Tak ranił by się też nie pokaleczyć
wszyscy dla niego byli tacy mali
mówił wciąż naiwnie ale do rzeczy
bo ludzie od dawna go nie słuchali
każdy dla niego był tylko kałmukiem
odradzał myśli zakurzone stare
z daleka omijali go więc łukiem
gdy za tarczę brał z plastiku swą wiarę
kiedy bitwy wzniecał w ciągłym żywiole
podpalał sumienia i dobrą wolę
jak Feniks odradzał się wciąż z popiołów
które zostawiał po sobie na zgliszczach
nie mając przy sobie żadnych aniołów
uważał sam siebie za arcymistrza
i nie stał się nigdy jak dobrym lekiem
miłością z nikim się także nie dzielił
aż dziwne bo podobno był człowiekiem
choć nie odróżniał nocy od niedzieli
jak widać w erze dronów i robotów
coraz trudniej o zwyczajnych idiotów