Mam dość...

Dość pretensji,
wymagań nie do przebycia...
Jestem tylko kobietą...
Sama sobie ze wszystkim radzę...
I nie chcę by ktoś jeszcze trzy grosze swoje wkładał...
Jesteś,
no więc słuchaj...
Samotność wybrałam sobie sama...
I dobrze mi z tym..
Więc nie potrzebne mi słowa,
że źle robię...
Że sama na starość zostanę...

No i?
Kogo to będzie problem?
Mój nie,
bo takie życie wybrałam...
Jest o wiele łatwiejsze...
Mniej boli...

Nikt nie lubi jak ktoś mu mówi,
jak ma robić,
jak postępować...
Każdy wybiera swoją drogę sam...
I idzie tak jak chce...
Nikt nie ma prawa,
nim kierować...
Bo będzie się buntować...
Odwróci się i odejdzie...
Bez słowa...
W zapomnieniu...

Na miłość widocznie nie jestem gotowa...
Czas i mój przyjdzie...
Kiedyś odpowiedni...
Wtedy gdy Ty,
serce me otworzysz...
Pokażesz, że jeszcze umiem kochać...
Uzdrowisz mą duszę...
Chwycisz za rękę...
I będziesz już teraz,
na zawsze...
Bez względu,
na wszystko...
Razem...
Szczęśliwi...

Autor: Blue Magiczna
zdj: z google

Uwierz...

Gdy zatapiasz się w swych myślach,
w swych pragnieniach,
tych takich skrywanych...
Chcesz je,
pragniesz...
Lecz boisz się...
Boisz się sięgać 
gwiazd,
gdyż one tak daleko...
Takie nieosiągalne ...
Wysoko, a upadek ...
Tragiczny byłby w skutkach...
Ale powiedz?
Czy pierwszy raz byś tak spadała?
Już wiesz...
Upadek nie zabija Ciebie...
Tylko Twą duszę..
Serce rozdziera na kawałki...
Potem wstajesz...
I jesteś jeszcze silniejsza....
Nie wierzysz bajeczką...
Nie ufasz ludziom...
Aż do następnego razu...
Przecież któryś musi być ostatni raz...
By nie upaść,
a iść u boku z Nim ...
Tym właściwym...
Co kocha tak jak Ty....
Na dobre i na złe....
Nadzieja- nie pozwól jej zgasnąć...

-Blue Magiczna

(zdj.Google)

# Me Too

 

Przyjaciółko serdeczna i droga!

Marzysz mi się o poranku,

śnisz każdej nocy!

A zwłaszcza twoje piękne,

kształtne nogi...

Namiętny uśmiech,

tajemnicze oczy!

 

Lecz komplementy

toną cicho

w milczącej duszy...

Nie chcę być posądzonym

o molestowanie!

Prokuratora

żadna miłość

nie wzruszy!

Idź dalej

samotnie przez życie,

(Kochanie)!

 

 

Oskar Wizard

 

 

Gruby.*

 

Wydaje mi się czasem,

że jest nas dwóch...

Zupełnie jakbym był

zawodnikiem sumo.

Gdziekolwiek idę,

wpierw wkracza mój brzuch!

Ten stan trwa zdecydowanie

zbyt długo.

 

Wydawało się,

że będzie już zwycięstwo...

Nawet waga kłamać przestawała...

Nagle straciłem swoje męstwo!

Bo jakaś uroczysta data nastała.

 

Nie cierpię imienin, urodzin

a świąt bardziej jeszcze!

Tych tortów i wszelkiego

smacznego jedzenia!

Żal ubrań,

w które się potem

nie zmieszczę...

I znów kilka kilogramów

,, do odrobienia"!

 

Kobietom pasują okrągłe kształty...

Nie zmieni tego żaden kreator mody.

Lecz gruby mężczyzna

podobny do małpy!

Przede mną posty,

ćwiczenia,

głody...

 

Gdybym pił piwo,

miałbym usprawiedliwienie.

Gdybym jadł dużo,

winny byłbym całkowicie!

Lecz taki metabolizm,

już tego nie zmienię...

Ale zrzucę dwadzieścia kilo,

jeszcze zobaczycie!

 

 

Oskar Wizard

 

 

(23 sierpień 2018r.)

 

 

*- po 2 miesiącach 9 kg mniej.

Walka trwa.

 

;)

 

 

Amicitia

Kolejny dzień, a Ciebie nie ma.

