moda na bezduszność

 

kościotrupy empatii walają się w pudłach

na dnie szafy  

zapomniałeś 

że gdzieś tam 

ukryta pod stertą goryczy

leży nadzieja

z głowy wylatuje

że w górnym rogu

na wieszaku miłości

zawieszone jest zaufanie

z szafy wylatują mole

zapomnij

nie patrz

nie ma tam 

tego czego szukasz

nie szukaj

odpuść

przywdziej codzienny zestaw

nawet jeśli nie pasuje 

do ciebie

do osobowości

nałóż zawiść

nienawiść

smutek

żal

na oczy obojętność

i ruszaj w świat

nie jest istotne gdzie pójdziesz 

kogo spotkasz na swojej drodze 

ważne że wciąż podążasz za modą

 

 

worek piórek

o różne
rzeczy proszę
codziennie
dostaję to
co jest mi
niezbędne


dzisiaj poproszę o
siłę
taką nie za dużą
do noszenia
leciutkich
ciężarów
barki już bolą
od
sztang solidnych


dlatego poproszę
o
wielki worek
lekkich piórek
tak abym
mogła
chociaż przez
chwilę
nie dreptać
powoli
ale biec
z radością
ku
Tobie

 

aloJM

SPŁONĄŁBYM

 

Spłonąłbym gdybym Cię nie miał O Ukochana !
Spłonąłbym z niemocy, rozpaczy,
Serce moje rozpadłoby się jak meteor na kawałeczki,
Wszechogarniające przyszłyby Smuteczki,
Tak koloruje Twe Serce Wspaniałe,
i Wspomnienie ... i Wspomnienie - Ciebie;
To już nic nie da !
To co opisuje spłonęło, odeszło
Jak w przegranej bitwie
Amor rozłączył mnie od twego łuku i Serca
Boleśnie - poczułem smak Piekła ,
stłuczonej Goryczy,
Ja płonę jak zwiędnięty kwiat na zakurzonym parapecie,
i wołający o kilka kropel wody rześkiej.
Rozkruszyłaś mnie, choć po czasie dłuższym
sklejony jestem, i już z swą tarczą idę do przodu.
Miłości już nie skleję - zamarzło śmiertelnie uczucie
wymordowane , zwierzęco przez Hieny Losu rozszarpane !
Tylko Wena się w tym wierszu zrodziła,
I śmierci Miłości z żałobą ponownie gest smutny
ponownie uczyniła.
Usycham z Tęsknoty jak to Serce kalane,biczowane, i Kwiat
pełen zwiędłego Szczęścia na Pustyni Rzeczywistości bogaty.
Nie było nam dane być razem Miła, swe Szczęście spisuję na straty ! ;(
Choć Rzeczywistość okrutną się stała, moja Duszyczka o Tobie
nigdy nie zapomniała !

Moja Przyjaźń

Muskają mnie płatki Skrzydeł Anioła

Delikatnym Tonem Pocieszenia

Ocierają wrażliwe Łzy z mej Twarzy

Podnoszą mnie Twoje słowa na Duchu

Choć wystarczy że Jesteś

Tak Po Prostu

 

W bezinteresownym momencie

Byłaś, Jesteś, Będziesz

Zapalam Tobie w Podzięce

Kolorowe Szaty mych Ubrań Duszy mojej pozłacanych

niespotykanej Wdzięczności

 

Zmywasz mi z mej Twarzy Cierpienia, Problemy

Oczyszczasz swymi kroplami rosy

z swego aksamitnego Serca przynosząc mi Ulgę

Z Tobą jak ptak jestem ten lekki, i jak ten Orzeł Mocny

Rozwijasz mi ponownie Radość jak dywan Zieleni Nadziei,

I odganiasz złe wiatry, i siły złych mocy, słabości, goryczy

 

Muskasz mnie Pocieszeniem, Dotykiem Aniele Wspaniały

Jesteś jak Cichy, Piękny Anioł, który zawsze jak zapominam jak latać

podtrzymuje mnie, i dodaje mi skrzydeł

Muskasz mnie swą Dobrocią ?, nie pozwalasz bym zatonął

w bagnie okropnego smutku.

