północ i południe

gdzie grzmoty zakuwały zakłamany byt uroczy 
przekuły obłudnie chwiejny stary chwyt nim huczy
rozpętało się morze cnót i ideałów dramaturgii żalu
braterskim spojrzeniem pnie się tchnieniem w naród 
i złotym bzem zahacza kraj 
mocnym jak mądrzejszym w baj
cinkciarza nie żal z winorośli od tych palm dorośnij 
co złowieszczy brzegiem i kolczasty widać siewem

dokąd idziesz - świat zbrudzony

dokąd idziesz, przecież świat chromosomy
dopłyń do siebie czym prędzej po winie za twe kielony
dokąd zmierzch swój zapuszczasz absolutum
przecie przecierów już gąszcz oh w puszczach z drutu

nie patrz co tyłem, za wstecz i wskroś o maluj:
zatańcuj jeszcze pomału
niech płynie twa wioska i miastem dopieści
się znów promieni, kaczeńcem jeleni

gdy smaków zabrano nie wpędzaj o wdziano
przywołaj go do grobów co sny zatarli o siano
zawsze możemy powrócić przywrócić to wiano
kochliwym spojrzeniem nie tęgą mamą

przyćmij swój zakolisty zagaj
prze mokro o jakże wysoko
dotrę do celów zbóż i oceanów owoców niczyim pościeli
zawsze tu w bieli miałczkiem nie wymiękli

gdy już zatoczę te wszystkie doliny
podle podmoknę za swoje dzieciny

kichnij w ten Raj, błagaj i paj
przewróci się słodko niczym blada w wrotką
wtedy ich nie mieli

schód schodkowi nie ułamuje
wrót wrotom nie przedostaje się
kłuj kłują za bociany i parą
chłód w głód wędruje się działo mało

gryzoni nigdy za wiele
gdy do broni się siodło onieśmielę

stój.

Kosmopolita. Znój. Oligarh !

Dawid "Dejf" Motyka

Świętą

pośród zgliszczy palm
i naleśników rozciągniętych u mamy
pośród porzuconych traw
wielbłądy znanych

pośród zapomnianych pałeczników
rozciąganych żywym potem
za tym własnym z całuśników
Sercem uwikłanem

moim wzniosłym zastyganem
oczętom spojrzałbym owczym Jagniętom
następnym razem, Panem

Dawid "Dejf" Motyka

To My

To my - jesteśmy solą tej ziemi
ta ziemia jest naszą ostoją
co roku przyroda budzi się ze snu
i miesiąc kwiecień się zazieleni
soczyste barwy rozjaśnią ziemię
życie popłynie znów własnym torem
my wciąż dążymy do przetrwania
pomimo nieszczęść i ludzkiej niedoli
jesteśmy gotowi do dalszej wędrówki
dopóki będzie istniało życie -
ludzkość pozostanie solą tej ziemi . 

autor: Helena Szymko/

Planeta Ziemia

to miejsce gdzie żyjemy -
nieważne gdzie jesteśmy
na jakich krańcach świata
dbajmy o środowisko przyrody

wszystko co nas otacza
ten świat pełen uroku
starajmy się pozostawić
dla naszych dzieci wnuków
niech inne pokolenia -
też mają miejsce na ziemi 

wśród różnorodnych gatunków
istnienia fauny i flory która się nie zmieni -
ten świat  roślin zwierząt
pozostawmy niezniszczony
żeby mogli żyć kiedyś
tak jak i my na tym  świecie
na razie - wciąż jeszcze
przyjaznej życiu planecie.

autor: Helena Szymko/
foto z netu/

 

Góry, Jezioro, Wysepka, Kamień, Lato

Cóż silniejszego

Cóż silniejszego -
może być nad miłość 
gdy serce chwyta
w objęcia ze stali 
my przy tej mocy
tak bezwolni mali
poddając się sile
uczuciu kochania

co pragnieniami
świat cały przysłania 
szaloną namiętnością
spala umysł i ciało
bez opamiętania 
jak spragniony wędrowiec
w stadium bezsilności
spragniony kropli wody 
tak łez słona rzeka
pochłania swym nurtem -
tonącego w miłości  

autor: Helena Szymko/

Śmiech to zdrowie

Uśmiech - wyzwala pozytywną energię
jest przekaźnikiem ukrytych myśli
trzeba je tylko odgadnąć 
to one sprawią że będziesz radosny
lecz mogą także twym sercem zawładnąć
uśmiech to radość i samo zdrowie
więc śmiejmy się wszyscy do woli

niech smutek nie ma do serca wstępu
bo życie jest piękne i bardzo krótkie
cieszmy się z niego jak dzieci