Bez Ciebie dusza krzyczy.

Czy się jeszcze spotkamy?Nie wiadoma...

Nie umiem znieść tej ciszy

 

Przy Tobie radowałam się, lamentowałam.

Chce ukryć się w twoich ramionach...powtórnie

Silną więź z Tobą zbudowałam 

Tęsknię potwornie 

 

Ucieczka od rzeczywistości

Gdzie nie ma intryg ludzkiej nienawiści -
wewnętrzny spokój który wycisza umysł 
z negatywnych skutków -
nie mogąc się ukryć przed przeciwnościami
doświadczając zła które drzemie wokół 
i wciąż przypomina co cię jeszcze czeka
ogromna pustka - brak z życia radości 
wiara w człowieka była ci drogowskazem 
wyniosłość i pycha były ci wrogami -
garną się pytania co się jeszcze zdarzy
czy życie nie przestanie zadawać już bólu 
a spokój i radość - czy staną się kiedyś 
twoimi druhami .

autor: Helena Szymko - Krzyczkowska/

 

 

 

WDZIĘCZNOŚĆ, PAMIĘĆ O TOBIE [*]

 

Uschły, i zwiędły Pąki Kwiatów Twego Życia,
A z chmur rozpaczy polał się Deszcz Żałoby,
Utonęła ma Radość
łzami gorzkimi jak Cykuta ostrego chili,
I w ciszę zamieniła się Pamięć o Tobie,
W jasności Twej drogi - wiekuistej, pięknej
Dostajesz Kwiaty w Prezencie od Boga,
Już nie męczy Ciebie żadna, trudna ziemska trwoga !
Już droga twa wieczna Różami Dobroci jest usłana,
i w skrzydłach Anielskich odlatuje w Niebo.
W cichości, wdzięczności Modlitwa tam ziemska płynie,
I z łzami Oceanu Pamięci znicze swe zapalam.
Nie uschnie, nie zwiędnie
Pamięć o Twej osobie,
Będzie ją wznosić Piękny Anioł w rajski Eden,
Powyżej lasów, powyżej chmur, i Zielonych
Przyrody Atłasów...
Z Kwiatami Życia, i wiecznej chwili
Motyle Skarby Czasu Godzin i Minut Ziemskich
Usiądą na pięknej ławce Natury Raju,
i z Wspomnieniami, i z obrazami Ciebie
świat mej Pamięci nie ustaje momentów różanych,
smaków przepięknych z Tobą kochanych ! :)
Wdzięczność przesłodka jest promienista,
w Sercu, w mej Duszy Miłością ognista !

zimna kąpiel

 

 

opowiem Ci historie 

on wczoraj 

zanurzał nas w wodzie 

czule jak jeszcze nigdy

z troska zadbał o każdy

najmniejszy skrawek ciała

by nas pokryła woda

oczyściła nasze splamione dusze

prosił o więcej wody

błagał o więcej prawdy

byśmy w końcu byli czyści 

lecz on w gorącej wodzie kąpany

był pewien że nie jest mi zimno

a ja?

ja chyba zamarzlam 

bo po tej kąpieli

już nic

nie

czuję 

Melancholia

W duszy mej deszcz pada

Wieczorami niechęć dopada

Odmawiam psalmy by odeszły smutki

Nie chce popłynąć znowu w morzu wódki

SPŁONĄŁBYM

 

Spłonąłbym gdybym Cię nie miał O Ukochana !
Spłonąłbym z niemocy, rozpaczy,
Serce moje rozpadłoby się jak meteor na kawałeczki,
Wszechogarniające przyszłyby Smuteczki,
Tak koloruje Twe Serce Wspaniałe,
i Wspomnienie ... i Wspomnienie - Ciebie;
To już nic nie da !
To co opisuje spłonęło, odeszło
Jak w przegranej bitwie
Amor rozłączył mnie od twego łuku i Serca
Boleśnie - poczułem smak Piekła ,
stłuczonej Goryczy,
Ja płonę jak zwiędnięty kwiat na zakurzonym parapecie,
i wołający o kilka kropel wody rześkiej.
Rozkruszyłaś mnie, choć po czasie dłuższym
sklejony jestem, i już z swą tarczą idę do przodu.
Miłości już nie skleję - zamarzło śmiertelnie uczucie
wymordowane , zwierzęco przez Hieny Losu rozszarpane !
Tylko Wena się w tym wierszu zrodziła,
I śmierci Miłości z żałobą ponownie gest smutny
ponownie uczyniła.
Usycham z Tęsknoty jak to Serce kalane,biczowane, i Kwiat
pełen zwiędłego Szczęścia na Pustyni Rzeczywistości bogaty.
Nie było nam dane być razem Miła, swe Szczęście spisuję na straty ! ;(
Choć Rzeczywistość okrutną się stała, moja Duszyczka o Tobie
nigdy nie zapomniała !

