Wartownik

Stał raz na warcie żołnierz gdzieś u bram Doniecka.
Karabin, hełm na głowie, manierka przy pasie.
Zwykły tutejszy człowiek, tu mieszkał od dziecka.
Takich samych tysiące na całym Donbasie
 
Plecak ciążył ogromnie. Bolały go plecy.
Oczy piekły wpatrzone w szeroki gościniec
a umysł zaprzątały od dawna dwie rzeczy.
Czy ja jestem Rosjanin, czy ja Ukrainiec.
 
Dwie ojczyzny miał, Sojuz oraz Ukrainę.
Żył i w jednej i w drugiej jednakowo długo.
Dla każdej go uczyli pracować i ginąć
i kochać mu kazali i jedną i drugą.
 
I czuł się bardzo dziwnie młody sołdat Wania
grzejąc ręce w promieniach wschodzącego słońca,
bo nie znał odpowiedzi na proste pytanie.
Kto tutaj jest agresor, a kto jest obrońca.

Teraz wartę tu trzyma po co – nie wiadomo
Po czorta ma tu siedzieć, po czorta ta straż.
Chciałby rzucić to wszystko i uciec do domu.
I nie chce się dowiedzieć czy  Krym nasz czy wasz.

A przecież śpiewał kiedyś Bułat Okudżawa,
póki czucia i prochu Miłościwy Panie,
do ziemi co się kręci mamy równe prawa.
Niech każdy ma po trochu. My wszyscy Słowianie
Zwykły, szary
Ochra
 

Komentarze

Umieść swój komentarz jako pierwszy!
poniedziałek, 29 kwiecień 2024

Zdjęcie captcha