Codziennie
Ktoś zamyka oczy
Zamyka drzwi
Nie wpuszcza słońca
Mrozi swoje żyły
Nie zna domu świata
Kradnie sobie szesnastą szansę
Zmuszony powinnościami
Klei wodą małe kolaże na betonie
Codziennie
Ktoś może przestać siebie odbijać
Podobnego
Gdy odmarznie już ta krew w żyłach
Spojrzy w niebo
I przy małej ścieżce zobaczy
Trzy kwitnące maki
Zasiane przypadkiem
Nie mów, że tylko smutki
rozsiewa deszcz...
Bo nigdy tak nie jest
do końca...
Wszystko jest zmienne
i ty o tym wiesz...
Koniec deszczu
to początek słońca.
Nie mów też,
że deszcz
tylko wilgoć powoduje...
On dla nas oczyszcza
duszne powietrze.
Niebawem
uroczą świeżość
poczujesz.
A potem
nastąpią chwile
jeszcze lepsze.
Co prawda,
już żaden kwiat
nie zakwitnie...
Lecz chmury ustąpią,
wieczorem powrócą gwiazdy.
Niech deszcz ten trwa
i szybko nie minie...
Bo na wspólny spacer
pod parasolem
jestem chętny.
Oskar Wizard
(fot. z netu)
Odrzucam
wszelkie zbędne schematy.
Sam wybieram sobie życiowe cele.
Od piwa wolę smak kawy i herbaty.
Stoicko przyjmuję drogę,
którą los mi ściele.
Lubię muzykę,
przyjaciółkę miłości.
Myślę i marzę,
gdy mam do tego sposobność.
W każdej chwili
próbuję w sercu
wzniecić iskrę radości.
Od kariery wolę osobistą godność.
Gdy muszę,
szybko problem rozwiązuję.
A potem znów badam
zagadki wszechświata.
Uczuć płynących z serca
nigdy nie tłumię.
Życie otula
moja gorąca fascynacja.
Oskar Wizard
(fot. z netu)
Bądź wiatrem nad skalistym urwiskiem.
Ptakiem bądź, wznoszącym się ponad chmury.
Tygrysicą bądź albo tygrysem...
Na przeciwnościach losu ostrz pazury.
Zdobywaj miłość nawet sto razy.
Aż w końcu uznasz, że się dokonało.
Bez starań nic się nie może wydarzyć.
A co nie wyszło, już przeminęło.
Podnoś wciąż wzrok w kierunku nieba.
Niech słońce cię wiedzie świetlistym szlakiem.
Tobie po prostu szczęścia potrzeba.
Uwierz, czekają jeszcze chwile wspaniałe.
Oskar Wizard
(fot. z netu)
W chaosie dni powszednich
pewien obraz się wyłania...
Bo przecież każdy dąży do szczęścia...
Przyjaźń i miłość
daje szczęśliwe doznania.
A zazdrość i złośliwość?
Jest do ominięcia!
Wlewaj więc w serce miód
doznań radosnych.
W każdym dniu szukaj
słońca i uśmiechu.
Nawet w jesieni
poczujesz wiosnę.
Złość zaś to stąpanie
po urwistym brzegu.
Powiedzą ostrożni,
martw się i przejmuj.
Mówią tak, bo pewnie
chcą twego dobra?
Lecz ty, przeciwnie,
troski odejmuj.
A wtedy dusza
będzie pogodna.
Oskar Wizard
(fot. z netu)
Myśli wzniosłe,
marzeniami skłębione.
Codzienny rytuał
stałych obowiązków.
Oczekiwanie
na marzenia spełnione.
Dowody przywiązania
w miłosnym związku.
Wzlatują tęsknoty
ponad chmury szare.
Niech dziś się wydarzy
przygoda nowa.
Niech będą tylko
chwile wspaniałe.
A szarość chmur?
Przed słońcem się schowa.
Zasługujemy
na chwilkę zapomnienia.
Na mały,
rozkoszny dar
od losu.
Na uznanie, bliskość,
pocałunki i przytulenia.
Jutro nowe pragnienia
obudzą się znowu.
Oskar Wizard
Chociaż wzrok czasem wpada
w pułapkę fascynacji.
Chociaż kobiece kształty
przyciągają męski wzrok...
Nie możesz się całe życie
żywić w barze i restauracji...
Uwierz, że w żonie tkwi
niejeden tajemniczy urok.
Bo oprócz przyziemnych spraw,
są też doznania duchowe...
Bezcenne są z żoną
codzienne o życiu rozmowy.