Zły dotyk

Zły dotyk twój 

Wzburzył niepokój 

Zabić mnie chciałeś

Czemu mnie zmuszałeś?

 

Płakałam po nocach

Brakowała siły na śmiech

Mimo to się uśmiechałam

Powoli, powolutku usychałam

Nie wiem czemu się zakochałam

 

 

Ty nie znałeś miłości 

Nikt nie okazywał Tobie czułości 

Byłeś niczym trucizna

Pozostała krwawiąca blizna

 

BRAMA CZASU SIĘ ZAMKNĘŁA

Brama Czasu się zamknęła
Łza o łzę się wciąż ociera
I kale ją gorycz smutku :(


Spróchniałym staje się rzeczywistość,
I gnuśnieje potokiem zatrzymanym klepsydry czasu
przez Los Czasu piorunu Śmierci cios :(


Łza spada z wzburzonym impetem
Już ostatni raz spoglądam - to ostatnia chwila !
Jedna myśl na drugiej się kładzie
I boli dusza,
I cierniem utraty porusza.


Szalejące morze łez
jest jak Armagedon !
Gorętsza każda myśl,
A łza o łzę się ociera,
i bolejąco głośno uwiera !
Spadając do ognia Miłości
Smutnieje,
Ciemnieje,
Wszystko szarzeje !
I piękną biel założysz tam na wieki
W błogości, zgaszonej ciemności !


Organy ci ładnie zagrają,
I twą duszę na wieczność posyłają !
Piękny Kwiat, i wiązankę
zaniesie Ci Nasza Pamięć....


Spada do ognia myśl, jedna, druga,
i z bólu szlocha,
Bo życie zamknęło swe bramy,
A my na spotkanie tam z Tobą
w Wiecznym Świecie się kiedyś spotkamy !

MYŚL W JEZIORZE UKOJENIA

 

 

 

Ostudzona myśl
w jeziorze ukojenia głęboko oddycha
już jest spokojniutka
Wcześniej gorejąca
Paląca się szybko jak słoma
Głęboko drżała huraganem Wrażliwości 
Na wiór zgliszcza okrutne wokół niej się ostały
I bagna smutku i bezsilności
w odmęcie słów pozostały
To nie tak miało być
Już w myśli zatapiają się czarne dziury melancholii
I kopią w ratunku myśli swe czarne tunele cierpienia
W jeziorze ukojenia ostudzona myśl oddycha
Pragnąca Kwiatu Miłości, Pragnąca Kwiatu Radości
Zarosły drogi życiowe po kolana
Myśl już z drugą się odgania
I w jeziorze ukojenia chce odgonić swe zmartwienia 

MODLITWA - PROŚBA O POMOC

 

 

W zen markotnego uśmiechu
Ucicha radosna błyskotka
Odciąga wicher przyjemności
Zabija pełen kłos żyta potężnej górskiej nadziei
A ja patrzę na to, A ja w tym uczestniczę
Jak sparaliżowany trąbą powietrzną uderzeniową
Modlę się przez ledwo wychodzące kamienne łzy
które boją się wyjść i pokazać się światu.
Goreje i wzbija się powód kłujących zwątpień.
Otwórzcie drzwi bo utopię się w swych ciężkich myślach.
Dziękuję.

Poczuć Szczęście Raz Jeszcze

No i powiedz serduszko, co tam u Ciebie?
Czy na Twoje złamanie spadło olśnienie?
A może jakaś cudowna odnowa - zbawienie?
A może nadal czujesz raniące złamanie?

 

Chcę poczuć szczęście raz jeszcze
Zatrzymać jesienne deszcze
Wrogości w sobie nie mieszcze
Na słowo "zaufać" - dreszcze

 

No i powiedz serduszko, jak się czujesz?
Czy przez to złamanie się psujesz?
A może poprostu bez sensu cudujesz?
A może blizna nadal rośnie?

