Gdy zatapiasz się w swych myślach,
w swych pragnieniach,
tych takich skrywanych...
Chcesz je,
pragniesz...
Lecz boisz się...
Boisz się sięgać
gwiazd,
gdyż one tak daleko...
Takie nieosiągalne ...
Wysoko, a upadek ...
Tragiczny byłby w skutkach...
Ale powiedz?
Czy pierwszy raz byś tak spadała?
Już wiesz...
Upadek nie zabija Ciebie...
Tylko Twą duszę..
Serce rozdziera na kawałki...
Potem wstajesz...
I jesteś jeszcze silniejsza....
Nie wierzysz bajeczką...
Nie ufasz ludziom...
Aż do następnego razu...
Przecież któryś musi być ostatni raz...
By nie upaść,
a iść u boku z Nim ...
Tym właściwym...
Co kocha tak jak Ty....
Na dobre i na złe....
Nadzieja- nie pozwól jej zgasnąć...
-Blue Magiczna
(zdj.Google)
Przyjaciółko serdeczna i droga!
Marzysz mi się o poranku,
śnisz każdej nocy!
A zwłaszcza twoje piękne,
kształtne nogi...
Namiętny uśmiech,
tajemnicze oczy!
Lecz komplementy
toną cicho
w milczącej duszy...
Nie chcę być posądzonym
o molestowanie!
Prokuratora
żadna miłość
nie wzruszy!
Idź dalej
samotnie przez życie,
(Kochanie)!
Oskar Wizard
Wydaje mi się czasem,
że jest nas dwóch...
Zupełnie jakbym był
zawodnikiem sumo.
Gdziekolwiek idę,
wpierw wkracza mój brzuch!
Ten stan trwa zdecydowanie
zbyt długo.
Wydawało się,
że będzie już zwycięstwo...
Nawet waga kłamać przestawała...
Nagle straciłem swoje męstwo!
Bo jakaś uroczysta data nastała.
Nie cierpię imienin, urodzin
a świąt bardziej jeszcze!
Tych tortów i wszelkiego
smacznego jedzenia!
Żal ubrań,
w które się potem
nie zmieszczę...
I znów kilka kilogramów
,, do odrobienia"!
Kobietom pasują okrągłe kształty...
Nie zmieni tego żaden kreator mody.
Lecz gruby mężczyzna
podobny do małpy!
Przede mną posty,
ćwiczenia,
głody...
Gdybym pił piwo,
miałbym usprawiedliwienie.
Gdybym jadł dużo,
winny byłbym całkowicie!
Lecz taki metabolizm,
już tego nie zmienię...
Ale zrzucę dwadzieścia kilo,
jeszcze zobaczycie!
Oskar Wizard
(23 sierpień 2018r.)
*- po 2 miesiącach 9 kg mniej.
Walka trwa.
;)
Kolejny dzień, a Ciebie nie ma.
Bez Ciebie dusza krzyczy.
Czy się jeszcze spotkamy?Nie wiadoma...
Nie umiem znieść tej ciszy
Przy Tobie radowałam się, lamentowałam.
Chce ukryć się w twoich ramionach...powtórnie
Silną więź z Tobą zbudowałam
Tęsknię potwornie
Gdzie nie ma intryg ludzkiej nienawiści -
wewnętrzny spokój który wycisza umysł
z negatywnych skutków -
nie mogąc się ukryć przed przeciwnościami
doświadczając zła które drzemie wokół
i wciąż przypomina co cię jeszcze czeka
ogromna pustka - brak z życia radości
wiara w człowieka była ci drogowskazem
wyniosłość i pycha były ci wrogami -
garną się pytania co się jeszcze zdarzy
czy życie nie przestanie zadawać już bólu
a spokój i radość - czy staną się kiedyś
twoimi druhami .
autor: Helena Szymko - Krzyczkowska/
Uschły, i zwiędły Pąki Kwiatów Twego Życia,
A z chmur rozpaczy polał się Deszcz Żałoby,
Utonęła ma Radość
łzami gorzkimi jak Cykuta ostrego chili,
I w ciszę zamieniła się Pamięć o Tobie,
W jasności Twej drogi - wiekuistej, pięknej
Dostajesz Kwiaty w Prezencie od Boga,
Już nie męczy Ciebie żadna, trudna ziemska trwoga !
Już droga twa wieczna Różami Dobroci jest usłana,
i w skrzydłach Anielskich odlatuje w Niebo.
W cichości, wdzięczności Modlitwa tam ziemska płynie,
I z łzami Oceanu Pamięci znicze swe zapalam.
Nie uschnie, nie zwiędnie
Pamięć o Twej osobie,
Będzie ją wznosić Piękny Anioł w rajski Eden,
Powyżej lasów, powyżej chmur, i Zielonych
Przyrody Atłasów...