Czekają przecież
każdego dnia
wyzwania nowe.
W utrzymaniu porządku w domu,
też nie jesteś zbyt dobry.
Szanuj więc żonę
i noś ją na rękach.
Wyręczaj w obowiązkach,
gdzie tylko dasz radę.
Bo życie singla
to ciągła udręka.
Żona na radości i smutki życia
jest najlepsza, naprawdę.
Oskar Wizard
Masz bogate doświadczenie.
Każde zdarzenie,
choć inaczej
kiedyś wystąpiło.
Możesz się
w każdej chwili zmienić.
Wybrać to co najlepsze,
bo wszystko już było.
Niepewność
siostrą jest ostrożności.
Bywa jednak tak,
że trzeba ją wyciszyć.
Nie miej nigdy do siebie złości.
Życiem w każdej sytuacji
trzeba się cieszyć.
Może się zdarzyć,
że coś się nie uda...
Tak zdarza się nawet
największym szczęściarzom.
Z pewnością
lepiej wyjdzie
następna próba.
Szczęśliwe chwile
zawsze powracają.
Oskar Wizard
Czy tylko w internecie
płynąć mają
nasze wzruszenia?
Czy słońce zgasło
zabierając zieleń łąk?
Może w umyśle
doznamy jedynego spełnienia?
Szczęście uciekło
w bezdusznych maszyn głąb?
Świat oszalał,
a my się na to godzimy...
Serce wciąż łaknie
zwyczajnego przytulenia.
Czy w dodatek
do komputera
się zmienimy?
Odzyskajmy
nasze proste marzenia.
Oskar Wizard
Gdy słucham
co o drugim
kandydat mówi...
Nachodzi mnie myśl
bardzo głęboka...
Każdy z nich
jest chyba głupi?
Brakuje mądrego,
jak Polska szeroka.
Zwykłem szukać
opinii użytkownika,
a nie producenta.
Dlatego bagatelizuję
opinie kandydata o sobie.
Ponieważ moja dusza
też nie jest święta...
Upatrzę najpaskudniejszego sobie!
Wybiorę najgorszą łajzę
i obiboka...
Na pohybel tym,
którzy nie głosują.
Bo jeśli do lokalu wyborczego
zbyt długa im droga...
Niech bat na tyłku
od października poczują!
Oskar Wizard
Samica wiersza, gatunek dominujący.
Zdecydowanie unika środowisk feministycznych.
Uwielbia miejsca z bogatą roślinnością.
Unika też stwierdzeń, woli aluzje.
Codziennie rano trenuje wzdychania i zachwyty.
Ma tendencję do nadużywania słów miłosnych.
Potrafi jednak podniecać bardziej niż samiec wiersz.
Rozmnaża się przez klonowanie tego,
co się udało.
Najczęściej uzależniona od poezji.
Niekiedy udaje jej się związać z wierszem.
Spełniona porzuca poezję i zamienia się
w prozę.
Bo najbardziej uwielbia prozę rodzinną.
Nawet gdy kokietując otoczenie temu przeczy.
Oskar Wizard
mówili mi często
popraw swoje życie
stać cię na więcej
możesz mieć wszystko
kwiaty
ordery
zaszczyty
a twój los cichy
i latasz bardzo nisko
powinieneś kochać
żyć miłością wciąż i zachłannie
pomnażać pieniądze
mniej się poświęcać
bo staniesz się dziwny
bądź taki jak my
kupuj wielkie auta
buduj pałace
odpowiadam wtedy
po co?
przecież jestem szczęśliwy
Oskar Wizard
Odrzuć trwonienie energii
na zbędne zmartwienia.
Większość z nich
i tak nigdy się nie spełni.
Część sam czas
w rozwiązane pospełnia.
Zatroskanie
życia w szczęśliwsze
nie zmieni.
Oskar Wizard
Rozkwitasz bukietami słów
ponad życia szarzyznę.
Nadajesz bieg
stłumionych marzeń
westchnieniom.
Odnajdujesz dzisiejszych zdarzeń
zagubione przyczyny.
Dajesz natchnienie i moc
czytelnikom i poetom.
Dzień rozpalasz złotym blaskiem.
Noc okrywasz
namiętnymi pocałunkami
gwiazd.
Nadzieja właśnie w tobie
ostatnia gaśnie.
Wśród pięknych słów
szumi upojnie morze,
rozkwita las.
Zapraszasz
na różnobarwnych wierszy
oceany.
Dotykasz wzruszeniem
ciało i duszę.
W tobie znajduje wytchnienie
ktoś odrzucony
lub zakochany...