że błękit nieba i słońce nad nami
przyjaciół wokół nas wielu 
rozsyłajmy uśmiechy a miłość
będzie kwitła jak kwiaty
wypełniając serca dobrą energią 
ze szczęściem będzie szła w parze
tak marzy poeta z głową pełną marzeń
i ja z nim - też o tym marzę

autor: Helena Szymko/

By uwierzyć

Wszyscy szukamy sensu
istnienia
od wieków otacza nas
niewidoczna
niedościgniona prawda
by uwierzyć 
nie doszukujmy się
szczegółów
bo nic może okazać się
wszystkim
zaś wszystko okazać się
niczym .

autor: Helena Szymko/

Szmaragdowe bogactwo słów

Słowa - jak szmaragdy 
odzwierciedlają bogactwo duszy 
barwią odcieniami upływający czas
metaforycznym przesłaniem
dotykają głębi ludzkiego istnienia
bogactwem metafor 
zdolne poruszyć duszę i serce 
malują świat na przeróżne kolory 

lustrzaną barwą malachitu 
powielają powierzchnie oceanów
docierając do ich głębinowego dna 

wtapiają się w przyrodę 
wzbogacając ją barwami roślin i zapachów 
unoszącymi się dźwiękami 
wybrzmiewają w naturze 
słowa - to bogactwo wiedzy 
jaką obdarzyła nas cywilizacja
malowana nimi natura - ukazuje cały urok 
naszej pięknej planety ziemi .

autor: Helena Szymko/
foto z Google/

Morze, Niebo, Skała, Rafy Koralowe

Pasjonatka

Pasjonatka - to osobowość
pełna blasku i skromności
magiczne słowa w wierszach ukrywa
maluje nimi świat cały 
jej dusza pełna tajemnic mieści w sobie
cały arsenał słów przebogatych
to wolna duchem niepokorna dusza

myślami wędruje w krainę fantazji
któż mógłby zakłócić tak swawolny umysł
ona tylko w poezji rozkochana
jej miłość - to wciąż powracająca wena
z którą jest nierozłącznie związana
to romantyczka żyjąca marzeniami
jej świat jest niesamowicie ubarwiony
pełen tajemnic, a nawet powikłany
pragniesz poetki - czy pokornej żony.

autor: Helena Szymko/

 

 

 

Ulotne Marzenia

Marzenia nasze są ulotne -
jak ptaki lecą w niebios chmury
gdy jednak chmura się oberwie
łatwo się spada z samej góry 
marzenia czasem się spełniają
drążą nam drogę do przyszłości
lecz bywa też że nas zawodzą 

i życie wtedy nie jest proste 
tak trudno sprostać jest losowi
zatrzymać to co upragnione 
chciałoby się wtedy jak najprościej
przeżyć to życie tak szalone 
czas nieustannie nam ulata
biegnie niby myśl szalona
wolę pozostać w świecie marzeń -
boję się spojrzeć w paszczę świata. 

autor: Helena Szymko/
foto z Google/

Znalezione obrazy dla zapytania tapety na pulpit wędrowne ptaki  chmurach

Przyzwyczajenie


Przyzwyczajenie - drugą naturą człowieka 
nie bójmy się zmian które powiodą w nieznane 
twoje przeżycia są jak lita skała - 
boisz się zrobić choćby krok do przodu 
wyrzuć z myśli co zatruwa duszę 
a twoje życie rozjaśni promień nadziei 
spójrz w przyszłość innymi oczyma 
może wtedy - wszystko się zmieni 


te zmiany ukształtują nową osobowość 
bo tylko wiara i nadzieja 
są siłą - która przy życiu nas trzyma 
one fundamentem naszej przyszłości 
wiara we własne siły sprawi 
że w twoim sercu wypełni pustkę radość 
nie bójmy się tego co los przyniesie 
bo może  on nas miło zaskoczyć 
dokonać w życiu wielkiego przełomu 
sprawić - ze znów z radością 
spojrzysz życiu w oczy 


autor: Helena Szymko/
 

Człowiek

Człowiek – jest
jak ta trzcina na wietrze
zawsze się unosi
gdy wiatr ją nagina 
potrafi się dźwignąć
po każdym upadku
i wywalczyć sobie
nową życia przestrzeń 
mieści w sobie siłę
i wytrwałość ducha
spragniony miłości
zawsze serca słucha 
zdolny jest poświęcić
dla miłości wiele
a miłość – zawsze będzie
w pobliżu czekała
i pokornego serca
w człowieku szukała .

