Adres szczęścia

 

wpuść chaos

do swojego życia

niech zgasi

jak świece

wszystkie zwątpienia

zburzy plany

w których

tak duszno

ściągnie chmury burzowe

porywiste wiatry

lecz po nich

zabłyśnie słońce

zaczerpniesz

świeżego powietrza

pełną piersią

 

zrób coś na przekór

swojej logice

pozwól sobie

na chwilkę

zapomnienia

skradnij całus

i kilka przytuleń

uśmiechnij się

wbrew sobie

nie wszystko

jeszcze wiesz

o życiu

nie zawsze znasz

adres szczęścia

 

 

Oskar Wizard

 

 

Wiosna

rozszalała wiosna...

słońce rozpala namiętnie

uczucia zakochanym

rozszalała wiosna...

strzelają pąki drzew

szumią w łodygach

życiodajne soki

pierwsze kwiaty

wabią zalotnie owady

rozszalała wiosna...

ruchliwe jaszczurki

wyszły z zimowego

odrętwienia

w zaroślach wybuchają

ptasie kłótnie

a dzieciaki stały się

bardziej nieznośne

rozszalała wiosna...

 

 

Autor: Don Adalberto

 

Ciekawość życia

 

ciekawość życia

serca natchnienie

ścieżki losu

mądrości westchnienie

 

uczuć i emocji labirynty

miłosne wzloty i upadki

radości szczyty i smutków szczeliny

naukowe zagadki

 

tysiące pytań

i tylko kilka odpowiedzi

tak wiele zagadek

ukrytych w życiu siedzi

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z Google)

Prostota kolorów

 

ludzie

wszystko lubią

komplikować

bo przecież

nic w życiu

nie może być proste

każdą rzecz

nakazami

chcą obwarować

a moja frustracja

przy tym rośnie

 

zrób po swojemu

zaufaj intuicji

kochaj kogo pragniesz

czułości nie żałuj

dąż

zdobywaj cele

a nie mądre myśli

bo tylko wtedy

dobre wspomnienia

pozostaną

 

buduj jak tęczę

proste plany

delektuj się życiem

jak kwiatów zapachem

niech każdy dzień

będzie prostotą opisany

niech każde zdarzenie

kończy się śmiechem

 

 

Oskar Wizard

 

 

Prawa małego człowieka

 

masz prawo śmiać się i płakać

we własnym rytmie

stanąć na własnych nogach

wspierać się na czyimś ramieniu

 

żyć z kimś

a nawet samotnie

to twoje życie

więc sam decyduj

w milczeniu

lub pytaj zbyt dużo

nie ma niemądrych pytań

takimi bywają

niektóre odpowiedzi

 

a potem zrób wszystko

po swojemu

masz prawo do błędów

są najcenniejszym źródłem

wiedzy

a nie książki

książki są martwe

 

uwolnij więzy

cudzych oczekiwań

zgaś strach

otrzymany w spadku

od rodziców

zapewne chcieli

twojego dobra

ale to ty ponosisz konsekwencje

 

bądź sobą

sięgnij

marzeń

 

masz prawo być dzieckiem

niezależnie od wieku

zawsze nim będziesz

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

Kropla

Z dziurawego durszlaka

przelewa się woda

czy przez to zostaje rozdzielona?

ona zawsze wraca do stanu

swojego skupienia

nawet kiedy wyparuje

a z deszczem pamięta

gdzie jej miejsce w potoku

rwącego strumienia on

zbierając wszystkie dopływy 

w rzekę się zamienia

tak w majestacie wielkości

wzbudza podziw 

kto zmajstrował krople

że nieustannie kapaniem

przypomina o swoim istnieniu

Ja to ta kropla żywa

płynąca przez świat

w zakrętach wodospadach

chodź przybywa dni lat

wierzę że kiedy nadejdzie

zima sroga zamieni w sopel zimny

usłyszę tak właśnie trzeba

rozmrozi mnie promień złoty

i jak mglista para uniosę się

do nieba

 

 

Skopać świat

Zaciskam dłonie z całych sił

zobaczą co zrobię

niewierni oni mali

gromada piachu nic więcej

widzę tylko w oddali

wytyczony szlak

 pięści zaciskam naprężam

jak struna ciało drży

dadzą do startu znak

rozniosę rozwalę rozkopię

dookoła ten brudny świat

i będą mocno zdziwieni

nie trzeba wielu mych lat

trawa się nie zazieleni

zniszczę wszelkie przeszkody

kępy korzenie kamienie

pofruną(ł) do góry eh

pytam jedynie siebie

kopać za jaki grzech

przekopać wszystko w krąg

zaciskam palce na trzonku

od mojej w robocie łopaty

kop chłopie a uczciwie

majster powie bo nie dostaniesz

wypłaty

 

