SPOTKANIE

Idą górami

dolinami

polami

borami

w odwiedziny

do mnie idą

zmarli

kochani

zamyśleni

 

Dziadzio uwielbiany

miał cukierki pod ręką

i mądrości życiowe

kupił mi Azorka

 

zmarł latem 

na zawał

 

Wuj Józef

biegaliśmy razem

niosąc przyrodę na plecach

podarował mi skuter

i nauczył na nim jeździć

 

umarł wiosną

miał wylew

 

Babcia Marianna

karmiła mnie owocami sadu

częstowała nalewkami zdrowia

pamiętam zapach i smak chleba

który pieczołowicie piekła

 

zmarła zimą

miała raka jelit

 

Edek mój rówieśnik

strzelił tysiące bramek

zawodnik stulecia

 

zmarł jesienią zadumą

miał atak serca

 

Jasiu przyjaciel

rozweselał serce

celnym dowcipem

aż skaczący brzuch 

sięgał mi gardła

 

utonął w rzece

 

Sąsiad szlachetny

zafundował mi przejażdżkę

brązowym koniem

z czarną szatańską grzywą

 

zmarł na raka żołądka

 

Idą górami

dolinami

polami

borami

w odwiedziny

do mnie idą

zmarli 

kochani

zamyśleni

 

A mnie 

serce boli

dusza w żałości

goryczą dławi

i łzy wypełniają

źrenice

 

Smutno mi 

bo to spotkanie

tak krótko trwało

 

Kazimierz Surzyn 

 

 

ZAPAL ZNICZ PAMIĘCI

Sprzątnij zaniedbane mogiły

to się zaiste należy poległym

zapal wiekuisty znicz pamięci

tam w środowisku lokalnym

 

Przecież gdyby nie Oni waleczni

z odważnych wielcy nad wielkimi

dzisiaj nie wiem co byłoby z nami

bądź w akcji z naszymi bohaterami

 

Słowa tutaj nie są najważniejsze

ale życzliwe chwatów wspominanie

pamięć zaszczyt modlitwa szczera

i w sercach na zawsze zachowanie 

 

Kazimierz Surzyn

KOŚCIÓŁ

Po co chodzę do kościoła

kiedy tutaj nieprawości

pod względem finansowym

seksualnym moralnym

ale się zmienia naprawia błędy

 

Po co czas bezcenny tracić

całą godzinę życiu kraść

mógłbym dłużej pospać

oglądać bez granic filmy

 

Klepać szaleńczo w klawiaturę

i jak pies przy niej warować

przez cały dzień i większość nocy

wydłużyć spacer cudnej jesieni

pójść na zakupy zalać robaka

 

Ale z moim kościołem

jest jak z orzechem

gdy skorupy nie rozłupiesz

szczękę sobie złamiesz

kiedy już dotrzesz do owocu

poznasz smak miłosierdzia

będziesz żył z Panem na wieki

 

Świątynia od zarania dziejów

potrzebuje solidnego spoiwa

a nim jest budowlana zaprawa

dla mnie osobiście to dobro miłość

 

Jeśli ktoś popatrzy z zewnątrz

na witraże okienne kościoła

nawet choćby oświetlało je słońce

nic ciekawego nie zobaczy

dopiero w środku duszę uraczy

 

W świątyni w Tabernakulum

mieszka Prawdziwy Bóg

i właśnie z Nim chcę się spotkać

powiedzieć Mu co mnie boli

 

Tu mogę wyznać grzechy

nikt nie jest kryształowy 

tutaj odbyć żal pokutę

i powrócić do domu

w Komunii Najświętszej

całkiem przemieniony

 

Kazimierz Surzyn 

 

 

Spotkanie nad morzem

Siedzę sobie na pełnej ludzi plaży
szum morza wymieszał się z dużym gwarem
wszyscy jeszcze walczą z lipcowym skwarem
co to też się tutaj dzisiaj wydarzy ?

tak sobie marzę i leżę w grajdole
wtem patrzę a tu idzie Wacek, w szkole
do jednej chodziliśmy przecież klasy
czyżby też przyjechał tutaj na wczasy ?

brzuszek piwny mu urósł, także siwe
pierwsze włosy a dziewczę urodziwe
trzymał za rękę - co za cud blondynka
pewnie córka, grunt to własna rodzinka

tylko gdzie była ona wobec tego
czy nieopodal grajdoła mojego
gdy z tego głębokiego zamyślenia
wyrywa głos : cześć Maciek a to Renia

kopę lat kopę lat już chyba stary
czy dasz temu mój przyjacielu wiary ?
ile to będzie ? chyba ze czterdzieści
w głowie doprawdy to się nie pomieści

mówi coś teraz do swej pięknej Reni
widzisz to Maciek, prawie się nie zmienił
całe osiem lat z naszej podstawówki
na wuefie podmieniał tenisówki

a Renia patrzyła na mnie już bacznie
cała wyglądała tak bardzo smacznie
ten uśmiech delikatny kącikiem ust
i nogi do ziemi oraz super biust

ubrana w jasnoniebieskie bikini
niejeden facet pewnie aż się ślini
tak delikatnie trzymała pół ciastka
idealna cudowna osiemnastka