I ja odnajduję tu wciąż coś,
czym się wzruszę.
Oskar Wizard
Kiedy wydaje ci się, że wszystko już było...
Marzenia, fantazje, to co coś znaczyło...
Nagle! Przecierasz ze zdumieniem oczy!
Ten świat wciąż jest nieodkryty i uroczy.
Wszystkie pragnienia zapomniane...
Utrącone czasem, niemocą pogrzebane...
Jakże łatwo zapisać je znów w kalendarzu.
Spełniać je, spełniać, najlepiej od razu.
Oskar Wizard
„Nicość”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Nicość tworzy , Nicość rujnuje,
Piękność w brzydote zamienia ,
brzydotę w piękność odmienia
Śmiercią buduje.
Uczniowie mądrość głupotą zastąpili
Hypatia , Sophia, De Molay, Pan z Brescii ,
Oni doświadczyli…anatema.
Głupiec Bydlęciem się staje, Bydlęta klękają
Mędrców wciągają , Masa nicość sieje
To prawią dzieje.
Każdy Imperium pożąda ,
W każdym władza , dyktatura , żądza
Od tego się zaczyna
Myśliwy i Zwierzyna.
Za życia śmiercią ozdobiona
Po śmierci sama sobie pozostawiona
W skrzyni złocistej się skrywa
W Gildii Arachona.
Odkryta przez Mężów z Brytanii
Otwarta przez Lorda Renussa
Uwolniona Aldora dusza
Dzielnych wojów Demon przyodziewa
Pochłania , życie odmienia.
Groza i Śmierć się rozprzestrzenia
W pył wszystko zamienia.
Krollord Gdynia sierpień 2019
Zapraszam do Subskrypcji mojego kanału na youtube.com
Wiersz z muzyką na moim kanale
Pozdrawiam Serdecznie.
W czasach, gdy miałem kilka lat
A za wzór służył mi brat
Przerażał mnie ciężar dorosłości
Chciałem od życia tylko wolności
W czasach, gdy słuchałem rodziny
Wierzyłem w ich pogardliwe miny
Czułem się tłem we własnym filmie
Musiałem coś z tym zrobić pilnie
Dziś, unoszę się ponad ziemię
Jestem tam, gdzie nigdy bym nie mierzył
Jak miałem uwierzyć w siebie?
Przecież nikt we mnie nie wierzył
Dziś, zdarza mi się krążyć po niebie
Choć nieraz podmuch piekła mnie uderzył
Wcześniej nie wierzyłem w siebie
Bo nikt we mnie nie wierzył
Maluję jutro wczorajszą krwią
Szukam ochrony na własny schron
Z błędów własnych buduję dom
Z nadzieją, iż to będzie mój ląd
Nie wierzę w żadną ze swoich klątw
Nie dotykam żadnej z Twoich rąk
Zataczam w głowie kolejny krąg...
A wszystko po to
By być najlepszą wersją siebie!
A wszystko po to
By uciec przed własnym gniewem!
A wszystko po to
By wierzyć w swoje wartości!
A wszystko po to...
By oddać się ponownie miłości
Maluję uśmiech wczorajszym smutkiem
Ten obraz ozdobię bujnie
Na świecie przecie może być tak cudnie
Chociaż Anty, to Mu tego nie utrudnię
Bo pracuję nad sobą schludnie
Wstyd mi przyznać z jakim skutkiem
Zataczam w głowie kolejny krąg...
Porażkę odniosę tylko, jeśli nie spróbuję!
Walcząc o siebie świata nie rujnuję
Nie muszę być Aniołem, by być w Niebie!
Wystarczy, że będę najlepszą wersją siebie...
A wszystko po to
By uciec przed własnym gniewem!
A wszystko po to
By wierzyć w swoje wartości!
A wszystko po to...