Z Kwiatami Życia, i wiecznej chwili
Motyle Skarby Czasu Godzin i Minut Ziemskich
Usiądą na pięknej ławce Natury Raju,
i z Wspomnieniami, i z obrazami Ciebie
świat mej Pamięci nie ustaje momentów różanych,
smaków przepięknych z Tobą kochanych ! :)
Wdzięczność przesłodka jest promienista,
w Sercu, w mej Duszy Miłością ognista !
opowiem Ci historie
on wczoraj
zanurzał nas w wodzie
czule jak jeszcze nigdy
z troska zadbał o każdy
najmniejszy skrawek ciała
by nas pokryła woda
oczyściła nasze splamione dusze
prosił o więcej wody
błagał o więcej prawdy
byśmy w końcu byli czyści
lecz on w gorącej wodzie kąpany
był pewien że nie jest mi zimno
a ja?
ja chyba zamarzlam
bo po tej kąpieli
już nic
nie
czuję
W duszy mej deszcz pada
Wieczorami niechęć dopada
Odmawiam psalmy by odeszły smutki
Nie chce popłynąć znowu w morzu wódki
Spłonąłbym gdybym Cię nie miał O Ukochana !
Spłonąłbym z niemocy, rozpaczy,
Serce moje rozpadłoby się jak meteor na kawałeczki,
Wszechogarniające przyszłyby Smuteczki,
Tak koloruje Twe Serce Wspaniałe,
i Wspomnienie ... i Wspomnienie - Ciebie;
To już nic nie da !
To co opisuje spłonęło, odeszło
Jak w przegranej bitwie
Amor rozłączył mnie od twego łuku i Serca
Boleśnie - poczułem smak Piekła ,
stłuczonej Goryczy,
Ja płonę jak zwiędnięty kwiat na zakurzonym parapecie,
i wołający o kilka kropel wody rześkiej.
Rozkruszyłaś mnie, choć po czasie dłuższym
sklejony jestem, i już z swą tarczą idę do przodu.
Miłości już nie skleję - zamarzło śmiertelnie uczucie
wymordowane , zwierzęco przez Hieny Losu rozszarpane !
Tylko Wena się w tym wierszu zrodziła,
I śmierci Miłości z żałobą ponownie gest smutny
ponownie uczyniła.
Usycham z Tęsknoty jak to Serce kalane,biczowane, i Kwiat
pełen zwiędłego Szczęścia na Pustyni Rzeczywistości bogaty.
Nie było nam dane być razem Miła, swe Szczęście spisuję na straty ! ;(
Choć Rzeczywistość okrutną się stała, moja Duszyczka o Tobie
nigdy nie zapomniała !
Zły dotyk twój
Wzburzył niepokój
Zabić mnie chciałeś
Czemu mnie zmuszałeś?
Płakałam po nocach
Brakowała siły na śmiech
Mimo to się uśmiechałam
Powoli, powolutku usychałam
Nie wiem czemu się zakochałam
Ty nie znałeś miłości
Nikt nie okazywał Tobie czułości
Byłeś niczym trucizna
Pozostała krwawiąca blizna
Brama Czasu się zamknęła
Łza o łzę się wciąż ociera
I kale ją gorycz smutku :(
Spróchniałym staje się rzeczywistość,
I gnuśnieje potokiem zatrzymanym klepsydry czasu
przez Los Czasu piorunu Śmierci cios :(
Łza spada z wzburzonym impetem
Już ostatni raz spoglądam - to ostatnia chwila !
Jedna myśl na drugiej się kładzie
I boli dusza,
I cierniem utraty porusza.
Szalejące morze łez
jest jak Armagedon !
Gorętsza każda myśl,
A łza o łzę się ociera,
i bolejąco głośno uwiera !
Spadając do ognia Miłości
Smutnieje,
Ciemnieje,
Wszystko szarzeje !
I piękną biel założysz tam na wieki
W błogości, zgaszonej ciemności !
Organy ci ładnie zagrają,
I twą duszę na wieczność posyłają !
Piękny Kwiat, i wiązankę
zaniesie Ci Nasza Pamięć....
Spada do ognia myśl, jedna, druga,
i z bólu szlocha,
Bo życie zamknęło swe bramy,
A my na spotkanie tam z Tobą
w Wiecznym Świecie się kiedyś spotkamy !
Ostudzona myśl
w jeziorze ukojenia głęboko oddycha
już jest spokojniutka
Wcześniej gorejąca
Paląca się szybko jak słoma
Głęboko drżała huraganem Wrażliwości
Na wiór zgliszcza okrutne wokół niej się ostały
I bagna smutku i bezsilności
w odmęcie słów pozostały
To nie tak miało być
Już w myśli zatapiają się czarne dziury melancholii
I kopią w ratunku myśli swe czarne tunele cierpienia
W jeziorze ukojenia ostudzona myśl oddycha
Pragnąca Kwiatu Miłości, Pragnąca Kwiatu Radości
Zarosły drogi życiowe po kolana
Myśl już z drugą się odgania
I w jeziorze ukojenia chce odgonić swe zmartwienia
W zen markotnego uśmiechu
Ucicha radosna błyskotka
Odciąga wicher przyjemności
Zabija pełen kłos żyta potężnej górskiej nadziei
A ja patrzę na to, A ja w tym uczestniczę
Jak sparaliżowany trąbą powietrzną uderzeniową
Modlę się przez ledwo wychodzące kamienne łzy
które boją się wyjść i pokazać się światu.
