajobraz


Opustoszałe plaże - 
tkwią w jesiennej zadumie 
fale pochłaniają mokry piasek 
linia horyzontu 
wtulona w przestrzeń nieba 
wiatr - smutek rozwiewa 
nostalgiczny krajobraz 
z chłodem idzie w parze 
senność dni - pisk mew nad wodą 
tęsknota za widokiem 
barwnych parawanów 
turystów na plaży 
dzieci budujących zamki z piasku 
opalonych ciał na kocach - 
od wody i słońca blasku .

autor : Helena Szymko/ 
foto z Google/

Jesienny zmierzch

Zamarły drzewa w jesiennej ciszy -
dziś powiewu wiatru wcale się nie czuje
śpiewu ptaków prawie się nie słyszy
słońce - ubarwiło dnia melancholię
dodając blasku wierzchołkom drzew
przystrojonym w złocistorudą kolię 
za chwilę zniknie za horyzontem
noc wszystko osnuje tajemnicy mrokiem
a niebo otuli - gwiazdami upstrzoną
granatu zasłoną .

autor: Helena Szymko/  
foto z Google/

Podobny obraz

Szara codzienność

Znużeni szarością dnia codziennego -
popadamy w coraz większe zniechęcenie
szukając sposobu na łatwiejsze życie
lecz szarość przysłania nadzieję 
staramy się wierzyć - bo wiara to siła
pragniemy w swój lepszy los uwierzyć
lecz życie - jest nieprzewidywalne
jak osobowość każdego człowieka
jednemu funduje radość z istnienia
innemu dziesiątki bolących batów 
i jak tu wygrać z losem -
starajmy się z nim zmierzyć. 

autor: Helena Szymko/

Twoje życie

Jak wzburzone wodospadu wody -
obarczona zbędnym balastem
kręcisz się w kółko na jednej nodze 
przegrałaś wszystko
odkąd pojawił się na twojej drodze 
hamuje każdy krok gdy chcesz iść do przodu
wciąż starasz się uciec w objęcia samotności
może tylko ona nie sprawi ci zawodu 

osaczona mgławicą beznadziei dusisz się
przygniata cię - sprawiając
że zamiast kwitnąć jesiennymi wrzosami
kuje kolczastymi ostami 
w jego oczach jesteś jak zakała
która nigdy nie dała mu szczęścia
ale to on sprawił - że stałaś się jak ta skała
którą na zawsze wzmocniły nieszczęścia .

autor: Helena Szymko/

Listopad

W listopadzie - wszystko zamiera
giną kwiaty i zieleń
wiatr je z zapachów gołoci
uwiędłość -  pożera 
wciąż zimny i zapłakany
najsmutniejszy z miesięcy
w nostalgii zakochany
czasu ma już niewiele
na swoje panowanie
do snu już sobie posłanie ścieli
na długie zimowe miesiące
po nim grudzień obejmie władanie
nieprędko nam  zaświeci -
wiosenne słońce.

autor: Helena Szymko/
foto z Google/

Ulica, Budynek, Mur, Kobieta, Parasolka, Deszcz

Dotyk natury

Wzburzone fale - niszczoną dziką plażę 
natura rejestruje obraz jaśniejącego nieba 
niebo dotyka horyzontu w dali -
ze wzburzoną morską wodą się zlewa
fala - zachłannie spycha na brzeg falę 
zaglądając jej w mroczne głębinowe oczy
ten widok - zadziwia bezgraniczną dalą 
dal wydłuża się i nigdy się nie kończy
tylko powraca coraz wyższą gniewną falą
złośliwe hucząc - melodię głębin wybrzmiewa

 autor : Helena Szymko/

 

Zdradzony


Człowiek - zdradzony przez miłość
z dusza obolałą z tęsknoty
sercem przepełnionym bólem
zapada w przepaść niemocy
i choć wokół kwitną kwiaty
zielenią się krzewy i drzewa
on z sercem przepełnionym smutkiem

wie - że żar który go ogrzewał
nigdy już nie powróci
a przecież tak bardzo wierzył
że szczęście do stóp mu się kłania
i miłość której doświadczył
na zawsze z nim pozostanie
lecz fart który go spotkał -
po prostu się od niego odwrócił .

