Jezus, Syn Boży

 

mógł mieć

wszystkie królestwa

i korony

mógł władać

całymi narodami

mógł być

przez Anioły

na rękach noszony

mógł też

wywyższać się

nad nami

 

odrzucił bogactwo

i wygodne życie

odrzucił wszelką władzę

nad innymi

odrzucił wygodę

i obce Mu było tycie

odrzucił uczonych w piśmie

przebywał z odrzuconymi

 

jeśli więc

chcesz Mistrza

naśladować

po prostu

na Jego życiu

się wzoruj

będziemy

rocznicą narodzin

się radować

lecz to

co chciał przekazać

sercem poczuj

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

Wielkanoc.

 

Co potem?

Czy czerń bezduszna

i myśli pozbawiona?

A może emerytura

w Rajskim Ogrodzie?

Ta brama jest dla nas wszystkich

najtrudniejszym pytaniem.

Bo kiedyś będzie.

 

Będzie więc brama

i może jeszcze skrzydła

nad przepaścią?

Skrzydła cenniejsze

niż majątki

wszystkich bogaczy!

Nie do kupienia.

 

O tym właśnie traktują te Święta...

I o bigosie i ciastach...

Spotkaniu w gronie rodzinnym...

I o naszych

serdecznych życzeniach!

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

Wielkanocne życzenia V.

 

 

Życzę Ci wielkiego

i bogatego Zajączka!

Pisanek we wszystkich kolorach tęczy.

Powodów do szczęścia

półtora tysiąca.

Niech czas Świąt

nas rozbawi i ucieszy!

 

Budzi się ze snu zimowego życie.

W myślach słońce,

baranki, palemki...

Spełni się to, co tylko śni się...

Zgaśnie też smutek wszelki.

 

Niech w Poniedziałek

nikt suchym nie będzie!

Na znak Przyjaźni i Miłości.

Dobro i Nadzieja

niech rozkwitają wszędzie.

Życzę Udanych Świąt

i mnóstwa Radości!

 

 

Oskar Wizard

 

 

Wiara

 

Rozmawiaj

z Bogiem,

jakkolwiek Go

pojmujesz.

Bądź dobry

dla Siebie

i Innych.

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

Elegia o...

płonę zniczem pamięci

na waszych grobach

 

rozświetlam wspomnieniem

cmentarną rzeczywistość

 

białą smugą modlitwy

ulatuję w przestworza

 

pocieszam się myślą

że jest wam lepiej u Boga

 

topnieje jak wosk

łza pod powieką

 

a wy z tamtego brzegu

wołacie do mnie

 

-non omnis moriar!

 

 

Autor: Don Adalberto

mglistość

Kiedyś mgła w moje życie zawitała
widzenie świata poplątała.

Słońce nadal ziemię oświetlało
na mojej drodze nic nie jaśniało
ludzie widzieli piękno wkoło
w mojej istności było nie wesoło.

Mówili, że kiedyś los się odmieni
w środku myślałam - oni są omamieni.

Nieprzejrzystość długo hulała,
ale przyszedł dzień i nadzieja zawitała.

Na początku jeden promyk
wyleciał z serca jak balonik,
w końcu tęcza się pojawiła
mgła się jej przestraszyła,
wszystkie kolory wkoło wystrzeliły,
koleje losu rozświetliły.

Już Noe barwny łuk na niebie otrzymał
ulewę, potop i nie jedno zamglenie przetrzymał.

Dziękuję Ci Panie

Dziękuję Ci Panie 


za moich bliskich - przyjaciół 
za codziennego dnia powitanie 
że moje oczy widzą piękno świata 
Ty całą ziemię przyrodą ubarwiłeś 

słońce - które sprawia że istnieje życie 
księżyc i gwiazdy na niebie nocą 
co romantyzmu duszy dodają swoją mocą 
za cały cud Twojego stworzenia 

Ty jesteś samą miłością Boże - 
a my krocząc drogą losu zawiłą 
wierzymy w to że nam pomożesz 
że ta kręta droga - stanie się szczęśliwą 

zawiedzie nas wprost w Twoje ramiona 
które utulą w troskach i bólu 
Ty chronisz nas od wszelkich złych mocy 
dziękuję Ci za to Boże Wszechmocny 

autor: Helena Szymko/
 

foto z google/

Jezus, Blask, Chmury

Przedsionek nieba


Nasza obecność na ziemi -
sprawdzianem naszego życia
jak żyć i postępować trzeba
by doznać łaski bożej
przestąpić wrota nieba
jaką należy pójść drogą
nieprawości - uczciwości honoru
tu dano nam wolną wolę
sami dokonujemy wyboru -

nasze życie na ziemi
powinno kwitnąć miłością
do swojego bliźniego
z prawością i zrozumieniem
podchodzić do człowieka drugiego -
a kiedy nadejdzie pora
Bóg przyśle nam zaproszenie
w swoje niebiańskie komnaty
spotkamy tam przyjaciół - siostry i braci
poznamy doskonałość raju
stając się Jego miłością
i Jego światłością bogaci .

autor: Helena Szymko/

foto z google/

Pan, Jezus, Modlitwa, Wielkanoc

z nieba przychodzi errata

Odnosisz wrażenie, 
że wszystko możesz posiadać
w banku pieniądze 
zaczynasz odkładać.

