O prostaku pisarczyku

Prosty pisarczyk z wioski Ligoty,

nie miał zupełnie mądrości cnoty.

Ludzi od durniów wyzywał.

W ten sposób pewnie ukrywał,

wielkie zasoby własnej głupoty

O ,,wypalonym,,

Pewien emeryt z Łąskiego Pieca,

już się wypalił jak stara świeca.

Znieważa dziś cały rząd,

 i ma gdzieś prawo i sąd.

Obrazą Vipów tak się podnieca.

 

O psie i rzepie

Czepił się raz pewien rzep do ogona
i tak powiada na to jednemu psu
rzepa psychopaty nikt nie pokona
a do tego cwaniak ma klej ,,super glu,,

*

jak się pozbyć tego durnego kiepa ?
żalił się pies na podwórku ferajnie
aż kumpel drugi pies odgryzł mu rzepa
po czym utopił go w pobliskim łajnie

**

O ględole Brosławie

Brosław ględoła ze wsi Motyle,
w gniewie nie spocznie chociaż przez chwilę.
Mówi, że chce spokoju,
a co dzień aż do znoju
lepi głupawe nowe paszkwile.

O balonie Brosława

Niejaki Brosław ze wsi Młyn Cichy,

w pisaniu talent raczej miał lichy.

Do robienia zaś balona

wiedza była niezmierzona.

Na koniec pękł mu... z nadmiaru pychy

Świeca

Świeca raz stała na stoliku
i dumna była niesłychanie
mówiła że to zaufanie
bo ona jedna na świeczniku


Głosiła przy tym różne hasła
jaka potęga z niej i siła


Aż na koniec się wypaliła
i zwyczajnie po prostu …zgasła

O niespokojnym Brosławie

Chłopka Brosława koło Przechlewa,
co dnia cholera jasna zalewa.
Więc płodzi ciągle zamęt,
na rząd oraz parlament.
Ziarno niezgody stale rozsiewa.

Dwa limeryki o Bolusiu ględole

Boluś ględoła pod Konotopem,
nie potrafił żyć w zgodzie, czy z chłopem,
czy chociażby z jakąś babą,
wciąż wygrażał komuś grabą.
W końcu został sam, bo był… jełopem.


Boluś ględoła spod wioski Szczygły,
kupował w sklepie codziennie igły.
Gdy kupił całe kartony
usłyszeli słowa żony.
Są mu niezbędne, bo robi widły.

O pośle - limeryk

Posłowi żona z miasta Piwniczna,
odmawia ciągle młoda i śliczna.
Poszedł z tym do lekarza,
a doktor mu powtarza:
pewnie to taka gra polityczna.

SEKS W PLENERZE

Truteń spotkał pszczółkę w parku,

Chciał spróbować jej nektarku.

Ale ona rzekła cwana:

Jam już innym utaplana.

I stąd morał serce cieszy:

Lepszy ten, kto się pośpieszy ...

Spotkanie nad morzem

Siedzę sobie na pełnej ludzi plaży
szum morza wymieszał się z dużym gwarem
wszyscy jeszcze walczą z lipcowym skwarem
co to też się tutaj dzisiaj wydarzy ?

tak sobie marzę i leżę w grajdole
wtem patrzę a tu idzie Wacek, w szkole
do jednej chodziliśmy przecież klasy
czyżby też przyjechał tutaj na wczasy ?

brzuszek piwny mu urósł, także siwe
pierwsze włosy a dziewczę urodziwe
trzymał za rękę - co za cud blondynka
pewnie córka, grunt to własna rodzinka

tylko gdzie była ona wobec tego
czy nieopodal grajdoła mojego
gdy z tego głębokiego zamyślenia
wyrywa głos : cześć Maciek a to Renia

kopę lat kopę lat już chyba stary
czy dasz temu mój przyjacielu wiary ?
ile to będzie ? chyba ze czterdzieści
w głowie doprawdy to się nie pomieści

mówi coś teraz do swej pięknej Reni
widzisz to Maciek, prawie się nie zmienił
całe osiem lat z naszej podstawówki
na wuefie podmieniał tenisówki

a Renia patrzyła na mnie już bacznie
cała wyglądała tak bardzo smacznie
ten uśmiech delikatny kącikiem ust
i nogi do ziemi oraz super biust

ubrana w jasnoniebieskie bikini
niejeden facet pewnie aż się ślini
tak delikatnie trzymała pół ciastka
idealna cudowna osiemnastka

świetną masz córkę - Wacka pochwaliłem
gdy na moment stanęła do mnie tyłem
dobrze musi być zapewne chroniona
no co ty ? rzekł kumpel - to piąta żona

ŚLEDŹ

Pewien śledź, dodatek napoju,

Z cicha ssał swój ogon w znoju.

W około warzywa,

Zalewa parszywa,

Takie życie śledzia w słoju ...

Poranny promień

Opadł kurz wczorajszej nocy

zaskakujący ciepły dotyk

promienia porannego

przez wpół zasłoniętą firankę

się zakradł i mówi szeptem wstawaj

 

Jak to wstawaj o tej porze

kury śpią jeszcze na grzędzie

ja oka nie otworzę

cicho i głucho wszędzie

 

Ledwo zgramolić się mogę

matko moja kochana

ten nie miał kiedy mi tu wpaść

obudził człowieka z rana

 

Przez ciebie przymrużam oczy

lecz wstanę zęby umyję

do łazienki umysł zaspany zawlokę

a przez te kafelki śliskie to kiedyś się zabiję

 

Tu też spokoju nie dasz

gdy budzisz mnie o świcie

o co chodzi ci że odbijasz się od lustra

 

-Ja chcę ci  powiedzieć że piękne jest Życie

Marny los poety (satyra)

 

Marny jest los

zaangażowanego poety...