autor: Helena Szymko/
foto z netu/

Podobny obraz

Nadzieja

Ty jak talizman 

chronisz mnie od zguby
jesteś jak deszcz
w dni letniej posuchy
wiecznym filarem
który podpiera
mój świat by nie runął
nie pozostał głuchy 

w mojej samotni
gdy już nic nie czuję
ty pojawiasz
pełna sposobności
i zawsze wtedy
gdy cię potrzebuję -

wypełniasz blaskiem
duszy mojej pustkę
tam gdzie się jawisz
wszystko promienieje
jak dobra wróżka
rozdajesz podarki
radość wokół siejąc -
dajesz bezpieczną
na życie przepustkę
bo jesteś - niezłomną
ludzką nadzieją .

autor: Helena Szymko/

Pogrzeb 8/14 - "↑↓"

Przepełniony moment pustymi chwilami
W którym krzykliwym żalem wsłuchuję się w ciszę
Objęty mrokiem, wolałbym Twoimi ramionami
W których trwale we wczorajszych dniach wiszę
Dlatego dziś widzę przyszłość
Daleka jest bliskość


Góra, dół, mam nic, mam wszystko


Puste mieszkanie pełne wspomnień
W którym przebiega wojna w kamiennym spokoju
Przeplatam myśli z tych złych w radosne
Które trwale zostawiają bliznę z każdego boju
Dlatego dziś noszę nowe, psychiczne ślady
Wczoraj mówiłem, że nie dam sobie rady
Jutro pewnie to ja będę komuś dawać rady


Góra, dół, i się mijamy, i się mijamy

piaseczek a kamień | i Kawka się woła

za te wszystkie szukaniem noce ubłagane zamienia się w dołach i płacze Kaśka '

o' bezlitosnym ratunku wystarcza gdy świt dookoła w czarnym wujku;

promiennym pomarańcze, tancerz ulicznym jeżu, te wszystkie rany wylicza:

wyjedzie na kamień gdzieś i świat pomylony;

promyczek mi w Sercu tutaj wylicza|

 

Warkocze tu liści uzbieraj mi.

 

Wypryśnij czym prędzej i uciśnij, i weź to sobie do siebie, co mnie nie posłucha, a Kochałeś i byłeś i Jesteś nim | .

i biometr nieokrzesany tęczą w błękitnym w prze miłym błaganym; co sądy mamy ~

za krzywdy w słuchanym nie raz, za co zwierciadle przytrzyma i parzy się w krzyku codziennym dziecinnie prostym| zaraz...

 

i w nim wyjdzie się w noc i w sen uroczy; wyksztusisz się o promień co siły nabiera |

nikomu własnemu tak jak ja i po kryjomu, i rym w mym zdaniu otwieraj, i przypominaj |.

-aż ugnie się każda zakazana żona - zakażona | zmieniana na w pół i dół.. |

I tutaj goło o spływaj | skoroś pykł i łykł co wlekł i w kasze mykł, dobijaj co buczy i przyszedł se, i stygł - policzę się.

 

Bary za bary, te wszystkie gitary, czekające w komary za skróty, których nie ma, te które tu w czeluści dogryzają|.

Gromadki wen w statki, w podstępnych modelach meldunki i wianki w ich winach sztucznie wstawiają w bąbelki| -Wprawianych w bródkę, wyprawiają wywrotkę; i czyste szczęki;

 

Są bez własnej żeglugi u Matki | trajkoczą w stokrotki i maki, - a ryby biorą w różanych różańcach | kaczeńcach podróżach |

 

Wybiła godzina duża...

 

wypija błahostki z czekoladki, - i Chropy i chrostki, i chustki, i ciekawostki w zasadach najdroższych omijasz mnie | pejzażach | i wzgórzach |

 

z wielu dróg i wapiennych oh biorą; Cię bez przerwy;

 

My z troskliwiej wiosence, i naszej wisience, właściwej panience co sobie teraz zawistnie dogrywasz |

Wykwintnieś mógł | ściel się |. Boś bódł.

 

I wszystkie te strony, struny, gdzie świat pomylony, otulasz się w swych zapomnieniach, -

 

 

 

Gdy swemu posprząta, a oczy dogląda, podtrzyma w ożywczych płomieniach |

... aż wydmy poproszą, - o ciepło (niech noszą), i godło | zaplątasz;

 

o' takim się stajesz rycerzom błaganiem; a zdobył ten tron co mi i potrzeba;

-aż nędza wybrzydza i się dopomina, pojedziesz o piątej; dziesiąta... co mi trzeba ci | .

 

Mina gminna.