Masz już tipsy i 
złoty zegarek
zapasy żywności 
na kilka spiżarek,
kolor włosów modny 
w tym sezonie,
w ogródku tulipany, 
bzy i peonie,
biznes pewny 
do końca świata
jednak z nieba 
przychodzi errata.

Okazuje się, 
że błąd popełniłaś
woli Bożej w swoim życiu 
nie uwzględniłaś,
korektorem trzeba 
wszystko zamazać
Ojciec chce Ci 
właściwą drogę wskazać.

Lepiej poddaj się 
przeróbce z pokorą,
abyś nie stała się 
Sodomą i Gomorą.

tratwa ratunkowa

Przychodzą w życiu chwile,
kiedy barwy tracą nawet motyle.

Nagle pojawia się wkoło strach
i w kolejnej dziedzinie życia krach.
Nic po ludzku uczynić nie możesz,
sam sobie nie pomożesz.
Ludzka mądrość na nic się zda,
ona życia Ci nie poukłada.
Tutaj Boża potrzebna jest interwencja,
która bywa jak turbulencja.
Nagle z nieba spływa tratwa ratunkowa,
już dwa tysiące lat temu gotowa.

Zmieniają się w życiu złe chwile
i barwy odzyskują motyle.

gdy odejdziesz z tego świata

Kiedyś odejdziesz z tego świata


Najwyższego nie będzie interesowało,


że byłaś bogata


On nie spojrzy na Twoją figurę,


nie zapyta o domu kubaturę,


marka samochodu nie będzie miała znaczenia


nie zrobisz sobie makijażu na do widzenia.


Niestety na ziemię nie wrócisz z powrotem,


nie ma stamtąd przylotu żadnym samolotem.


Przyjdzie spojrzeć Stworzycielowi w oczy,


Jego miłość na pewno Cię zaskoczy.


Bóg zada jedno pytanie:


co zrobiłaś z moim Synem, kochanie?

worek piórek

o różne
rzeczy proszę
codziennie
dostaję to
co jest mi
niezbędne


dzisiaj poproszę o
siłę
taką nie za dużą
do noszenia
leciutkich
ciężarów
barki już bolą
od
sztang solidnych


dlatego poproszę
o
wielki worek
lekkich piórek
tak abym
mogła
chociaż przez
chwilę
nie dreptać
powoli
ale biec
z radością
ku
Tobie

 

aloJM

WYMARZONY ODPOCZYNEK

Spada na mnie blask słodkości
W tęczy luster nieskończonej
Powiela ją piękna przygoda
Codzienny zachwyt w bliskości Przyjaźni
Na tory zakręca tramwaj Przeznaczenia
Wsiadam do niego z cudowną Nadzieją,
Już Przyroda się odzywa,
I ptakami wiernie przygrywa;
W słonecznej Aurze, i pięknym zachwycie
Wzbijam się w Fantazję,
fundamenty Odpoczynku,
W bliskich Pocałunkach Lata,
co turla się, i wszystko w mej Przyrodzie ducha
jest cudnie splątane, i w błogim stanie
z Wdzięcznością Panu za wszystko oddane !

SPEŁNIONE SZCZĘŚCIE - PODZIĘKOWANIE

Los obsypuje mnie kwiatkami

z różowej chmury szczęścia

Ubiera mnie w garnitur Radości

Podnosi do wysokiej Fali zadowolenia

Zapala w mym Sercu iskierkę Nadziei

Przypieka strumieniem Wdzięczności moją Tożsamość

Rozpala łezki niedawno przez Sople Lodu

tak w beznadziei zamrożone

 

Stanąłem w pokorze ku Stwórcy

chcę objąć go w podzięce

jednak za krótkie me ręce

Na mojej ścieżce życia palą się światła marzeń

Pada nie obfite wzruszenie głęboko

Bo wcześniej prośby o nie poszły do Nieba wysoko

Zatapiam się słodko w ich głębi Miłości

Zanurzam się w chwili spełnionej

Robiąc cudownego orła niebiańskiego ukojenia

Smakuję te piękne momenty

Dziękuję Ci za nie Boże Święty

 

ADWENT

Przychodzisz nocą

jak natchnienie dla muzyka

co budzi się i sięga po pióro

by zapisać myśl ulotną

 

Przychodzisz jak sen

na który starzec czeka

zmęczony ciągłym czekaniem

 

Przychodzisz jak radość

co dzieci rozwesela

A igrce zapala pragnieniem życia

 

Przychodzisz tak, jak statki

zawijają do portów bezpiecznych

pragnąc wytchnienia wśród drogi

 

Przychodzisz, przynosisz ciepło sercom

I duszom bezpieczeństwo

 

Przychodzisz w Słowie i Ciele

Gościu Adwentowy

Kto cię przygarnie dzisiaj,

chociaż do chłodnej stajni ?