Pióro

Wystrzeloną jesteś strzałą z łuku Boskiego "widzimisię"

rozpruwasz swym pędem przestrzeń i czas

słychać gwizd lecącego pocisku unoszącego się w stronę chmur

wzlatujesz nad najwyższą gałąź muskając liść

list którego nigdy nie przeczytałeś że cię kochała

że tęskniła że wypłakała może goryczy że zawsze była

kierunek nie pozwala się zatrzymać wybrany na wprost

cięciwa łuku jest nieubłagana lot zmieni tylko wiatr  nadziei

więc modlisz się o jego podmuch który nie nadchodzi

mijasz ptaki podniebne sterowce strącając jedno z piór

ono lekko opada wiruje by delikatnie wylądować

obok twojego wymiętego zeszytu bo czym to wszystko opiszesz

widzisz chmury obłoki kłębiaste w ich konturach

rozpoznajesz twarze bliskich , nieznajomych , odległych

żeglarzy którzy odcumowali od brzegu i płyną na fali

lekkiego zapomnienia pamiętasz ich głosy rozmowy westchnienia

tylko coraz mniejszy sens zdań wypowiedzianych

zaciera się pamięć o uczuciach nierozpoznanych

wyciągasz rękę chciałbyś złapać tę chmurę

i wtedy czujesz że nie lecisz już w górę

zły rzeźbią porysowaną twarz kanionu wspomnień

bo miałeś w nich pozostać w białej pościeli złożyć

obolałe gnaty i nie martwić się jutrem że nie spłacisz raty

rachunku danego przez okrutny los nie jest zawsze słodko , bywa pusty trzos

opadasz pikując pęd wyciska pot zdajesz sobie sprawę

że będzie głośny trzask huk i łomot

są wzloty i upadki taka kolej rzeczy

gdy wzlatujesz skrzydła nie wyrosną same

spadając nic nie zabezpieczy  miękkiego lądowania

nosem jak kot witałem się z chmurą

spadłem przy wymiętym zeszycie w kratkę

obok leży pióro ...

żeby ją w końcu zrozumieć

Magia mnie otacza

wbrew pozorom jest na zawołanie

pstryknę tylko palcami

łatwo opisać ból cierpienie smutek

trudniej radość nadzieje

miłość zdarza się tak rzadko

prawie wcale jej nie dostrzegam

najtrudniej opisać codzienność

wystarczy zrobię pstryk

i dziękuję za oddech poranka

stojąc przy otwartym oknie

a dowodem że jeszcze jestem

jest poruszająca się lekko firanka

wybiegam po bułki do sklepu

mijam z psem sąsiadkę dzień dobry

powiem w pośpiechu i szczęśliwy

przynoszę zakupy bo nic nie wypadło

przez dziurawą siatkę

połowa życia w robocie przemija

tępo pukam i stukam

najśmieszniejsze w tym wszystkim

że sensu jakiegokolwiek w niej szukam

ciepła herba na chłodne wieczory

z ciastem to jest raj

wyciągnięty przed telewizorem

pstryk robię a ty mi graj

szara codzienność właśnie

drabiną jest do nieba

szczebel mija za szczeblem

czas tyka że tak trzeba

bo w zwykłym tu ja jestem

codzienność przejść muszę sam

żeby ją w końcu zrozumieć

kiedy już dojdę tam

 

 

 

Człowiek

Wsiadł żul do autobusu
zimno na dworze było
nie zdążył zrobić dwóch kroków
miejsce się zwolniło

 

Usiadł sobie na końcu
tu mi dobre będzie
ludzie się oglądają bo
czuć żula w pierwszym rzędzie

 

Jak to panie kierowco
co to jest za szopa
chlew czy to autobus ?
ja nie wygonię chłopa

 

Jeździ tak już od lat
o porze tej i godzinie
zaraz będzie wysiadał
to i smrodek przeminie

 

Jeden gość mi powiedział
że mądry był i fajny
kiedyś że to profesor
ale podobno zwyczajny

 

Tak się stoczyć o boże
jakim trzeba być lujem
chlał żona pogoniła
bił pewnie i był dla niej chu..em

 

