Przez kazimierzsurzyn@gmail.com dnia piątek, 08 luty 2019
Kategoria: WIERSZ

STAROŚĆ

Widzę coraz gorzej

usta gubią słowa

cierpi okropnie głowa

i jak wulkan chcę wylać

rozgrzaną lawę z czoła

nie lubię tego fotela

przeraża mnie cisza ścian

i pozy zmienności na twarzy

raz sięgam nieba

a raz jestem w najgłębszej szczelinie

przechodzę z okna w okno

patrzę jak mknie 

zegar moich lat

szukam przyjaznej dłoni

co zagłuszy samotność

serce zapomina o biciu 

tracę oddech na schodach 

zagubiony w pajęczynie

utkanej ze zmarszczek

aż cichutko leżę 

spętany chorobą końca

 

Kazimierz Surzyn

Leave Comments