świetną masz córkę - Wacka pochwaliłem
gdy na moment stanęła do mnie tyłem
dobrze musi być zapewne chroniona
no co ty ? rzekł kumpel - to piąta żona

Łupina

 

Wsiadając do łodzi

w odwiecznej podróży

nikt nie zapewni że

morze się nie wzburzy

Tafla gładka lustro lśni

w poświacie promieni

zachodzącego wieczoru

poranek wszystko odmieni

Na fali wielkiej ta łupina

rozkołysana mała

wśród spienionej piany

modlisz się by przetrwała

Sztorm ten niech przeminie

niech zabierze wspomnienia

czujesz życie ginie a iskrę

podtrzymują ostatnie marzenia

Trzymasz płomień w dłoniach

chowasz przed złym wiatrem

który chłoszcze srodze serce

by nie zgasł on w nim

Burza odejdzie a z łupiny

wodę wylać trzeba żeby ruszyć 

dalej w drogę  zacumować do portu

szukając wciąż dla duszy spokojnego nieba

balast zrzucić zbroje skruszyć

zatamować trwogę nie jeden sztorm przede mną

nie raz mnie zaskoczy lecz kiedy po wszystkim

chce popatrzeć w swoje pełne nadziei i wiary

w tafli czystej wody ukojenia oczy

 

Pożółknięciem

Obudzone dziecko w środku życia

bezbronne stoi na polu bitwy

przestraszone wczorajszą niepogodą

walczy o okruszki pańskiego stołu

Żebrak miłości otulony starym kocem

strzępami szczęścia zamglonymi

kiedyś dostawał ciepłe mleko z miodem

i z marchewki sok w słoiku ,witaminy

By dorosnąć mógł w zdrowiu fizycznym

lecz skrzydło dziurawe anioła

nie zasłoniło deszczu i piorunów

one serce raniły skutecznie , zwapnienie aorty

Wsiadam do starego grata z nadzieją

niech wiezie w łąki zielonej łagodności

ledwo co perkoce zbieżność kół niezbieżna

wywożą na manowce rozczulania się nad sobą

Kto zrobi to jak nie ja sam

kto otuli miłością w chłodny wieczór

herbatę z cytryną zrobi i posłodzi

kto strzepie mole rozstania

Wykasłuję bakterie wirusy złości

 w ręcznik papierowy z łzą zabłąkaną

wycieram nos tak oczyszczam organizm

z  wielu zadr i zapomnianych trosk

Dziecko patrzące w gwiazdy zdziwione

z grymasem niewygodnego przebudzenia

liść pożółknięciem zraniony

odczuwam ,  ciszy ukojenia we mnie nie ma ?

 

 

Wyrwane z notesu

codziennie w pełnym biegu
w pośpiechu
odbijamy wciąż od brzegu
bez uśmiechu

aby wzbić się tak wysoko
gdzie nie sięgnie
i nie dojrzy ludzkie oko
gdzie wylęgnie

się skrycie
nowe życie

i nikt nie będzie wiedział
jakim oznaczone znakiem

czy lepsze
czy gorsze
czy może jak zwykle
byle jakie

MĄDROŚĆ

Głosy anielskie z głębin serca

które mówią czego nie czynić

i co tak naprawdę można zmienić

gadulstwo nie musi być mądrością

tak samo jak milczenie niewiedzą

 

Chamstwo wcale nie jest odwagą

zaś dobroć łagodność tchórzostwem

mądrość nie jest umysłu zachwalaniem

ale wiedzy i umiejętności owocem

mądry wciąż się uczy poznaje buduje

głupiec sądzi że wszystko już wie

 

Doświadczenia nauczają mądrości

co daje ostatecznie spokój duszy

mądrością zawsze było jest i będzie

krytyczne spojrzenie na całokształt

jaki rozdaje nam współczesność

 

Błędy są wpisane w naturę ludzką

a mądrość każe nad sobą pracować

i drugi raz tych samych nie popełniać

jedni ludzie mądrość wyszydzają

zaś drudzy głupotę nagradzają

ale to co sami nazywamy wolnością

nie zawsze przecież jest mądrością

 

Kazimierz Surzyn

Przebudzenie

„Przebudzenie”

Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”

 

Korytarz z drzew

Droga z rzeki

W powietrzu śmierć

Na ziemi kręgi

 

Ustawili wokół ciała

Kapłani Magowie

Wołają , krzyczą

„Królowo Wspaniała !!!”