Wynosisz mnie na powierzchnię Radości ?

I choć trawa, i Przyroda bledła by wokoło

Ja z Tobą Moja Prawdziwa Przyjaciółko zawsze mam wesoło ! ?

 

 Dziękuję…

Za wszystko !

 

W OGNIU RADOŚCI

 

Na horyzoncie

choć jeszcze niewyraźny

W pięknej palecie barw

miłosnej, słodkoźródlany

Falujący do góry Marzeń

Przyspiesza, i przyspiesza

Wieje niewidzialny

Położyłem się na jego płaszczu Szczęścia

Okryty, całuję jego usta -

Jakbym chodził leciutko

po jego aksamitnej twarzy

Rozpalony -, odpoczywam

W nocnym zmroku z pochodniami

Wije się do mnie jak dobry pożyteczny ślimak

 

Klepsydra czasu staje się różowa

A moja mina z nią ogniami radości

Wysoko w wyżyny uradowana powstaje.

Tyle czasu , barw wydarzeń

znów czekałem

Rozpalony w ogniu Radości, -

przeniosłem się w Kosmos Szczęścia

I wyjeżdżam jak w pięknym śnie

w ogniu Radości,

Trzymając w dłoni swego Losu AMULET

tego co dla mnie teraz najpiękniejsze ! 

WYMARZONY ODPOCZYNEK

Spada na mnie blask słodkości
W tęczy luster nieskończonej
Powiela ją piękna przygoda
Codzienny zachwyt w bliskości Przyjaźni
Na tory zakręca tramwaj Przeznaczenia
Wsiadam do niego z cudowną Nadzieją,
Już Przyroda się odzywa,
I ptakami wiernie przygrywa;
W słonecznej Aurze, i pięknym zachwycie
Wzbijam się w Fantazję,
fundamenty Odpoczynku,
W bliskich Pocałunkach Lata,
co turla się, i wszystko w mej Przyrodzie ducha
jest cudnie splątane, i w błogim stanie
z Wdzięcznością Panu za wszystko oddane !

CO MNIE CZEKA ?

Co mnie czeka ?

Stoję przy brzegu przemyśleń i trzymam się Nadziei

Morska fala ciekawości próbuję podglądnąć co myśle

i zmyć mą radość.

Odwracam swój wzrok mej Tajemnicy myśli ,które zamykam

w sejfie mego Życia, by nie zobaczyła mych marzeń

 

Optymizm jest moim falochronem myśli 

który przyciąga pragnienie jak Magnes piękne widoków górskie

szlachetne potoków słowa, pocałunki od Losu, magiczne sytuacje -

Płyną w nieskazitelne przestrzenie frajdy wysokich, spokojnych nurtów głębin

i Tajemniczych Komnat Niezbadanej Przyszłości

 

Myśli ukochane, myśli ze mną utożsamiane...

Spożywam z nich Miłosną Ambrozję,

Dodaję do smaku mnóstwo pięknych uszytych z koniczynek Wspomnień,

I zamieniam je jak różdżką w Uczynki, które właśnie się rodzą.

 

Mniam, mniam

Słodko mi, i cudownie

Zapadam w błogi sen

Moje myśli są już uczesane,

Jak na trąbce przez Sen przygrywane

 

Przytulam się do Nadziei - w tym sennym, Miłosnym odpoczynku

A w tym Odpoczynku...

Stąpam po ziemi skalistej usianej zbożowymi płatkami Mądrości,

Zażywam Powietrza Radości,

Patrzę co mnie czeka...

Trzymam się Złotej Nadziei,

Stoję przy brzegu, spoglądam

I radości wypatruje

Może Los po raz kolejny się nade mną zlituje :)

Nagle sen został przerwany przez mój Ranek ukochany :)

Witaj Dniu ;-)

 

 

 

Zły dotyk

Zły dotyk twój 

Wzburzył niepokój 

Zabić mnie chciałeś

Czemu mnie zmuszałeś?

