Szkoda słów

Kiedy przerzucam pustaki na budowie

pytam co cholera ja tu robię

jaki cel znoju i trudu

pot zalewa mętne oczy

ciągle wypatruję cudu

perspektywa ogólnie zerowa

toczy kamień się milowy

pod górę muszę pchać los

cherlawy heros bohater tygodnia

całego a sukcesem stan trzeźwości jego

bo z kolegą nie poszedł po robocie

na łyk chnielowego

w dymie zanurzony jestem

łzy wyciska papieros mi jedyny

pocieszyciel chwil złych

w chmurze siwego westchnienia jak

w kryształowej kuli widzę

co mam do zrobienia

ale jutro

dziś siły brak na uczucie

kłucie czuję a serce się rozsypuje

na miliny atomów one przez palce się przelewają

jak źródlana woda

szkoda

słów

 

* * *
Chciałabym
 

Komentarze

Umieść swój komentarz jako pierwszy!
niedziela, 28 kwiecień 2024

Zdjęcie captcha