Oznajmił mi
Iż przyszła jesień
To szelest jego szorstkości
W sposób łagodny
I twardy zarazem
Płatek śniegu spadł
Z otchłani nie takiej
Już bardzo niebieskiej
Mróz złapał je wszystkie
I ułożył spokojnie do snu
Który nie jest wieczny
Promień zielonego światła
Na tym morzu bieli
Woła ciepło
Mokro i sucho jest
Kiedy tańcują
Rozszalałe żywioły
Wśród gorąca
Słychać tysiące skrzypiec
Zwiastunów szczęścia
Rozmywa się powietrze
Aby znów pozwolić listkowi
Wyszeptać cicho jesień.