 

Wtem wiatr zesłany z lasu

Borsa otulił, stanął w blasku.

Kobieca postać się poruszyła

Królowa tu przybyła.

 

„Wstań Mój Miły” rzekła osobliwie

„Zbudź się , Przebudź !!!

Masz w sobie duzo siły

Dzwony będą biły”

 

„Lecz Dusze Ci odbiorę

Dam moce potrzebne

W dzień w umarlaka przebiorę

Nocą Serce zabiorę.”

 

Lothara magia wskrzesiła

I tak jak Królowa mówiła

Tak …..zrobiła

 

Krollord  Gdynia pazdziernik 2019

link do mojej muzyki i wiersza

https://youtu.be/4nFiblZJRDE

Zapraszam do subskrypcji mojego kanału.

 

PRZY TOBIE

Nie bój się niczego

usiądę przy Tobie

otulę skrzydłami ramion

ukołyszę słodko Ciebie

 

Nie bój się niczego

nawet gdy gwiazdy

całkiem zbledną

a słońce nie świeci

w mroku deszczu

podczas zamieci

 

Choćbyś się zmieniła

nie do poznania

będę przy Tobie

gdy dogasa świeczka

 

Kazimierz Surzyn

W zupie

Zmiana do mnie przychodzi

z każdym porankiem nieznanym

rozsiada się w fotelu i pyta

o dzisiejsze plany

Jak dzień zaczniesz czy

wstaniesz nogą lewą , prawą

czy będę smucić się z tobą

a lepiej bić ci brawo

Nałogów garść dymiąca

paskudztwo czas już rzucić

czujesz że ledwo sapiesz

i nie ma się co kłócić

Od jutra zmiana powiesz

myślenia ścieżki zmienisz

na dobre tory wskoczysz

oczy swe rozpromienisz

Przemiana myśli to

za mało dobrze wiesz

do zmiany zaproś duszę gdy

prawdziwej  zmiany chcesz  

Pewnie i czas najwyższy

nawyki zmienić głupie

posłuchać bicie serca lecz

dziś tę zmianę mam w zupie

WIZJA

Ubogiej rodzinie spłonął dom

a obok rozłożysta willa stoi

tam siecze wizja biedy srogiej

tu wizerunek bogactwem poi

 

Córka umarła w biednej rodzinie

biały aniołek z niebieskim okiem

daje nam z niebios zaproszenie

tam każdy człowiek jest człowiekiem

 

Na wiosnę w zieleni zmarła matka

kiedyś ruchliwa pełna pasji życia

dzisiaj chłonie jej uschnięte ciało

nasza ziemia przyrody rodzicielka

 

Płacze ojciec nad nieszczęściem

sam jeden na Bożym świecie

wnet porwany zawieruchy pędem

tam gdzie córka żona radość

 

Teraz wiodą cudne rajskie życie

nie ma nieszczęść łez goryczy

przeszły ziemskich dni zamiecie

 

O tych co na ziemi bez serca byli

i będącym w potrzebie nie pomogli

tutaj w wieczności nikt nie słyszał

oni tylko na ziemi funkcjonowali

zagubili szczęście bezpowrotnie

nie ma po nich śladu gdzie zaginęli

 

Kazimierz Surzyn 

Dwie strony medalu

Kropla rosy na róży osiadła -

kolce błysnęły ogromnym bólem,

nigdy byś przecież nie odgadła

co ja piękna okropnego czuję.

 

Natura obdarzyła obficie -

prostą drogą nie idzie przez życie,

myślą - wiedzie się znakomicie,

a ona szlocha po kątach skrycie.

 

Znasz tylko jedną stronę medalu,

więc spotykanych ludzi szanuj.

Kuj los póki gorący kowalu,

a temu co nieprzychylny daruj.

TYŚ NIEBA OZDOBĄ

Ksiądz Józef Jamróz proboszcz kanonik

cudnej ziemi zagórzańskiej męczennik

z autentyczną wiarą z naukami Ewangelii

z łukiem tryumfalnym pokoju w aureoli

 

Z kromką razowego chleba dla ubogich

ulubieniec dzieci i młodzieży mu drogich

z zapowiedzią wysp raju dla człowieka

dobrem uratował niejednego grzesznika

 

Z bystrym okiem proroczej sprawiedliwości

z sercem pełnym największej miłości

z uszami co słyszały o każdej potrzebie

z rękami co pływały w miłosierdziu oceanie

 

Z ramionami skorymi do wielkiej czułości

Najwyższemu Bogu dozgonnej służebności

teraz jest z laurem oliwkowym zwycięstwa

z chwalebną tarczą ponadziemskiego męstwa

 

Tyś radość w duszach ludziom zawsze rozdawał

piękne owocne ziarna na ziemi co dnia zasiewał

Tyś nieba z doczesności i umęczenia dumą

Tyś Edenu po wieki najprawdziwszą  ozdobą

 

Kazimierz Surzyn

( Wiersz został nagrodzony I nagrodą na Międzynarodowym Konkursie

Poetyckim i Literackim " O autentyczną wiarę" i " O ludzkie serce człowieka"

w Mszanie Dolnej,  20 października 2019 roku). 

