WDZIĘCZNOŚĆ, PAMIĘĆ O TOBIE [*]

 

Uschły, i zwiędły Pąki Kwiatów Twego Życia,
A z chmur rozpaczy polał się Deszcz Żałoby,
Utonęła ma Radość
łzami gorzkimi jak Cykuta ostrego chili,
I w ciszę zamieniła się Pamięć o Tobie,
W jasności Twej drogi - wiekuistej, pięknej
Dostajesz Kwiaty w Prezencie od Boga,
Już nie męczy Ciebie żadna, trudna ziemska trwoga !
Już droga twa wieczna Różami Dobroci jest usłana,
i w skrzydłach Anielskich odlatuje w Niebo.
W cichości, wdzięczności Modlitwa tam ziemska płynie,
I z łzami Oceanu Pamięci znicze swe zapalam.
Nie uschnie, nie zwiędnie
Pamięć o Twej osobie,
Będzie ją wznosić Piękny Anioł w rajski Eden,
Powyżej lasów, powyżej chmur, i Zielonych
Przyrody Atłasów...
Z Kwiatami Życia, i wiecznej chwili
Motyle Skarby Czasu Godzin i Minut Ziemskich
Usiądą na pięknej ławce Natury Raju,
i z Wspomnieniami, i z obrazami Ciebie
świat mej Pamięci nie ustaje momentów różanych,
smaków przepięknych z Tobą kochanych ! :)
Wdzięczność przesłodka jest promienista,
w Sercu, w mej Duszy Miłością ognista !

Drogi życia

Los nam wyznaczył różne drogi życia -
nasz czas przeminął
skrył się gdzieś w zakątku ziemi
choć twoich słów zapadła martwa cisza
wiatr wciąż przywiewa pieśń o tobie
blask twoich oczu rozmyły deszcze
tamtych chwil odległe już czasy
wciąż poruszają moje serce jeszcze
szeptem tęsknoty wybrzmiewają -
wiosna zakwitła barwami przyrody  
wydają pąki kwiaty i drzewa
popłynęły nowe życia wody -
kiedyś wspólna pieśń radowała duszę
teraz tylko wiatr - tęskną melodią wybrzmiewa

autor: Helena Szymko/

Melancholia

W duszy mej deszcz pada

Wieczorami niechęć dopada

Odmawiam psalmy by odeszły smutki

Nie chce popłynąć znowu w morzu wódki

Zagubiona miłość

Zagubiła się miłość -
w zakamarkach uśpionego miasta
błąka się po nim
szukając najwłaściwszej z dróg
biciem serca ją wołam - może usłyszy
odnajdzie drogę
do ust spragnionych i serca chłodu
na dnie jego wnętrza
samotność smutek brak nadziei
pochłaniają mnie jak marny pyłek
tak niewidzialna
bez osobowości - zanikam
pozbawiona nadziei ciepła i miłości
nie mogąc się pozbyć -
otaczającej mnie pustki i serca chłodu.

autor: Helena Symko/

Melodia naszych serc

Gdy niebo zapłacze -
nad naszym rozstaniem
umilkną świerszcze
w skoszonej trawie -
moje serce porywem
wiatru się stanie -
a nasze wspomnienia
ukryte w tym lecie

melodią naszych serc 
będą wciąż żywe -

twoje słowa tak bliskie
mojemu sercu -
będą mi przypominać
te chwile szczęśliwe -
na zawsze zatrzymam
cię w mojej pamięci
słodyczą twoich słów 
będę się upajała -
może kiedyś nadejdzie
jeszcze taka chwila
że znów w nas odżyją -
te piękne chwile lata .

autor: Helena Szymko/

Ułomność związku

Pogrążona w pustce -
przestałaś już dążyć
tam - gdzie byś mogła
znów odnaleźć siebie
przygasłaś jak płomień
przysypany ziemią
straciłaś już wszystko
w pewną noc jesienną -
poznałaś zbyt dobrze
jego dwa oblicza

przecież nie takiego
kiedyś pokochałaś
miłość - cóż ona znaczy
kiedy on z czułością
dziś na inną patrzy -
nie odrodzi się to
co dawno stracone
nie zapłonie żarem
gorącej  miłości -
bo gdy czar raz pryśnie
lepiej już nie walczyć
o resztki uczucia
lecz wieść godne życie -
choćby w samotności .

autor: Helena Szymko/

Złe wspomnienia

Przeklęte chwile - 
co są bagażem okrutnych wspomnień
które prze lata dręczą chorą duszę
cały ciężar życia młodej matki żony
jej samej sobie pozostawiony
przeminął czas młodzieńczej urody 
pozbawiając uroku 
jak zapomniany kwiat w wazonie bez wody -
minione lata czarą goryczy
złotą jesienią kwitną teraz strofy
są ozdobnikiem jej osobowości -
można w nich odnaleźć 
niewielką kroplę prawdziwej miłości -
która wypełniła dotąd chorą duszę 
i chociaż na krótko ją uzdrowiła .