 

Chcę poczuć szczęście raz jeszcze
Bez blizny chodzić po mieście
I to życie poczuć wreszcie
Oczyścić się i serce - nareszcie

 

Słońce nad mój dom przynosi świt
Przeżyć upadek to żaden wstyd
Muszę w sobie przełączyć tryb
I poprawić swój własny byt
Często traktuję to jak mit
Często czuję się jak nikt
Czas wstać i wreszcie żyć
Ale złamanie mam przez całe ciało...

 


Chcę poczuć szczęście raz jeszcze
Zatrzymać jesienne deszcze
Wrogości w sobie nie mieszcze
Na słowo "zaufać" - dreszcze

 

No i powiedz serduszko, co tam u Ciebie?

Powrót choroby

Nie czuje ciała w łóżku leżąc

W nocy modły śpiewam o dobro prosząc

Chce zamknąć oczy

Wielka walka się tu toczy

 

 

Odrzucam znajomych, brak chęci

Nic mnie na razie nie zachęci

Czuję kule u nogi

Nadeszły mroki

Niepełnosprawni II. Oczami dziecka.*

 

Przychodzisz na świat

pełen nadziei.

Rodzice bywają różni,

najczęściej kochają.

W miarę upływu lat

coś złego się dzieje.

Czujesz, że należysz do tych,

którzy od grupy odstają.

 

Nie pomoże nauczyciel,

zajęty podstawą programową.

Nie licz też na pomoc

złotoustego księdza.

Jeśli nawet dostaniesz rentę,

to kiedyś ci zabiorą.

Czeka cię strach, ból

i pewnie nędza?

 

Zamglony umysł

świata w pełni nie ogarnie.

80% ojców

porzuca taką rodzinę.

Od silnych leków

zatrucie czasem dopadnie...

Kupowanych

za matki udręczonej

krwawicę.

 

Módl się za rodziców,

będziesz żyć tyle

co oni.

To ich największy lęk,

nikt później

ci nie pomoże.

Czekają najprostsze prace,

dopóki szef cię nie przegoni.

Komu potrzebne takie życie

Panie Boże?

 

 

Oskar Wizard

 

 

*- jeden z pozostałych 20%

 

 

Rozmowa z Bogiem.



Jak wiesz Panie Boże,

unikam pośredników.

Kosztują sporo

i zawsze moje słowa przekręcą.

Chciałbym podziękować Ci,

że naraz dajesz mi

tylko po jednym zadaniu.

Choć może trochę zbyt często?

Nic tak serce nie raduje

jak pomóc innym,

życie im przedłużyć...

Wątpiącym

przywrócić

cel istnienia.

Być wśród odrzuconych.

Wspierać niszczonych

przez bezduszną biurokrację,

wymuszać przekroczenie

jej limitów ,, miłosierdzia"...

Czasem brakuje mi

opium dla zmysłów,

modlitwy...

Lecz wiem,

co wtedy powiesz.

Zapytasz:

DLA KOGO

mojego wsparcia

znów potrzebujesz?





Oskar Wizard





W Imię Boże! (satyra).*

 

Stanęły w polu

dwie odważne armie...

Jedna która twierdzi,

że Bóg ma złotą brodę...

W swej zapalczywości

twarze zacięte i straszne!

Druga krzyczy,

że Stwórca

ma wąsy

i bokobrody!

 

Bo nie ma żartów

w kwestii świętej wiary.

Prawda najświętsza

może być tylko jedna!

Jedni wierzą prawdziwie,

drudzy czynią czary!

Na litość nie licz!

Nadzieja daremna!

 

Poszły w ruch miecze,

laubzegi i topory!

Zginęli wszyscy

zanim wieczór zawitał...

Ja w śnie

też Boga widziałem.

Był ogolony.

Powiedział:

Czy ktoś mnie

o potrzebę wojny

zapytał?!

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

*- zapalczywym poświęcam.

 

 

Poczęci przez pomyłkę.

 

najczęściej widzę ich w niedzielę

biegną do kościoła

ze strachu przed piekłem

na które zasłużyli

 

bronią życia poczętego

słowem gorliwym

pozbawionym czynów

gdyż od ratowania urodzonych

są zawsze inni

tacy jak ja

 

w słowach

Bóg

Honor

Ojczyzna

popełniają przeważnie

kilka błędów ortograficznych

bo nie czytają książek

a ze sztuki pisania

znają tylko donosy

na sąsiada

 

nie mów im nigdy

że spotkałeś dziś Jezusa

nie uwierzą

bo im to nigdy

się nie zdarza

 

 

Oskar Wizard