Autobus zatrzymał się
na żula żądanie
se wysiadł łachudra
a smród pozostanie

 

Wszedł w cmentarza bramę
zerwał garść kwiatów polnych
z łzą podszedł wzruszony
położył je i głowę na blacie
zimnej płyty grobu kochanej żony

 

Wiezie nas ten autobus
przez życie w jego odmęty
nie wiesz co będzie jutro
i jakie czekają na ciebie
dróg zawiłe zakręty

 

Nie ogarniam umysłem pewnych spraw
wyperfumowany wymoczek
czy śmierdzący żul ma prawo
do miłości i jego jet ten ból
co wolę bytu zgasił
lub uczucie rozpalił wielkie
wyrozumiałość na wszystko jest lekiem
ważne żeby dla innych być dobrym
człowiekiem

Dobrze że jesteś

Wiersz jest jak muzyka

płynąca z serca wnętrza

ballady muskają struny

smyczki  na uczuć wezwanie

trąbki jak bębny burzy

i gitarowe ostre granie

Płynie ta muza z wolna

nieraz potokiem rwąca

szumiący ciężko w uszach

kropla cicho kapiąca

leci w bezkresy świata

gdzie nikogo nie było

do mgły co otchłań zasłania

w ciepłym promieniu jest miło

zanurzyć swoje wnętrze

wygrzać wiekowe gnaty

by tam wejść zbędny bilet

nie musisz być bogaty

otwórz się na te granie

bywa że struna pęknie

akord zabrzmi fałszywy

od muzy płynącej z serca

każdemu serce mięknie

oszukasz samego siebie ?

wrażliwość jest w nas wpisana

z góry spływa rozbłyskiem

iskra słowa wysłana

ty co drapiesz się w czoło

czytając te bazgroły

ze  mną nie zawsze wesoło

ale dobrze że jesteś

 

 

Odpowie cisza

Trwanie w milczeniu

niewzruszony na szyderstwa

pomówienia krzyki

jak stal zastygła z węglikiem

spieczonym twarda

w postanowieniu zwykła

cisza eter wypełnia w przestworzach

tam gdzie nie sięga

umysłu mowa codzienna

strawa dla uszu w pluszu owinięty

miękkim kokonem przezroczystym

dla serca skupienia

zapalam w nim płomień światła

boskiego milczenia

źródła szmer usłyszę wtedy

gdy ciało nieposłuszne

w nielogicznej wibracji ustanie

mojego zwątpienia

wysiadł bym na pierwszej lepszej

 stacji lecz wiem

nie czas wysiadać bo ciągle goni

pędzący stukot kół

ściskam w dłoni bilet choć końcowej

stacji nie znam

i kiedy zagrzmi moje wołanie dokąd

jadę odpowie mi cisza

na moje pytanie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na przekór

w szalonej rzeczywistości

absurdów i skandali

kiedy relatywizm uderza

o Platońską Triadę

a bluźniercy złorzeczą

najwyższym wartościom

ja tworzę wiersze

na przekór modom

wiersze niedzisiejsze

nie "poetyckie slamy"

wiersze niezgodne

z duchem awangardy

wiersze przeciwne

każdej propagandzie

wiersze niewygodne

politycznej poprawności

lecz krystalicznie wierne

świętym tradycjom

zdrowym obyczajom

i w każdej myśli zgodne

z odwiecznym kanonem -

PRAWDY

          DOBRA

                    PIĘKNA

 

 

Autor: Don Adalberto

Nie

 

nie będę się karmił

polityką historyczną

nie będę czcił

rocznic klęsk

nie będę słuchał

wszechwiedzących

w co mam wierzyć

ani kogo

nienawidzić

przed kim

i przed czym

padać na kolana

kogo całować

w pierścień

 

bo jestem sobą

mieszkam

w kraju

który odnosił

wspaniałe zwycięstwa

zasługuje na to

aby być wielkim

a nasze dzieci

mogą żyć

w wspaniałym

świecie

tolerancji

zrozumienia

i miłości

 

bo kiedyś nas osądzą

miarą własnego

szczęścia

 

 

Oskar Wizard

Syn marnotrawny

natrętnie jestem

marnotrawnym synem

który ze skruszonym sercem

do domu powraca

a Ty - Ojcem

nieskończenie miłosiernym

który na spotkanie wybiega

i synowi wybacza

 

choć nieustannie

majątek trwonię

i szkarłatem grzechów

serce Twoje ranię

Ty - wspaniałą ucztę

przygotowujesz dla mnie

i szatę biesiadną

dajesz mi - Panie

 