autor: Helena Szymko/

 

Ona jak ćma


Przyćmił już czas –
miłości żar
nie zbudzisz jej
z wiecznego snu
on nie potrafi
już dla niej żyć -
ona jak ta ćma
wciąż snuje się
by ją pochłonął
ostry światła blask
jak dawnej - miłości czar .

autor: Helena Szymko/

Złe plony


Ziarno posiane - brak urodzaju
owoc który dojrzał zbyt szybko się psuje
to co świeciło z czasem zmatowiało
serce w rozterce - co będzie dalej
cóż jeszcze gorszego stać by się miało 
przenikasz przez życie jakbyś nie istniał -
borykasz się ścigasz ze swym własnym cieniem
niemoc owładnęła twój umysł i ciało
co będzie jutro czy los cię naznaczył
jak przechytrzyć czas
odzyskać wszystko co tak pięknie lśniło -
gdzie się podziała ich wzajemna miłość .

autor: Helena Szymko/

Mam dość.


Mam dość.

A dość ma mnie.

Czuję je w całym ciele ,
Wgryzło mi się w każdą kość.

Nie znam się na medycynie,
Nie chce sam znów sobie przeczyć,
Że jest dobrze.
Nie wiem,
Powiedz,
Czym i jak to mam wyleczyć?

Po co liczyć znów na ciebie?
Sam receptę znajdę sobie!
Może będę z tobą w niebie,
Kiedy już to w końcu zrobię.


Już znalazłem!
Weź do dłoni!
i mi przyłóż,

Wprost.

Do skroni.







Pierwszy

Spójrz
im w oczy
Stań przed lustrem
Poczuj umysł swój w niewoli


Wejdź
w głąb myśli
Stocz tam walkę
I ją przegraj znów powoli

Chwyć
za duszę
Już nie swoją
I bez swojej też już woli

Usłysz
strzały
Zobacz wnętrze
Niech już więcej cię nie boli

Przepaść

Stoisz nad przepaścią
Liczysz wdechy
Liczysz czas
Liczysz na siebie

Stoisz nad przepaścią
Na głowie masz koronę
Ciężka, żeliwną
Która ciąży

Stoisz nad przepaścią
Czekasz na powiew
Aby się unieść
Lub spaść

Stoisz nad przepaścią
W głowie same najlepsze decyzje
Ale nie są Twoje
Nie możesz się zdecydować

Stoisz nad przepaścią
Liczysz że ktoś Ci poda linę
Do dłoni,
Na szyję.

SPŁONĄŁBYM

 

Spłonąłbym gdybym Cię nie miał O Ukochana !
Spłonąłbym z niemocy, rozpaczy,
Serce moje rozpadłoby się jak meteor na kawałeczki,
Wszechogarniające przyszłyby Smuteczki,
Tak koloruje Twe Serce Wspaniałe,
i Wspomnienie ... i Wspomnienie - Ciebie;
To już nic nie da !
To co opisuje spłonęło, odeszło
Jak w przegranej bitwie
Amor rozłączył mnie od twego łuku i Serca
Boleśnie - poczułem smak Piekła ,
stłuczonej Goryczy,
Ja płonę jak zwiędnięty kwiat na zakurzonym parapecie,
i wołający o kilka kropel wody rześkiej.
Rozkruszyłaś mnie, choć po czasie dłuższym
sklejony jestem, i już z swą tarczą idę do przodu.
Miłości już nie skleję - zamarzło śmiertelnie uczucie
wymordowane , zwierzęco przez Hieny Losu rozszarpane !
Tylko Wena się w tym wierszu zrodziła,
I śmierci Miłości z żałobą ponownie gest smutny
ponownie uczyniła.
Usycham z Tęsknoty jak to Serce kalane,biczowane, i Kwiat
pełen zwiędłego Szczęścia na Pustyni Rzeczywistości bogaty.
Nie było nam dane być razem Miła, swe Szczęście spisuję na straty ! ;(
Choć Rzeczywistość okrutną się stała, moja Duszyczka o Tobie
nigdy nie zapomniała !

Zły dotyk

Zły dotyk twój 

Wzburzył niepokój 

Zabić mnie chciałeś

Czemu mnie zmuszałeś?

 

Płakałam po nocach

Brakowała siły na śmiech

Mimo to się uśmiechałam

Powoli, powolutku usychałam

Nie wiem czemu się zakochałam

 

 

Ty nie znałeś miłości 

Nikt nie okazywał Tobie czułości 

Byłeś niczym trucizna

Pozostała krwawiąca blizna

 

BRAMA CZASU SIĘ ZAMKNĘŁA

Brama Czasu się zamknęła
Łza o łzę się wciąż ociera
I kale ją gorycz smutku :(


Spróchniałym staje się rzeczywistość,
I gnuśnieje potokiem zatrzymanym klepsydry czasu
przez Los Czasu piorunu Śmierci cios :(


Łza spada z wzburzonym impetem
Już ostatni raz spoglądam - to ostatnia chwila !
Jedna myśl na drugiej się kładzie
I boli dusza,
I cierniem utraty porusza.