Czy więcej pragnąłeś i pragniesz?

 

 

ZDROWAŚ MARIO

 

Lilio biała, czemu rośniesz wysoko

i swe wdzięki wznosisz ku niebu?

Wonią dojrzałą przyciągasz miodonośne roje,

co na gęślach brzęczą wielce -

(a może hymn grają)?

 

 

Lilio z Niebios, Miriam

Ciebie nie pytam,

czemu zagarniasz nas ku sobie,

nas – roje bezwiedne

fałszujące nowoczesną muzą

 

Nie śmiem Cię pytać, Lilio Niebieska

Czemu Różaniec Twój

ciągle zamadlasz,

chcoć znasz drogi nasze

i Pańskie zamysły pierwsza poznajesz

jak w dniu Zwiastowania?

 

Tylko, w samotności

zwiniętej jak cenny zwój Biblii

powtarzam: Ave Maria...

Zdrowaś Maryjo!

 

Bądź zdrowa,

nie choruj czasem!

 

Któż nas wtedy obroni

przed czasem naszym?

OJCZE NASZ

 

Nauczyłem się chodzić

Nie pamiętam, jak to było, gdy ojciec

wiódł mnie silną dłonią

ciągnąc pod górę życia

Potem – widziałem czarno-białe zdjęcia

Opowiadano mi, jakim byłem

Tłumaczono jakim powinienem być

Jakim będę – nie wiedziałem.

 

Nauczyłem się pisać

Odtąd piszę ciągle,

Na nowo składam litery

jak kostki domina, delikatnie,

by nie poruszyć zbytnio

wrażliwych serc

 

Nauczyłem się czytać ludzkie myśli

przelane na papier

zbyt dosłowne

czasem nie - słowne,

szczere tak bardzo, czasem

Nauczyłem się rozpoznawać po twarzach

temperaturę ludzkich uczuć

Ja - duchowy kardiolog

 

Ciągle uczę się modlić

Twoim Ojcze Nasz...

Niełatwy tekst...

 

Podpowiedz więc czasem z góry

jak go wyśpiewać najlepiej

Jak on brzmi w Autorskim wykonaniu

 

Chciałbym wiedzieć

ROK PAŃSKI

W liturgii życia i święta

Mieni się rok cały

Prostymi kolorami

Zwykłymi, jak święte życie

 

Obraca się powoli,

jak stara syryjska noria w wielkim kole historii.

Przez dzień cały i nocą

przynosi wodę wiecznie czekającej pustyni

Już tysiąc lat, z każdą chwilą

gotowa podać życiodajny łyk,

każdemu, kto pragnie.

Dzięki niej - będzie chleb,

Kochana maszyneria...

 

A my, wchodzimy do świątyń

Też przystajemy, na chwilę

Schylamy się ku źródłu

by zaczerpnąć i znów iść,

nie wiedząc, jak daleko

Lecz, nie lękajmy się,

nie tylko wodne koła - niezawodne,

Źródło Życia też bije - zawsze

Bądźmy pewni

Żyjmy piękniej

Pijmy

DO KSIĘDZA JANA

Przy księdza Jana starych kolanach

Można się zawsze

zasiedzieć,

Uszy otworzyć na to, co tworzył

sercem i słowem powiedział

 

A w jego myśli

zamkniętej w czystych

kartach nadziei,

może się znaleźć każdy pasażer

pośpiesznej ziemskiej kolei.

 

Wspomnę go dzisiaj

i Zdrowaś powiem za duszę tego,

co szybko odszedł,

bo śpieszył kochać

i słuchać Serca Bożego

 

Liryku Boży, skromny kapłanie

pisz dalej wiersze w niebieskim domu

choć na kolanie

 

Czasem, jesienią

przyślij dwa słowa

liściem klonowym

 

Sproszę przyjaciół,

przy twoich rymach

znów zasiądziemy

 

Bóg zasłuchany

łzę znów uroni

na polską ziemię

 

KIEDY RANNE


Wstają zorze, już wstają,

świat kolorem wzbudzają zsiniały

Już na łąkach zszarzałych

jasna zieleń przebłyska

dla ich krasy nowej i chwały


I na leśnych kobiercach

świt maluje już pierwsze kolory

Rysy górskie rysując; patrzą z góry zdziwione Anioły


Tam – z nocnego uśpienia

zbudza morskie stworzenia to światło,

które nam, dzieciom ziemi wciąż dodaje nadziei i ciepła

A Rembrandty, van Goghi

patrzą z górnych podwoi na ten obraz i siebie pytają:


Cóż się dzieje tak co dnia

Że nam w duszy pogodniej

Inaczej?


To Pan, Wieczny Artysta już się zbudził, jak zwykle

i na szóstą już biegnie - do pracy.