O istocie człowieczeństwa

Zza zasłony rzuconej na blade popiersie
Spogląda cień wspomnień wysnutych naprędce
Jednym okiem mruga, drugim oczekuje
Czy go kto na powrót z ciałem nie skrępuje

A ciało jak ciało - zimne, jak gdyby ospałe
Bo duch mu się zgubił, więc nie istnieje wcale
W rzeczywistości stopione z materią w lód jeden,
Jeden problem - gdy duch uciekł hen, gdzieś za Eden

W wichrze jest Pan. Dusza tańczy z Bogiem
Ciało ledwo spojrzy w górę już pochyla głowę
Ku ziemi co znana, twarda, oparcie stopom daje
Oderwać się od niej? To niemożliwe wcale!

Ziemio, co ciężkie serca nosisz jak głazy bezrozumne
Wybacz ból i zapomnienie, i śmierć zadawaną szumnie,
Na pokaz jakby. Czy powód do dumy? Łzy, krew i krzyk?
Bo wtedy w człowieku człowiek nagle znikł.

Jesienna kołysanka
Zapachniało wiosną
 

Komentarze

Umieść swój komentarz jako pierwszy!
środa, 08 maj 2024

Zdjęcie captcha