Szalejące morze łez
jest jak Armagedon !
Gorętsza każda myśl,
A łza o łzę się ociera,
i bolejąco głośno uwiera !
Spadając do ognia Miłości
Smutnieje,
Ciemnieje,
Wszystko szarzeje !
I piękną biel założysz tam na wieki
W błogości, zgaszonej ciemności !


Organy ci ładnie zagrają,
I twą duszę na wieczność posyłają !
Piękny Kwiat, i wiązankę
zaniesie Ci Nasza Pamięć....


Spada do ognia myśl, jedna, druga,
i z bólu szlocha,
Bo życie zamknęło swe bramy,
A my na spotkanie tam z Tobą
w Wiecznym Świecie się kiedyś spotkamy !

MYŚL W JEZIORZE UKOJENIA

 

 

 

Ostudzona myśl
w jeziorze ukojenia głęboko oddycha
już jest spokojniutka
Wcześniej gorejąca
Paląca się szybko jak słoma
Głęboko drżała huraganem Wrażliwości 
Na wiór zgliszcza okrutne wokół niej się ostały
I bagna smutku i bezsilności
w odmęcie słów pozostały
To nie tak miało być
Już w myśli zatapiają się czarne dziury melancholii
I kopią w ratunku myśli swe czarne tunele cierpienia
W jeziorze ukojenia ostudzona myśl oddycha
Pragnąca Kwiatu Miłości, Pragnąca Kwiatu Radości
Zarosły drogi życiowe po kolana
Myśl już z drugą się odgania
I w jeziorze ukojenia chce odgonić swe zmartwienia 

MODLITWA - PROŚBA O POMOC

 

 

W zen markotnego uśmiechu
Ucicha radosna błyskotka
Odciąga wicher przyjemności
Zabija pełen kłos żyta potężnej górskiej nadziei
A ja patrzę na to, A ja w tym uczestniczę
Jak sparaliżowany trąbą powietrzną uderzeniową
Modlę się przez ledwo wychodzące kamienne łzy
które boją się wyjść i pokazać się światu.
Goreje i wzbija się powód kłujących zwątpień.
Otwórzcie drzwi bo utopię się w swych ciężkich myślach.
Dziękuję.

Głupie bajanie

Grube ups, niezadowolenie
wielkie rozczarowanie, człowieka niezobaczenie
i stoję tutaj i nie wiem co robię
mam wrażenie, że jedną nogą w grobie
próbuję coś stworzyć, słowa niesprzyjające
otoczenie w sumie też nieco żrące
i jestem zagubiona
znowu gdzieś niepotrzebnie włączona
ja muszę stąd wyjść, uciec w nieznany świat
bo pragnę wolności, pragnę od lat
jednak gdzie ja mam iść
wszędzie to samo, te same twarze,
to samo brzmienie zaczerpnięte nieuważnie
odejść ja pragnę, pożegnać mam chęć
przemożną, wielką jak sto razy pięć
głupie te rymy, głupi ten wiersz
głupia ja, głupi ten świat

Więc co po mnie zostanie?
Głupie bajanie, bo cóż by innego
Jestem głupotą niezdolną do niczego
Chodzę i mówię, jestem i myślę
Kreślę te słowa w swoim umyśle
Lecz nic nieznaczące, jedynie mnie kojące
To wszystko warte półgroszówki
a może nawet nie
Nic nie warte moje bajanie
Może lepiej, gdy tak zostanie.

A kiedy odejdę...

 

A kiedy odejdę...

Nie mów, że będziesz szlochać.

Ja przecież nie zniknę,

wyłączę tylko internet.

Łączy nas ocean poezji,

kilka garści nadziei

i mnóstwo czasu spędzonego

wspólnie przed laptopem.

 

Nie mów, że była to miłość.

Miłość to przytulenie, spacer,

nawet gdy deszcz pada...

Przyjaźń to wsparcie ramieniem,

gdy życie w kość daje.

 

Zobacz! Nie ma mnie na fejsie...

 

A jednak istnieję!

 

 

Oskar Wizard

 

 

Wczorajsi poeci.

 

nie piszą już nowych wierszy

minęły ich wzloty i upadki

zgasł sen o wielkości

utwory przykryły nowe dzieła

ani lepsze

ani gorsze

i kurz

 

ciekawe

czy wiedząc to co teraz

poświęciliby tysiące godzin

poszukując Weny

zamiast po prostu żyć

bo życie jest zbyt krótkie

 

a może

przeczytali własne dzieła

te o szczęściu oraz miłości

oraz ławeczce w parku

czekającej na zakochanych

i wreszcie

odnaleźli to

w rzeczywistości

 

tego już się nie dowiemy

 

bo to trzeba sprawdzić

samemu

 

 

Oskar Wizard