 

Autor: Don Adalberto

Kotek i myszka

Cicho wszędzie ciemno wszędzie

jak makiem zasiał bym powiedział

myszka wyszła z dziury a kot

na piecu siedział

 

Na paluszkach po skrzypiących

deskach podłogi przemyka

poszukiwaczka okruchów

chroń mnie Boże drogi

 

Przed złym on w ciemności

zakrada się na niewinną mą duszę

mam dzieci w brzuchu burczy

przecież jeść ja muszę

 

Ze stołu coś pewnie spadło

pląsa się myszkuje

lecz kot stary wyga

najmniejszy ruch wyczuje

 

Ona nieświadoma jego

od leżenia grzbiet boli

moja droga nie upiecze się tym razem

z pieca zszedł powoli

 

Może jestem kotkiem

jednak swoje wiem

w środku rozpiera dzikość

zaraz będę lwem

 

Jeden skok duży sus

jakaż to podnieta

gdy ofiara schwytana

co ? to stara skarpeta

 

Myszka  chop chop i zwiała

twe zapędy sposoby głupie

nie jestem pierwsza lepsza

chichocząc po cichu wzięła serek chrupie

 

Z lwa zrobił się kociaczek mały

schował swe pazurki

grzecznie wskoczył na piec

nie dla niego dzisiaj mysie dziurki

 

Kiedy będziesz chciał zrobić skok z pieca

jak parowóz co dojeżdża na końcową stację

przypilnuj myszkę swoją co śpi obok

by zjadła na pewno do syta kolację

 

 

 

 

 

 

 

Confessionis

w miłosierdziu niezgłębionym

rozgrzesz mnie Panie

z uczuć przyziemnych

braku pokory

własnego zdania

które wymyka się 

innym spod kontroli

 

w dobroci nieograniczonej

rozgrzesz mnie Panie

bo innym z drogi nie schodzę

uparcie trwam przy swoim

wielkim się nie kłaniam

i nie mogę się zmieścić

w ogólnie przyjętych ramach

 

w miłości nieskończonej

rozgrzesz mnie Panie

z myśli nieuczesanych

które niekiedy

grzeszne być mogą

i z ciemnego kąta

gdzie czasem chcę się ukryć

przed Tobą

 

 

Autor: Don Adalberto

Pakiet MAX

 

Szanowni Państwo!

Mamy wspaniałą nowinę!

Możecie już

prawdziwe życie

schować do szafy.

W pakiecie max

macie programów tyle...

Dobór serialów i filmów

jest wprost wspaniały!

 

Po co się trudzić

sportem i wysiłkiem?

Lepiej popatrzcie

jak zawodowcy się męczą.

Albo film,

w którym walczy prezydent

z terrorystą i osiłkiem...

Pytacie na kogo głosować,

nasze sondaże

was wyręczą!

 

Nie ryzykuj

idąc z kwiatem

na urodziny sąsiadki!

Piękniejsze romanse

zobaczysz w naszym serialu.

W programach przyrodniczych

najpiękniej kwitną też kwiaty.

Siedź w domu

i nie próbuj

doświadczać życia

wcale!

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z Google)

 

 

Wiele nas łączy

 

Mijają godziny, dni i tygodnie.

A każdy czymś wspaniałym się kończy.

Myśli płyną spokojne, pogodne.

Ja dobrze do wymarzonych celów dążyć.

 

Wiele nas łączy, choć każde z nas inne.

Bo dobre chwile są w sercu zapisane.

Nawet gdy krążę gdzieś o tobie myślę.

Myśli są ciepłe, miłe i kochane.

 

 

 

Oskar Wizard

 

 

Tajemnica

 

Widzę smutek w twoich oczach.

Chmurne czoło, ust ściśnięcie...

Śni mi się to już po nocach.

Gdzie podziało się twe szczęście?

 

Nie chcesz, nie mów o przyczynach...

W końcu nie znasz mnie zbyt długo.

Chcę aby śmiała się dziewczyna!

Pragnę być uśmiechu sługą.

 

Może kiedyś mi opowiesz...

Kto lub co radość odbiera.

Coś lepszego możesz zrobić...

Zacznij śmiać się już od teraz.

 

Ja tajemnic znam tysiące.

Nie chcesz, nie wyjawiaj swojej szybko.

Usta miej wciąż tak milczące...

Lecz uśmiechnij się żabko! Rybko!

 

;)

 

 

Oskar Wizard