Goreje i wzbija się powód kłujących zwątpień.
Otwórzcie drzwi bo utopię się w swych ciężkich myślach.
Dziękuję.
No i powiedz serduszko, co tam u Ciebie?
Czy na Twoje złamanie spadło olśnienie?
A może jakaś cudowna odnowa - zbawienie?
A może nadal czujesz raniące złamanie?
Chcę poczuć szczęście raz jeszcze
Zatrzymać jesienne deszcze
Wrogości w sobie nie mieszcze
Na słowo "zaufać" - dreszcze
No i powiedz serduszko, jak się czujesz?
Czy przez to złamanie się psujesz?
A może poprostu bez sensu cudujesz?
A może blizna nadal rośnie?
Chcę poczuć szczęście raz jeszcze
Bez blizny chodzić po mieście
I to życie poczuć wreszcie
Oczyścić się i serce - nareszcie
Słońce nad mój dom przynosi świt
Przeżyć upadek to żaden wstyd
Muszę w sobie przełączyć tryb
I poprawić swój własny byt
Często traktuję to jak mit
Często czuję się jak nikt
Czas wstać i wreszcie żyć
Ale złamanie mam przez całe ciało...
Chcę poczuć szczęście raz jeszcze
Zatrzymać jesienne deszcze
Wrogości w sobie nie mieszcze
Na słowo "zaufać" - dreszcze
No i powiedz serduszko, co tam u Ciebie?
Nie czuje ciała w łóżku leżąc
W nocy modły śpiewam o dobro prosząc
Chce zamknąć oczy
Wielka walka się tu toczy
Odrzucam znajomych, brak chęci
Nic mnie na razie nie zachęci
Czuję kule u nogi
Nadeszły mroki
Przychodzisz na świat
pełen nadziei.
Rodzice bywają różni,
najczęściej kochają.
W miarę upływu lat
coś złego się dzieje.
Czujesz, że należysz do tych,
którzy od grupy odstają.
Nie pomoże nauczyciel,
zajęty podstawą programową.
Nie licz też na pomoc
złotoustego księdza.
Jeśli nawet dostaniesz rentę,
to kiedyś ci zabiorą.
Czeka cię strach, ból
i pewnie nędza?
Zamglony umysł
świata w pełni nie ogarnie.
80% ojców
porzuca taką rodzinę.
Od silnych leków
zatrucie czasem dopadnie...
Kupowanych
za matki udręczonej
krwawicę.
Módl się za rodziców,
będziesz żyć tyle
co oni.
To ich największy lęk,
nikt później
ci nie pomoże.
Czekają najprostsze prace,
dopóki szef cię nie przegoni.
Komu potrzebne takie życie
Panie Boże?
Oskar Wizard
*- jeden z pozostałych 20%
Jak wiesz Panie Boże,
unikam pośredników.
Kosztują sporo
i zawsze moje słowa przekręcą.
Chciałbym podziękować Ci,
że naraz dajesz mi
tylko po jednym zadaniu.
Choć może trochę zbyt często?
Nic tak serce nie raduje
jak pomóc innym,
życie im przedłużyć...
Wątpiącym
przywrócić
cel istnienia.
Być wśród odrzuconych.
Wspierać niszczonych
przez bezduszną biurokrację,
wymuszać przekroczenie
jej limitów ,, miłosierdzia"...
Czasem brakuje mi
opium dla zmysłów,
modlitwy...
Lecz wiem,
co wtedy powiesz.
Zapytasz:
DLA KOGO
mojego wsparcia
znów potrzebujesz?
Oskar Wizard
Stanęły w polu
dwie odważne armie...
Jedna która twierdzi,
że Bóg ma złotą brodę...
W swej zapalczywości
twarze zacięte i straszne!
Druga krzyczy,
że Stwórca
ma wąsy
i bokobrody!
Bo nie ma żartów
w kwestii świętej wiary.
Prawda najświętsza
może być tylko jedna!
Jedni wierzą prawdziwie,
drudzy czynią czary!
Na litość nie licz!
Nadzieja daremna!
Poszły w ruch miecze,
laubzegi i topory!
Zginęli wszyscy
zanim wieczór zawitał...
Ja w śnie
też Boga widziałem.
Był ogolony.
Powiedział:
Czy ktoś mnie
o potrzebę wojny
zapytał?!
Oskar Wizard
*- zapalczywym poświęcam.
najczęściej widzę ich w niedzielę
biegną do kościoła
ze strachu przed piekłem
na które zasłużyli
bronią życia poczętego
słowem gorliwym
pozbawionym czynów
gdyż od ratowania urodzonych
są zawsze inni
tacy jak ja
w słowach
Bóg
Honor
Ojczyzna
popełniają przeważnie
kilka błędów ortograficznych
bo nie czytają książek
a ze sztuki pisania
znają tylko donosy
na sąsiada
nie mów im nigdy
że spotkałeś dziś Jezusa
nie uwierzą
bo im to nigdy
się nie zdarza
Oskar Wizard