 

Wiersz upamiętnia Ks. Kan. Józefa Jamroza, który poniósł śmierć męczeńską -

został zamordowany w nocy z 10/ 11 grudnia 2001 roku w Jelczu Laskowicach

w diecezji wrocławskiej na plebanii, którą okradziono i podpalono , a następnie

zbezczeszczono zwłoki zamordowanego Kapłana. 

Proste słowa

Weź mnie ze sobą w góry,
choć wysokości się boję.
Weź tam hen ponad chmury,
niech mam w Tobie ostoję.

 

Zabierz mnie dziś tam,
gdzie styka się niebo z ziemią.
Przecież nie chcesz być sam,
gdy kwiaty już zbledną.

 

Dotknij mnie całym sobą -
poczuj ciepły dreszcz słów,
dotknij swoją prostotą,
bym mogła zobaczyć cię znów.

POŚPIECH

Autentyczne życie

potrzebuje czasu

tyleż samo cierpliwości

nie chce pośpiechu

jak te chwasty 

rosnące na akord

na łąkach i polach

 

Zwolnij odpocznij

przejrzyj na oczy

spojrzeniem obejmij

śliczną naturę

pomyśl kim jesteś

czy dobrze wybrałeś

a może coś zmienisz

raduj się drobnymi 

sprawami uniesieniami

bo to twój świat

złap oddech przeżywaj

pracuj wyobraźnią

 

Skończ z bylejakością

nigdy nie pozwól 

aby pośpiech

ciebie zniszczył

ograbił z wartości

i tak na końcu drogi

czeka nas grób

wierzę że coś więcej -

spoglądam w niebo

 

Kazimierz Surzyn

Na szlaku

Chodzę po moim życiu
omijam mokre liście już nie zielone

wdeptane w ziemię czarną

sercem jak pisklę co szuka matki
wypatruję jeszcze szczęścia
co dziś ciepłym płaszczem otulone

w wazonie uschły dawno kwiatki
zimny wiatr ze snu twarz budzi
krople deszczu zmyją

te koszmary przerwanych snów

chodzę po życiu wśród ludzi
ścieżką nieznaną i niczyją
by choć raz jeszcze

nacieszyć oczy pięknym widokiem

i serce nakarmić miłości spełnieniem
niestraszne będą wtedy deszcze
a każda burza przejdzie bokiem

wiara zrzuci ze mnie beznadziei kajdany
znów będę śpiewał peany
choć wolnym nie stanę się od razu

przeszłość nie będzie już więzieniem

chodzę po moim życiu
i szukam
tego jednego drogowskazu

Niewiele

Oddam Ci moje serce -
nie musisz prosić wcale.
Nie wysilaj się wielce -
znieś wszystkie moje żale.

 

Nie mam wcale bogactwa -
tylko siebie mam całą.
Nienawidzę cwaniactwa -
lubię czarno na białym.

 

Jeśli chcesz się zatracić
w uczuciu tak cudnym -
pozwól mi się dziś zwabić
sposobem nawet niechlubnym.

DOŚWIADCZENIE

W wygodnych butach

drogę życia przejdę

jeszcze będę błądził

ale do celu dojdę

 

Każdy doświadcza

czasem z głupoty

albo z niewiedzy

posiada kłopoty

 

Doświadczenie uczy

rozpoznawać błędy

które niesie życie

i poskramiać zapędy

 

Wielka szkoła życia

zwiększa mądrość

pożycia w rodzinie

dając wierną miłość

 

Kazimierz Surzyn

ŻYCZLIWOŚĆ

Pierwszy wyciągnij rękę

do drugiego człowieka

powstrzymaj jego mękę

 

Uśmiechnij się do każdego

ust tobie wcale nie ubędzie

a ujrzysz człowieka radosnego

 

Zrób herbatkę z różą miodem

babci mamie dziadkowi tacie

rozpal ich serca miłości słowem 

 

Uczyń życzliwość stylem bycia

mów dziękuję proszę przepraszam

te słowa są filarem naszego życia

 

Powiedz kocham żonie dzieciom

zaopiekuj się nimi tak na serio

sercem najszczerzej pomóż ludziom

 

Niechaj się ciepło rankiem otwiera

kwiatem niechże kwitnie dobro

a wieczór niech szczęście zawiera

 

To tak mało dla egzystencji ludzkości

a jednak tak bardzo bardzo dużo

w naszej szarej zawiłej rzeczywistości

 

Kazimierz Surzyn