Budzi się małe dziecko
W domu z ciepłym kominem
Lecz odkrywa prędko
Że w domu znowu śmierdzi piwem
Myśl nasuwa się prosta
Spokoju tu nikt nie dozna
Krzyczy w złości mama
Pewnie problemów znowu narobił
Ona z tym wszystkim sama
A on wychowując dzieci pobił
Myśl nasuwa się prosta
Więcej już tak nie można
I znowu tata wrócił do domu
Na co on tu i komu?
I znowu strach być w domu
Nie ma na niego sposobu
I znowu bieda gości w domu
Dziecko prosi - idź tato do grobu
W ten sposób narodził się
Pogarda i brak szacunku do rodzica
A niech ojcze piorun Cię...!
W dziecku nie zobaczysz kibica
I znowu tata wrócił do domu
Na co on tu i komu?
I znowu strach być w domu
Nie ma na niego sposobu
I znowu bieda gości w domu
Dziecko prosi - idź tato do grobu
Dziecko już dorosłe jest
I się Ciebie nie boi
Puszcza prowokacji gest
Nie nosisz nietykalności zbroi
Dzieciństwo zostało stratą
Jesteś Ojcem - nigdy nie będziesz tatą...