autor: Helena Szymko/

Ludzie i ludziska

Bywają ludzie i ludziska -
wykształceni inni prości
w oczach łagodność w sercu ciepło
pełni przyjaźni i miłości
tam gdzie się jawią
pozytywną energią tryska

bywają aroganci i  zapatrzeni w siebie 
nos wyżej głowy zadzierają
pełni sarkazmu wyniosłości
uprzejmość dla nich to zbyt wiele
ludzie o negatywnej osobowości 

może i mili w swoim gronie
lecz wciąż się depczą po własnym ogonie
lepiej unikać takich ludzi
ich osobowość 
wśród otoczenia niechęć budzi 

czasami miło się uśmiechają
udają dobrze wychowanych
to jednak jad w uśmiechu mają
tacy sarkazmem karmią duszę
są zbyt dalecy od szczerości

i przed takimi ostrzec was muszę .

autor: Helena Szymko/
Koszalin.

W Soplicy: stolicy,

o storczyku', o storczyku: czemuś mi taki słodny,
wody daj, miodem siej, przenieś się mnie do słonecznej Walii,
:bom głodny, -

kryształku mój, kryształku z mórz i oceanów; zagraj mi w swej dziecinie,
cymbałku twórz, cymbałku róż, przerzuć się mnie do w swej krainie;
i ciałku kobiecy, do pana do rzeczy, - czy to się tak ładnie spodoba;
olśnij mnie w swym rytuale, czasem czekaniem dowalim, - niech włosem: a grzecznym, podgrzewaj:
i pieścili się; zachciewali - ;o mewach tu śpiewaj, i Dunaj polewaj,
 
:leć, Gołębiu Mój proszę: nie zważaj do swego losu, bo wnoszę;
,i czystego od stu kłosów, a' lasem Sokolim, płynącym w oddali - :wschodzącym nie bolim,

:zatańcz tu swoje marzenia:
 
:i zaparz mi wiecznego chleba, wierzeniem od nieba:
i zaparz mi się w stokrotę, szalupie przypatrz za wojnę, -
- storczyku mój w Płotkę, bom płonę; -
 
:Fiołeczkami, zalatywały mi się i arbuzami, -
:szyszek spadających wprost do Eukaliptusowej się; w błyszczącej fali nadziani, -

do sadu, do sadu poproszę, żeby się nie bali, coś wniosę, przyniosę;
 
;czosynku coś wisiał tak sobie, byłeś pełen winy,
am był przy tobie, -
Twoich to malin i zielem naskładali tu w; cielem,-
dla Akacji i Lipy wschodzącej: biurokracji;-
 
I: słodkiego wina' a wiśni w: zalana kraina, - przeminie, -
:nie pryśnij się od pomarańczy:
, za wyplatana mama, wiosenka, do nana nana - tu tańczy:

spoczywaj sobie wen w dłoni Koali, którzy to byli wędrowni, a się nie tułali,

:przezorny mi tu zapisał, kto Kocha, przypisał:
,a ty se, a ty se: podlewaj:

I: Kochaj* mnie tak*

Dawid "Dejf" Motyka

już nie trzeba iść.

nie trzeba się starać, tak bardzo:
ani dodawać, udawać, przyklasnąć:
 
nie trzeba myśleć nic:
ciągle wyśnię, to trzeba pic:
 
nie trzeba wybierać, ani żeglować:
 
co Polskę Wspierać, Kochać, przyjmować:
 
już nie wolno mi tu zaglądać się do okna wcale:
 
żegnam, co Kochać się stale:
 
i Moje są wszystkie te słowa:
I czyje nie twe, o nie: od nowa:
 
czemu mojemu tu ciągle chcę, a chciej, pomykać. -
 
choć do mnie dziecię, -
Ja Kocham Cię***** I oddaję się*****
 
Dawid "Dejf" Motyka

co ciastek wygrywa, bo brame mo

 
-
 
me Milki way, wy słodkie nim zwiej;
 
i lizak tak z serduchem ach woła o pastucha | co naleśnika wsuwa
 
krówka Snikersa dogryza, i chu chu cha,
 
niczym i szybka i bryza; Ibiza i mi | to se rwij
 
oh moje są; off Alpen in Gold... taj mi tu dla ochłody/
 
tu mleko ssie wita i spływa; -
 
***** i wita się i świta, i mnie ucałuj *****
 
cysterny mi tu zapychaj i siodaj se;-
 
, i pomaluj, - po mało ; pędzelku
 
cekoladki chco, oj popychaj se i doi |
 
co w usta za z wina cieplutka; i Milsch i moi |
 
i w Alpy i w Gile motylem, i w pyski mosz gool |
 
cekoła mi| zza stoła, zasłuchaj se | i pogrywaj, zakrywaj, -
 
Austriackie przecież przywieź mi tu, bom dość!
 