 

Ten balkon' tu szczekał, płonąca czekał, aż los zadrwił nogami poobrywał -

... i stokroć się prosi aż pedał spękał się; w złoty pył wykosił, i dość! I Już... toś mi pomógł!!!.

 

Rzekomo nikomu, łakomo o czekolad a w Romach, o wiadukt wychacza o rogich wrogach;

 

i Zakrywał w kołderkach, i naglił w pasterkach i bombonierkach, w bezchmurnych zadymach, których zna;

 

I już ci otwiera się; czym prędzej do mego ramienia, i zmieniaj się w mój kraj- co nie wyciera - aj! - Wybieraj...

 

*** przy tobie moje myśli zatracają sensu wodospadów ~~

o blado mi, gdym ciebie wiódł w srogi rytm kochanie ***

 

Dawid "Dejf" Motyka

Pogrzeb 2/14 - "Telefon"

Wybieram kolejne cyfry wybijając Twój numer

Więc proszę kochanie, nie odbierz mnie źle

Zatracam się, we własnej głowie się gubię

Więc proszę kochanie, nie odbierz mnie źle

 

To połączenie miało silny sygnał

bo nic nie łączy mocniej niż miłość

Z równowagi smutek mnie wygnał

tak mocny, jak jeszcze mi się nie śniło

 

To połączenie zdrady z moją naiwnością

zaprowadziły mnie do momentu, gdy

piszę ten wiersz

Znowu ubolewam nad własną słabością

wobec Ciebie, abonament niedostępny

Proszę odbierz

 

W moim życiu już dość zerwanych kontaktów

niemoc mojej osoby w mej głowie mnie sączy

Wyciszony na Twoje wiadomości z nadzieją

że ta iskra znowu nas ze sobą połączy

 

Wybieram kolejne cyfry wybijając Twój numer

Więc proszę kochanie, usłyszeć Cię chcę

Nie odrzucaj mnie, w otchłań znów sunę

nie wiem, co zaraz powiem, więc

Nie odbierz mnie źle

Pogrzeb 1/14 - "Życzę sobie śmierci"

Zapomniałem znowu co miałem napisać
Znowu po krzyku nastąpiła cisza
Znowu piszę "żegnaj" do notatnika
Zapomniałem znowu co w głowie mi świta

Zagryzam wargi w gniewie
Ranię się myślami i mijającą dobą
Patrzę w lustro i nie wiem
Czy już jestem kimś, czy wciąż jestem sobą?
W sercu nie miało wiać zimą, znowu jestem na dnie
Powiedz, na imię mi Szymon, czy może plan B?

Zapomniałem znowu, że nie jest mi do śmiechu
Znowu boli mnie piękny zapach Twoich perfum
Znowu piszę "żegnaj" do notatnika
Zapomniałem znowu jak czule mrok się ze mną wita

Zaciskam pięści w amoku
Kaszlę panicznie krztusząc się własnymi łzami
W lustrze widzę wrogów
Rozsypałaś sól na moje rany swoimi czynami
Niestety, szczęście to nie mój krój, bo się we mnie nie mieści
Proszę, zadaj mi ostateczny ból, bo życzę sobie tylko śmierci

Kropla goryczy

woń alkoholu, pływa w powietrzu,
smugi tęsknoty, zawarte w deszczu,
iskra skłonności,
kropla goryczy,
chęci do życia, niech ktoś mi pożyczy!

Chciałem...

Od kiedy pamiętam chciałem tylko jednego,
Rodzinę założyć, dom wybudować,
Z żoną obcować, dzieci wychować,
I czuć moc szczęścia niepojętego.

Ale cóż... Im starzej, im dalej,
Tym gorzej - bo wizję zatracam,
Wciąż wśród fałszerzy się głównie obracam,
Niebawem zostanie mi tylko już szalej.

Bowiem widocznie nie jest mi pisane,
Szczęście rodzinne,
Serce stabilne,
Tylko ponure noce zapłakane.

A w zasadzie ja przecież nie chciałem za wiele,
Przy zasypianiu czuć ciepło osoby,
Na choince wspólnie zawieszać ozdoby,
Czuć nocą obcy oddech na ciele.

Tak... Rzecz której głównie potrzebowałem,
To szczęścia w miłości,
Co bym nie czuł do ludzi zazdrości,
Że żyją w świecie którego nie znałem.

Niestety czas mój dobiega już końca,
Bo tracę resztki swej mentalności,
I nie ma ratunku od tej przypadłości,
Przepadnę, nim ujrzę promienie słońca.