Dzień cały tkwić musi

przy edytorze...

A potem portale

i fejsbuk niestety...

Patrząc na monitor opisuje,

co dzieje się na dworze...

 

Żeby tak chociaż

dobrze za to płacili!

Wszystko wciąż krąży

wokół urojonego prestiżu...

Może zarobi czasem na waciki?

Czując popularność

jest czasem na wyżu.

 

Zamknąłem fejsbuk

i wcale nie żałuję.

Mam pracę,

która dostarcza

prawdziwej satysfakcji.

Błyszczeć też nie potrzebuję.

Wolę prawdziwe doznania,

czyż nie mam racji?

 

 

Oskar Wizard

 

(fot. z sieci)

Jak tam?

 

Jak tam?

Jakże to modne dziś pytanie.

Lecz zamiast słuchać,

pytający sam opowiada.

W przerwach na oddech,

szansa dla mnie powstaje.

Oczywiście w pełni

nie będę się spowiadać.

 

Bo proza życia

nigdy nie wygląda

różowo.

To ciągłe wyzwania losu

i wiatr wciąż w oczy...

A mimo to

jest mi wciąż

wesoło.

Bo lubię się z życiem

droczyć.

 

Portfel mam zawsze

pieniędzmi wypchany.

Co z tego,

skoro potrzeby

mam minimalne?

Za ciągłe pożyczki

jestem w rodzinie kochanym...

Miłostki?

Chyba te w wyobraźni

hodowane?

 

Zdrowie?

Ach, zdrowie...

dobrze, że pytasz!

Jeszcze się nie rozsypałem

ze starości.

Dzień po dniu

w zachwycie życia mija.

Jestem szczęśliwy,

pozbyłem się złości.

 

Dzieci się starzeją,

ja wiecznie duchem młody.

Do problemów podchodzę

z chirurgiczną precyzją.

Czasem przez przypadek

trafi się buziak słodki...

Rano zaś spisuję,

co wyśniłem

wraz z Poezją.

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z sieci)

 

Wakacje dla Anioła

 

Daj Panie Boże

urlop mojemu Aniołowi.

On tak wiele lat

bez przerwy

pracuje.

Inny na chwilę

niech go zastąpi.

Mój zaś

troszkę swobody

poczuje.

 

Nie traktowałem go

najlepiej...

Zwłaszcza gdy morały

w czasie przyjemności

mi prawił.

Należą mu się

wakacje w Niebie.

Nigdy mnie

w trudnej sytuacji

samego nie pozostawił.

 

Ja te jego wakacje

dobrym zachowaniem

odpracuję.

Pobuja się na chmurach,

zatańczy z Anielicami...

Widzę, że jest zmęczony.

Niech zdrowie ratuje!

Od razu

będzie lepsza współpraca

między nami.

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z sieci)

Trafić do zmysłów

 

Ze mnie taki poeta,

jak z ciebie pilot myśliwca.

Lubię proste rymy,

które do zmysłów trafiają.

Nagle coś w sercu

i myślach

błyska!

Drżące dłonie

pióro i papier

chwytają.

 

Stworzyć nowy wiersz,

ogromne wyzwanie.

Natchnienie w słowa ubrać,

każde musi być inne.

Poprzedni wiersz

w niepamięć zapadnie.

Czy tylko na pisaniu

życie mi minie?

 

 

Oskar Wizard

 


(fot. z sieci)

Miło Cię widzieć!

 

O każdej porze roku inne są powitania.

Dlatego pozwól, wpierw opiszę wiosnę.

To czas słońca, kwiatów, kochania...

Dlatego powitanie będzie radosne.

 

Lato pachnie łąkami i śpiewa beztrosko.

Bliskość w upale jest dużo łatwiejsza...

Powitam cię nieco bardziej słodko...

Ta pora roku jest dla mnie najpiękniejsza.

 

Jesień pachnie lasem i jest romantyczna.

To żniwa poezji, gdyż wzrusza nieziemsko...

Przez to wydaje się bardzo apetyczna...

Więc przytul się do mnie prędko!

 

W zimie tkwi tajemnicze, lodowe piękno...

Śnieżna kraina i domków z kominkami oazy...

Uczucia na mrozie z pewnością nie zwiędną.

Warto więc przywitać gorąco i to wiele razy!

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z sieci)

Sensoryczny

Jest
odczuwa
że jest
Przeczuwa
że mógłby nie być
i czuwa
mimo woli
nad tym by być
do woli
I czy ma się kryć
z tym co ma
jaki jest
wrażliwy
Czy to grzech
wstydliwy
czy pech
że już taki jest
do wszystkiego
co ma sierść
pożądliwy
Jest

Trole

Zgrzewka
Sześciopak
Kefirki
Sprawdzają wątrobę
Przepuszczają ampułę
Świat baśni
Otwiera przed nimi nieznaną nikomu literaturę

Nie ma pijaków
To są bajkowe stwory
Po tamtej stronie trole kroczą
Śpiąc dniem
śpiewając nocą

Nie znacie ich miasta
Nie znacie ich państwa
Tu do nas przybyli
Więc nie leczcie ich z chwili

Pragną tylko
By czar nie prysną
Czy to grzech
Być samotną wyspą