i stoj, - w sarenkę wydobywaj***
 
moim se oblywaj i w; fikołecka piszczałeczka w; pszczelim włóż
z samiuśkich Taterek***** dolywaj skoroś z wód | .
 
mom dość!.. sasenek; -
 
,a i u choinki dostywaj prezentów skoro o gorść z wisienek wiosenek ~~~
 
a potem se w słome wypominaj; -
 
,a capy za sępy co mi tu u; brędzy; -
dopływaj;
dopytaj za w sianko i witaj| przytrzymaj, -
 
ta kózka za trawę przyznaje pomyja' -
 
o słonko w zastawę co w mąką,- wyprawkę na granie, i mijaj:
w piosenkę w zdanie;-
 
aj wcisnę ci se, bo dopomina, wygrywa i gno - moja jest lina | .
 
i mi tu doj, polywaj, i ahoj! zwiewaj | zwyzywaj | .
 
-
 
W mej chatce ozeń się o Dłoni moj... | ~.
 
,która obroni Cię zawsze w; Mamę ***** | ~.
 
Dawid „Dejf” Motyka

bogatym być

i ja chcę tak ciągle sobie brać

aż moje liście zaczną kropli ssać

i będzie w mej gitarze jaśniej i weselej

aż się zgaśnie tudzież bielej

i całkowitego rozchmurzonego Nieba

i błękitów mi więc trzeba

i tych Fiołków zakrapianych Tulipanów

pięknych lasów i tapczanów

i pościeli lukrowanych

kwietnic narzucanych nauczanych

słodkich wiśni i popiołów

Ambroziaków w zgon betonów

i harmidru mi Go trzeba

słodko winne tego chleba

i Rumcajsów i Anieli

często sobie ciepło ścieli

u Bocianów

 

Dawid "Dejf" Motyka

Chciałem...

Od kiedy pamiętam chciałem tylko jednego,
Rodzinę założyć, dom wybudować,
Z żoną obcować, dzieci wychować,
I czuć moc szczęścia niepojętego.

Ale cóż... Im starzej, im dalej,
Tym gorzej - bo wizję zatracam,
Wciąż wśród fałszerzy się głównie obracam,
Niebawem zostanie mi tylko już szalej.

Bowiem widocznie nie jest mi pisane,
Szczęście rodzinne,
Serce stabilne,
Tylko ponure noce zapłakane.

A w zasadzie ja przecież nie chciałem za wiele,
Przy zasypianiu czuć ciepło osoby,
Na choince wspólnie zawieszać ozdoby,
Czuć nocą obcy oddech na ciele.

Tak... Rzecz której głównie potrzebowałem,
To szczęścia w miłości,
Co bym nie czuł do ludzi zazdrości,
Że żyją w świecie którego nie znałem.

Niestety czas mój dobiega już końca,
Bo tracę resztki swej mentalności,
I nie ma ratunku od tej przypadłości,
Przepadnę, nim ujrzę promienie słońca.

Witraż życia

Całościowo jestem tylko witrażem kolorowym,
Które sztukmistrz zwany Życiem tworzył lat kilka,
W trakcie prac prawił o szczęściu rzekomym,
Ale też wspominał o rozterkach, złych wilkach...

Słuchałem go chętnie i marzyłem o tym,
Jakież to barwy mój witraż mieć będzie,
Czy może różane? Jakiś kolor złoty?
Lecz artysta ostudził mnie w moim zapędzie:

"Nie zawsze witraż będzie barwiony,
Niekiedy zostaje w szarym kolorze,
Choćby to zmienić chciał błogosławiony,
Nic barwy życia odczynić nie może."

I faktycznie w zgodzie z artysty słowem,
Po latach gdy dzieło już niemal stworzone,
Szarość i czerń stały się głównym kolorem,
Niekiedy krwistą czerwienią zdobione.

Mimo to widzę mistrza próby wszelkie,
Co by dodać do dzieła barw bardziej cudnych,
Ale... Czy da to efekty dość wielkie?
Zobaczymy... jak dotrwam do tych dni chlubnych.

Póki co - określa mnie mętna szarość,
Czerń zaś i czerwień to moje oblicze,
Chciałem miast smutku ja budzić radość,
"Eh, może kiedyś..." - na to zaś liczę.