By oddać się ponownie miłości
//Wiersz pochodzi z mojego "albumu wierszy" o tytule "Anty"
https://wrzucplik.pl/pokaz/1782292---naqy.html?fbclid=IwAR3hqzEfWacqoWiQDDzVOkE8htxbmay2Q08lcFgMj9p00KRZ-BDv-sSwYsQ
Serdecznie zapraszam do przeczytania całości :)
"Anty" to zbiór wierszy moich przemyśleń na temat mojej osoby względem świata, a także moje prywatne zarzuty wobec tego, co się dzieje wokół nas
Próbowałem tutaj pokazać w pewien sposób emocje ( "Bunt" i inne "capslocki" :)), próbowałem sił także w niedokładnych rymach oraz nieregularnych budowy wierszy
Uśmiechu polar chowa niekontrolowany bipolar
Bo mimo iż szkiełko mędrca chwale
To wciąż jednak za sercem ganie
Godzina młoda zamienia czyny w słowa
Pęka mi głowa, chyba mam uraz
Złamane serce, bolesny tatuaż
Jestem głupcem przekonany o swojej mądrości
Jestem mędrcem w swojej głupocie świadomości
Zdecydowanie niezdecydowany
Chcę spokoju i cudzego dotyku
Piekło tworzę przez własne rany
A niebo mam na miłości odwyku
Nogi mnie niosą niekontrolowanie
A przecież jestem swego losu panem
Po jasny cel idę, nieważne obcych zdanie
Mimo to błądzę, nie to było w mym planie
Uparcie niepewny - planuję bolesne błędy
Bogaty a wciąż biedny - Zero owiec, ogrom wełny
Anty - A taki jak inni
Martwy - A żywy jak kwiat lilii
Jestem BI, prowadzi mnie vis-a vis
Oryginalny jak kopia
Zapłakany chaos w pokoju
Biała flaga - idę do boju
[Boję się tylko mnie i siebie !]
Miłość nieśmiertelna umarła
Zamroził ogień swe dzieci
Posprząta to wszystko Karma
Nogi na ziemi, umysł w przestrzeni leci
Mawiam iż cierpliwość popłaca
Po czym w pośpiechu zawracam
Zatruty oddech ręce zaznacza
Wyleczyć chce powietrza katar
Biegnę, stoję, biegnę, stoję
Nic pomiędzy, bolesne te boje
Chcę ciszy, spokoju, piękna natury
Spaceruję między maszynami raz wtóry
Proszę, nie strzelaj
Nie trafisz w moją głowę
Ja sam też tego nie zrobię
Plony czynów zbieraj
Dobro żyje we mnie
Sprawia że wokół panuje na ustach uśmiech
Zło też żyje we mnie
Telepatycznie czujesz niepokój zanim uśniesz
Jestem BI, prowadzi mnie vis-a vis
Oryginalny jak kopia
Zapłakany chaos w pokoju
Biała flaga - idę do boju
Boję się tylko mnie i siebie !
//Razem z niektórymi opublikowanymi tutaj wierszami jest to kolejny utwór z cyklu " Anty "
Ciągły opór, własne zdanie
Asertywność na ekranie
Intuicja podpowiada
Umysł rzeczywistość bada
Usta śmiechu, a w nich furia
Wybucha wyobraźnia bujna
Szczerym gniewem, przeciw światu
W miłości wyżyczyłem mu tych katów
JA NIE WIERZĘ
W WASZE SŁOWA
PODARTA BIBLIA
SPŁONĄŁ KORAN
BEZ KOMFORTU
ŻYĆ NA ŚWIECIE
CZY NA PYTANIE
ODPOWIECIE?
BUNT MŁODZIEŃCZY
REWOLUCJA
PRZECIW WSZYSTKIM
MOJE USTA
WĄTPIŁEM WCZORAJ
WIĘC DZIŚ MAM PEWNOŚĆ
KREACJA DUSZY
PRZEZ KRWISTĄ JEDNOŚĆ
Poznałem świat przez bunt
I coraz lepiej go rozumiem
System ciąć na pół
Dziś z uśmiechem to już mówię
...
Homofobia, czysty feminizm
Umniejsza słowa poprzez swe czyny
Otwarty umysł, dobywa skrzydła
Jak ten Ikar - w słońca leci sidła
Kochany Mesjasz, dźwignia handlowa
Zapłać kwotę, a usłyszy słowa
Odnajdź prawdę, nie miej poglądów
Przestań sądzić ich sądy sądów
INDYWIDUUM
INNY NIŻ WSZYSCY
JESTEM JAK WODA
GARDZĄ MNĄ BLISCY
WOLĘ UMRZEĆ
Z PIERSIĄ WYPIĘTĄ
NIŻ ŻYĆ WASZYM ZDANIEM
Aż me kolana klękną...
Poznałem świat przez bunt
I coraz lepiej go rozumiem
System ciąć na pół
Dziś z uśmiechem to już mówię
Czytaj książki, miej zawsze dystans
Poszerzaj wiedzę, mała łyżka, wielka miska
Odnajdź siebie, rób co kochasz
Słyszałeś to pewnie, a i tak w miejscu się miotasz
Słowa łatwe, czyny trudne
A gdy zaczniesz czynić, dla głupoty otworzysz trumnę