 

Płakałam po nocach

Brakowała siły na śmiech

Mimo to się uśmiechałam

Powoli, powolutku usychałam

Nie wiem czemu się zakochałam

 

 

Ty nie znałeś miłości 

Nikt nie okazywał Tobie czułości 

Byłeś niczym trucizna

Pozostała krwawiąca blizna

 

NA PIĘCIOLINII

 

 

Na pięciolinii życia
turlam się od chwili do chwili
Przesypują się tak szybko
jak piasek w klepsydrze. 

Raz wyżej,
Raz niżej staje
Los mi daje poszczególne nutki
czasem się kręcą – to wiatr morskiej bryzy
odpędza mi smutki.

Skaczę po niebie różnych wydarzeń,
Opalam się zmysłami dotyku radości,
Patrzę wciąż w dal na horyzont nadziei,
Pięknymi barwami cytrusowymi się mieni.

Ambrozja radości skacze i turla się
Po plaży, po piasku, po morskiej wodzie.
A nadzieja na pięciolinii mego życia
Koloruje mnie i moją duszę.
Ja w beztroskim nurcie powietrza losu
Unoszę do góry swe ręce, i w miejscu skaczę
może przyszłość swą zobaczę.

Bo gdy jestem na swej pięciolinii życia
turlając się od chwili do chwili,
z klepsydrą piasek słoneczny
me życie na pewno umili ! ?

Przyjaźń, serdeczność, wielka przygoda
dziś w mym sercu skarby los mi te daje,
Na piasku klepsydry życia….
Uśmiech przepiękny powstaje ?

O DUSZY

Czy słabości mej duszy
kwiat wonności poruszy?

Czy złotymi ustami,
mnie swym wdziękiem omami ?!
Czy znajdę się w olśnieniu
i jej ułaskawieniu....?

Widzę nadciągającą tęcze kwiatów,
barw przekolorowych.
To rozgrzeszenie po zadanej pokucie,
jest by naprawić duszy mej zepsucie. :)

Złote usta jej już przemawiają,
i do dobrych czynów stale zachęcają

A mnie wdziękiem omamiły,
które ze snu na jawę się wyjść odważyły ! :*

Jej barwy przekolorowe,
są w niej zupełnie jak nowe ! ;)

Słabość mej duszy, której kwiat wonności ...
dziś poruszył.......
Niezwykle ją wiec wzruszają, i o miłość dziś ..
....Wołają !!!!!! 

SPEŁNIONE SZCZĘŚCIE - PODZIĘKOWANIE

Los obsypuje mnie kwiatkami

z różowej chmury szczęścia

Ubiera mnie w garnitur Radości

Podnosi do wysokiej Fali zadowolenia

Zapala w mym Sercu iskierkę Nadziei

Przypieka strumieniem Wdzięczności moją Tożsamość

Rozpala łezki niedawno przez Sople Lodu

tak w beznadziei zamrożone

 

Stanąłem w pokorze ku Stwórcy

chcę objąć go w podzięce

jednak za krótkie me ręce

Na mojej ścieżce życia palą się światła marzeń

Pada nie obfite wzruszenie głęboko

Bo wcześniej prośby o nie poszły do Nieba wysoko

Zatapiam się słodko w ich głębi Miłości

Zanurzam się w chwili spełnionej

Robiąc cudownego orła niebiańskiego ukojenia

Smakuję te piękne momenty

Dziękuję Ci za nie Boże Święty

 

STARE MIASTO

 

W starych dzielnicach

poznanych tylko pobieżnie

przez dreptających wycieczkowiczów

dzieje się tak wiele

 

Słyszałem wspomnienie

o tym jak mistrz Chopin wędrował

pod koniec swego czasu

uliczkami Edynburga

 

Oglądał stare miasto,

gdy nagle - strun jego duszy

dotknęły swojskie dźwięki

 

Poszedł za swoją muzyką

ciekawie nastawiając ucha

 

Zawędrował do ciemnej kamienicy,

gdzie stary pianista

częstował słuchaczy

nową melodią

 

Wtedy zrozumiał,

że właśnie zostawia światu

dar piękny i bezcenny,

że – nie odejdzie bez pamięci

 

Może pomyślał, że już czas...

 

W starych dzielnicach

dzieje się naprawdę wiele...

 

Trzeba tylko najpierw usłyszeć

rytm niegdysiejszego życia

PUSTYNIA

 

Czemu Bóg stworzył

pustynię?

 

Skąd ten zaskakujący

pomysł?

I po co tyle piachu na świecie?

 

Dziecięce pytania – najszczersze

takie, bez ogródek

bez skrępowania

na przekór normom

i bez aliansów

 

Może po to - byś choć raz w życiu

poszedł tym gorącym kobiercem

przypalił bose stopy

aż do zmęczenia i bólu

 

Zobaczył, jak to jest

gdy ciepły wiatr

oczy i myśli wysusza

zabiera nadzieję po trochu

żebyś pojął, jak trudno jest - teraz

a potem - jeszcze trudniej będzie

 

Żebyś zrozumiał swój wieczór życia

i już dziś go - pokochał

bo potem może będzie

za późno

PRZY FORTEPIANIE

Einstein miał rację,

czas jest względny

sprawdziłem przypadkiem

 

Wystarczy usiąść do

fortepianu:

to taki wehikuł czasu

przeniesie cię szybko

do niegdysiejszej epoki

 

Słuchając tego co grasz,

muzy nie z tego świata

powoli zaczniesz myśleć

podobnie, jak ludzie z wczoraj

szlachetni, wytrwali

czasem zapomniani

 

Klawisze z kości słoniowej

wzbudzają myśli tajemnicze

i piękne

 

Tylko kot co się łasi

przypomina że jesteś, niestety

w realnym świecie

mierzonym atomowymi zegarami

 

A czas spędzony na brzegu pieśni

naprawdę szybko

płynie

NA PERGAMINIE

Na pergaminie czasu
Los zapisuje mi
Moje wydarzenia
Pięknym, szlachetnym atramentem,
Piórem z kałamarza

Wsadzam je do butelki wspomnień
A butelkę chowam do skarbnicy życia.
Czerpię z nich bogactwo
jak ze złota, i srebra;
Moje wydarzenia -
Jedne podobne do deszczu, i burzy
Inne do słonecznej aury, i tęczy.

Suszą się pergaminy wspomnień
po świeżej rosie, i deszczu,
i miłe chwile odsłaniają jak kurtyna w teatrze ?
Jak w pięknej, ciekawej książce
Wzruszają radością, i momentami smucą.
Znalazłem w nich nadzieję
tak głęboką jak niezliczone oceany wspomnień.

Jak w pięknym pamiętniku na kłódkę
Wypisuję swoje złote myśli,
Myśli pisane niewidzialną wonią radości,
która skacze jak małe dziecko po łąkach beztroski.
Czuję pocałunek życia,
Mrugam do niego okiem swych marzeń ?

Na pergaminie czasu
Ucieka życia wskazówka,
I przychodzi następna;
Fala nadziei do życia ją podnosi.
Łezki smutnych myśli suszą się
odsłaniając piękne karty przyszłego losu
pisane atramentem, piórem z kałamarza.

Leżą na piasku, i opalają się
przynosząc powiew radosnych zmysłów wszelakich,
Pięknym nurtem wesołości skaczą,
Jak nadmorskie muszelki
Gorącą duszą szumu natchnioną
Spacerują podniebnym szlakiem myśli całego życia
Nutkami zagranymi przez nasze kochane morze,
Pięknymi balladami naszych wspaniałych zdarzeń.
I tak trwa ta przygoda, która nazywa się życie. ?

Oby los był dla niego łaskawy
A po każdej burzy zawsze wschodziło
Światełko szczęścia, i miłości ?
cudownymi odcieniami pozłacane
jak natchnienie pięknie pulsujące. ?

Oczami wyobraźni spoglądam za siebie
Tam przeszłość się żegna, i odpływa hen za horyzont,
I daje mi w dłonie swego losu :
Piękny, mały, wspaniały amulet pięknej nadziei
Zwany darem radości !

Na pergaminie czasu
Rodzą się również tęsknoty,
które czule całują swym okiem
moje skryte marzenia !

TRUDNY WIERSZ

Do wszystkich zranionych

Ofiar wypadków

Sportowców na wózkach

Bezrękich

Żołnierzy kulejących

Noszących blizny

i do wszystkich im podobnych...

 

Nieśmiało piszę

i pokornie proszę!

nie miejcie mi za złe

jeśli powiem:

I tak piękni jesteście

 

Zrozumiałem to

przed Częstochowskim

Obliczem

 

ONA zawsze jest piękna,

choć też blizny nosi...

JEROZOLIMA

Domu Pańskiego Krzyża

Łez Chrystusowych i wspomnień

Gnieździe nowego życia

Pokutniczko dni okrutnych

Naczynie pielgrzymiej trwogi

Drzewo strojne oliwą mesjańską

Kazalnico Mądrości

Niegdyś – zapomniane,

Dziś sławne wielce

 

Wspominam w duszy dzieci twoje

Z ulic biegnące ku słońcu

Co nad wzgórzami wstaje

By powitać oczy pielgrzymie

A stopom ciepła udzielić

 

 

Miasto Święte, niezwyciężone

Przez zło diabelskiej zazdrości

Pańska ulico, otwarta dla wszystkich przechodniów

Może – znów zapukam do bram twoich

Czekaj!

Nie giń od nienawiści naszej,

Przeklętej!

DO KSIĘDZA JANA

Przy księdza Jana starych kolanach

Można się zawsze

zasiedzieć,

Uszy otworzyć na to, co tworzył

sercem i słowem powiedział

 

A w jego myśli

zamkniętej w czystych

kartach nadziei,

może się znaleźć każdy pasażer

pośpiesznej ziemskiej kolei.

 

Wspomnę go dzisiaj

i Zdrowaś powiem za duszę tego,

co szybko odszedł,

bo śpieszył kochać

i słuchać Serca Bożego

 

Liryku Boży, skromny kapłanie

pisz dalej wiersze w niebieskim domu

choć na kolanie

 

Czasem, jesienią

przyślij dwa słowa

liściem klonowym

 

Sproszę przyjaciół,

przy twoich rymach

znów zasiądziemy

 

Bóg zasłuchany

łzę znów uroni

na polską ziemię

 

JESIEŃ

Jesień życia szybko przychodzi

tym prędzej nastaje,

im lato szybciej przemija

i skoro dojrzewa czas wina

 

Wspominasz miłe chwile,

masz w oczach spotkanych ludzi

I wrogom łatwiej przebaczasz

- czas goi rany, zaciera trudy...

 

Pożółkłe liście pamięci

spadają szybciej i więcej

I już ich zebrać nie zdołasz-

polecasz je Bożej opiece

 

A Pan Bóg swymi anioły

mocniej i mocniej cię strzeże,

bo słabym już teraz ptakiem

słabym stworzeniem jesteś

 

I wiesz już w duszy na pewno

i w sercu musisz zawołać

że może kolejnej jesieni

doczekać, niestety

nie zdołasz...

 

Lecz nie bój się jesieni

i żadnej pory rocznej

czyż nie oczekujemy

nowego życia

wiosny?

MUZYKA

 

 

 

Jest ze mną

Otacza mnie lekkim światłem

rzucającym delikatne cienie

przebiegających dźwięków

Czuję jej różany zapach

Słyszę lekki, jednostajny oddech

Dotyka mej twarzy jak wiatr przychodzący od morza.

 

Nie słyszysz jej?

Czy to możliwe?

Więc spróbuj choć: zobaczyć

 

Popatrz na pierwsze kwiaty,

jak przebijają śniegi, idąc za głosem śpiewu ziemi

Zobacz zioła pachnące

wsłuchane w odwieczny puls stworzenia

Czerwone czereśnie – owoc Bożej pracy,

skropione deszczem co swoją gra muzykę

 

Popatrz w górę,

Nie dorównasz słowikowi w wieczornej pieśni,

nie potrafisz,

Lepiej wysłuchaj, co ma ci do powiedzenia

jego wrodzony talent, zapisany w Bożym Genezis

 

Widzisz:

Wszystko śpiewa

swoją arię da Capo al Fine

Wszak: na początku Bóg stworzył.....

 

Wszystko gra – harmonią wieczną

 

Zacznij słuchać

Od nowa.